-
31. Data: 2017-06-12 14:37:52
Temat: Re: SimplyCity jednak nie dla mnie :(
Od: ąćęłńóśźż <n...@d...spamerow>
A w bzwbk mówią, że można się nie zgodzic na skan ;-)
-----
> ale konsultant od razu powiedział, że potrzebują czysty skan.
-
32. Data: 2017-06-12 14:41:57
Temat: Re: SimplyCity jednak nie dla mnie :(
Od: ąćęłńóśźż <n...@d...spamerow>
Dopiero co US (W-wa, a więc nie lokalna koteria z proboszczem i posterunkowym)
przyczepił się do braku literki w adresie podatnika.
Wszystko q... ..ć się zgadza: imię nazwisko NIP - po jaki ch.. w takim razie NIP
człowiekowi??? - poza jedna literką.
Nie odliczą VAT od podatku i sp.... j.
-----
> Do literówek, błędów czcionki itp skarbówka przyczepiała mi się ostatnio pod koniec
lat dziewięćdziesiątych.
-
33. Data: 2017-06-12 16:57:06
Temat: Re: SimplyCity jednak nie dla mnie :(
Od: cef <c...@i...pl>
W dniu 2017-06-12 o 11:18, Piotr Gałka pisze:
> W dniu 2017-06-11 o 15:05, cef pisze:
>> No naprawdę aż tak łopatologicznie trzeba tłumaczyć, że nie chodzi
>> o notatki na fakturze, tylko o zapisy ingerujące istotnie w treść.
>> Nikt Ci nie zakwestionuje faktury jak sobie na niej policzysz kurs
>> czy zrobisz uwagę typu "zakup materiału do produkcji tego i tamtego"
>> Ale jak sobie poprawisz dane kontrahenta typu NIP czy zmienisz kwotę,
>> to myślisz, że też nikt z kontrolerów nie zareaguje?
>>
>
> O ile pamiętam, to pomysł modyfikowania wszystkiego (a wręcz spisywania
> samemu) to Ty wprowadziłeś do rozmowy.
> P.G.
Chyba raczej nie w tym wątku, ale jestem od zawsze za upraszczaniem
procedur. Tyle, że nie przez zmianę obcych dokumentów, a jedynie jakieś
własne dokumenty prostujące drobne uchybienia. To nie to samo.
-
34. Data: 2017-06-12 17:40:11
Temat: Re: SimplyCity jednak nie dla mnie :(
Od: cef <c...@i...pl>
W dniu 2017-06-12 o 11:14, Piotr Gałka pisze:
> W dniu 2017-06-10 o 23:02, cef pisze:
>>
>> Inicjator wątku ma stale jakieś problemy z US :-)
>
> Brzmi jakbym w jakiś specjalny sposób wymuszał te problemy.
[...]
> Widzisz/sugerujesz mój wpływ na te "jakieś problemy z US"?
:-)
Nie nie widzę, ani nie sugeruję.
Raczej wspominasz dawne czasy, kiedy kontrolowali i wzywali
znacznie częściej. W końcówce lat osiemdziesiątych, to było
niezbyt dużo firm i każda nowa była wałkowana przez US.
Dziesięć lat później było niewiele lepiej
bo przybył VAT, którego w US niewiele osób rozumiało :-)
Teraz jest w miarę spokój.
Może czepiają się tam gdzie jest duży dochód?
A może masz po prostu pecha, bo takimi
duperelami jak opisujesz, to w moim US się nikt nie przejmuje.
(