eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plFinanseGrupypl.biznes.bankizyski i te peRe: zyski i te pe
  • Data: 2003-03-08 17:37:48
    Temat: Re: zyski i te pe
    Od: "Grzegorz Zatryb" <z...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    >Moze wyjasnij najpierw co rozumiesz poprzez okreslenie "cena pieniadza".

    Nie, nie wyjaśnię. To jest podstawowe pojęcie z zakresu ekonomii i jesli
    chcesz dyskutowac o zaletach systemów monetarnych, to musisz mimum wiedzy
    ekonomicznej posiadać.

    > Nie wydaje mi się
    > mozliwe zbudowanie stabilnej, naprwdę stabilnej gospodarki w sytuacji gdy
    > dobro wymienne ma cene regulowaną (pamietamy ten termin z okresu przed
    '89)
    > Oczywiście, o wartości danego pieniadza w odniesieniu do innych walut
    bedzie
    > decydował rynek - wszak złoto podlega wolnemu handlowi.


    >Chcesz powiedziec ze mamy obecnie ceny regulowane podobnie jak przd 1989
    >rokiem ? A zreszta nawet i wtedy ceny regulowane obowiazywaly tylko >sektor
    >handlu panstwowego,ale istnial rowniez rynek prywatny i czarny rynek
    >[chociaz nie na wielka skale] gdzie tez obowiazywaly ceny wolnorynkowe.

    Jak widzę nie wiesz też co to jest dobro wymienne. Osobiście polecam
    "Makroekonomię" Begga.



    > Ta zmienność, o któej pisałem, to zmienność na międzynrodowym rynku
    złota.
    > To oznacza, że waluta krajowa - złoto, bedzie zmieniała swój kurs w
    stosunku
    > do innych walut, a więc będą się zmieniały ceny dóbr imortowanych i
    dochody
    > eksporterów.

    >Czyli twierdzisz tutaj ze zloto bw roznych krajach bedzie mialo rozna
    >wartosc. Czy mam to rozumiec jako potwierdzenie niestabilnosci zlota ?

    Nie twierdzę tego. Przeczytaj sobie jeszcze raz.



    >Wartosc czyli cena jest uzalezniona nie tylko od podazy ale rowniez od
    >popytu i dopiero od tych dwoch czynnikow dochodzi do rotacji
    >cenowych.Natomiast nawet to co piszesz ze podaz zlota rosnie w tempie 2%
    >rocznie to oznacza ze o 2% beda rosly ceny,co wcale nie jest takie
    >zadowalajace i niezaleznie bedzie oficyjalnie naliczana czy tez nie >bedzie
    >to inflacja i wcale nie taka mala.Za 20 lat od daty wprowadzenia >parytetu
    >ogolne ceny wzrosna o 50% a za 50 lat gdzies o 200%,to uwazasz to za
    >sukces?

    Tu kłania się z kolei historia gospodarcza. Dotycztaj sobie, jak ainflacja
    była w systemach pieniądza kruszcowego.


    > Niektóre argument za, to:
    > - urynkowienie ceny pieniądza (banki centralne bedą nie potrzebne), co
    > automatycznie poprawi efektywność alokacji kapitału,

    >Co przez to rozumiesz ? To ze pieniac i jego wartosc bedzie zalezna od
    >nastrojow rynku,to nie przyjalbym tego za plus.

    "Nastroje rynku" - jakiez barwne określenie ! Tylko, że nie ma nic wspólnego
    z nauka ekonomii. Doczytaj o modelu homo oeconomicus i modelach teorii
    wyboru, to pogadamy. Swoją droga to straszne, ze wciąż są ludzie, któzy nie
    wierzą w działanie rynku.

    > - minimalizacja groźby inflacji (no chyba, że nalezysz do grupy
    zwolenników
    > inflacji),

    >Tylko wyjasnij jakim sposobem chcesz zminimalizowac czy tez uniknac
    >inflacji,bo ja takich mozliwosci nie widze.

    Wyżej już pisałem o doświadczeniach gospodarki światowej z pieniadzem
    kruszcowym. Ale dodam tylko, iz inflacja ma charakter monetarny i powstaje,
    gdy podaż pieniadza rosnie szybciej niż popyt nań. Jeżeli nie możesz
    zwiększac na życzenie podaży pieniądza to nie ma inflacji. I tyle.

    > - uodpornienie waluty na czynniki poltyczne mogące zmiejszyć zaufanie do
    > niej,

    >Tutaj sie czesciowo zgadam,ale chyba lepiej osiagac podobne cele >metodami
    >mniej drastycznymi.Jesli nam sie na nodze zrobil wrzod to nie znaczy ze
    >zaraz mamy amputowac noge.

    Proszę, daruj sobie te demagogię.

    > Nie przestałby, ale rynek buzuterii to nie rynek kruszczu, pomyliłeś dwie
    > rzeczy. Już pisałem jaka jest róznica w wartości kruszcu i ozdób.

    >Nie pomylile,rowniez wyjasnialem powyzej.Skoro w wartosci bizuterii 90%
    >stanowi wartosc zawartego w nim kruszcu to nie moga to byc dwie rozne
    >rzeczy.

    Wyjasnie, bo jak juz stwierdzilismy wczsniej jestes kompletnym laikiem w
    zakresie ekonomii. Otóż rynkeim jakiegos dobra nazywamy zbiór mechanizmów,
    któe kształytuja jego cenę. Rynek jubilerski jest jedynie niewielka
    składową kształtujacą popyt na złoto.

    > Będą się zmieniały wzajemne relacje cen dóbr zalęnie od wydajności w
    > poszczególnych sektorach, ale nie będzie się zminaił ogólny poziom cen,
    > czyli nie będzie tzw. inflacji.

    >Ale wyjasnij dlaczego dlaczego i na jakiej zasadzie nie bedzie sie
    >zmienial
    >ogolny poziom cen i nie bedzie inflacji.To co proponujesz jest czysta
    >filozofia stagnacji.Jest czyms zupelnie normalnym ze kazdy czlowiek chce
    >osiagac coraz wiekszy poziom zycia i jest to zwiazane z wyzszymi
    >zarobkami.

    Ogólny poziom cen zmienia sie tylko wtedy gdy rosnie podaż pieniądza, a nie
    wzrasta popyt na pieniądz. Popyt na peiniądz rosnie, mniej więcej w tempie
    wzrostu gospodarczego. I aby utrzymac płynność gospodarki tempo wzrostu
    podaży złota wystarczy. Zresztę, będą też zachodziły zmiany w ilości
    pieniądza w obiegu - stezauryzowany pieniądz będzie stanowił rezerwę
    pozwalająca na finansowanie inwestycji.
    Natomiast wyższy poziom zycia musi wynikac przede wszystkim ze wzrostu
    wydajności. A to co niefachowo nazywasz "wyższymi zarobkami" to siła
    nabywcza. I może ona wzrosnąć i poprzez wzrost płac jak i poprzez spadek
    cen. To nie ma znaczenia.

    >Aby to zrealizowac musi zaistniec rozwoj gospodarczy i pojawic sie
    >wiecej pieniedzy na rynku i tutaj nie ma znaczenia czy pieniedzy >opartych
    >czy tez nie opartych na parytecie zlota.A jesli na rynku pojawia sie
    >wiecej
    >pieniedzy czy tez nawet zlota to nie ma mozliwosci aby ceny w jakims
    >stopniu
    >nie poszly w gore.Zawsze wiec zwiekszenie na rynku [mysle o zlotych
    >monetach
    >czy tez banknotach majacych pelne pokrycie w zlocie] doprowadzi do >zwyzek
    cen na podstawowe artykuly i uslugi rynkowe.Wiec proponujesz >calkowity
    marazm rozwojowy ?

    Jeżeli wzrost ilości pieniądza w obiegu jest taki sam jak wzrost PKB to nie
    ma inflacji. Jak pisałem wyżej siła nabywcza może rosnąc i bez "wzrostu
    zarobków". Wyżej wyjaśniłem tez, dlaczego podaż złota nie będzie hamulcem
    wzrostu PKB. Nie rozumiem, dlaczego utożsamiasz wzrost PKB ze wzrostem cen.
    Jeżli PKB wzrośnie o 10% i ceny tez wzrosną o 10%, to realnie PKB nie
    ulegnie zmianie...



    > Nie wykluczem, że nie nastąpiłby wzrost stabilności kursów walutowych,
    czyli
    > sytuacja tu mogłaby pozostać bez zmian, ale wystąpiłby inne korzyści, o
    > któych pisałem.

    >Zbyt goloslownie przedstawiasz te korzysci,tak jak wspomnialem ja nie
    >uwazam
    >aby marazm gospodarczo-rozwojowy byl korzyscia.

    Popełniasz po raz kolejny klasyczny bład utożsamiając wzrost gospodarczy ze
    wzrostem ilości pieniądza w obiegu. To wzrost PKB powoduje przyrost ilości
    pieniadza a nie przyrost ilości pieniadza powoduje wzrost PKB. To chyba
    oczywsye ? Ważne jest aby rosła siła nabywcza gospodarstw domowych, a to się
    może dziac także poprzez spadek cen, choc wobec faktu, iz peiniądz w obiegu
    to tylko kilkanascie procent podaży pieniądza, nie zabrakinie nagle gotówki
    na zakupy, czego tak się obawiasz.

    > Zgoda, tylko jaki może być wzrost ilości złota a jaka moze być kreacja
    > pieniądza przez rząd ? To są wogóle nieporównywalne sprawy. Ponadto w
    > systemi pieniądza kruszcowego zmiana cen miałąby charakter jednorazowy,
    zaś
    > przy wzrości podaży pieniądza papierowego działąja mnozniki i w efekcie
    > spirala zaczyna się nakręcać.

    >Jak chyba doskonale wiesz rzad pieniedzy nie emituje,wiec nie wiec do
    >czego
    >to przyrownujesz.

    Ach, święta naiwności. Oczywiście, że rząd może kreowac pieniądz. Po
    pierwsze, poprzez bank centralny, co jest jednak zwykle limitowane prawe, a
    po drugie poprzez zadłuzenie budżetu. Rząd wydaje wtedy pieniądze których
    nie miał. Poczytaj proszę trochę.


    > Inflacja to własnie podwyzki cen. I inflacji wprzy pieniądzu kruszcowym
    nie
    > ma, są tylko jednorazowe dostosowania poziomu cen do podaży kruszcu.

    >Czyli chcesz powiedziec ze fryzjer za golenie czy strzyzenie bedzie bral
    >tyle samo co teraz za 30 czy 50 lat,wnuk bedzie zarabial tyle samo co >jego
    >dziadek i zyl na takim poziomie zycia co jego dziadek itd. To za takie
    >wspaniale zyciowe perspektywy ja serdecznie dziekuje:-).

    Tak, może tak być tylko, że na skurek wzrostu wydajności będzie za to 30 czy
    50 mógł kupić kilka razy więcej. Argumentację podobna do Twojej
    przeprowadził nieodżałowany Karolek Marks przepowiadając rychły upadek
    kapitalizmu - tyle że jemu chodziło o dostępnośc kapitału na inwestycje.

    >A to
    > ogromna różnica w stosunku do nakręcających się inflacji znanych od lat
    '60
    > XX wieku. I jeśłi stoi za kruszcem jakas ideologia to tylko taka, któa
    > zmierza do zminejszenia udziału polityki w gospodarce, poprzez odebranie
    > politykom możliwości ustalania ceny pieniadza (miedzy innymi). Wszyscy się
    > zgadzamy, że nie ma sensu urzędowo ustalac cen buraków i akcji na
    giełdzie,
    > ale przy pieniądzu większość nabiera wody w usta i propozycje standardu
    > złota zbywa epitetami, które można przeczytac w Twoich postach.

    >Ale wyjasnij wreszcie co to jest ta wartosc pieniadza i kto ja ustala.

    Mylisz wartość z ceną. A po za tym nie wyjasnię - naucz się czegoś sam, ja
    za wykłady brąłem niezłą kasę :)

    > Ewolucja systemów monetarnych skończyła się własnie na złocie. Potem
    > mieliśmy do czynienia ze zmianami rewolucyjnymi kreowanymi przez rządy
    > starające się ułatwić sobie zycie. Oczyisście, że pieniądz kruszcowy
    > powstryzma inflację, ale to tylko uboczna zaleta wobec urynkowienia ceny
    > pieniądza.

    >Uwazam demokracje za bardzo zly system,ale jeszcze niestety nie >wymyslono
    >nic lepszego,totez te rzady jednak sa obierane przez spoleczenstwo i
    >pomijajac tutaj wiele bulwersujacych afer korubcyjnych to dla dobra tego
    >spoleczenstwa dzialaja.Natomiast w krajach z nazwy demokratycznych rzady >w
    >kreowaniu polityki pienieznej zbyt duzego wplywu nie maja.

    A co tu ma do rzeczy demokracja ? W kazdym systemie może następować psucie
    pieniądza.



    >Jeszcze raz spytam o Twoje wykształcenie. Wstydzisz się go ?
    >

    >Nie ma sie czego wstydzic,nie skonczylem studiow,przerwalem po dwoch
    >latach,niemniej jednak przez pare lat mialem kilku podwladnych z >tytulami
    >magistrow,wiec nie mam pod tym wzgledem zadnych kompleksow nizszosci.
    >Uwazam
    >tylko ze nasza dyskusja czy wogole dyskusja na lamach tej grupy jest
    >dyskusja na argumenty,a nie licytowanie sie wyksztalceniem,czy tez
    >naukowymi
    >tytulami.


    Kompleksy, hm... A ja uważam, ze aby dyskutować, trzeba wiedzieć o czym się
    pisze. A Ty próbujesz zdrowym rozsądkiem sproteowac 300 lat dorobku
    ekonomii. Tak nie da rady...

    Pozdrawiam
    Grzegorz







Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1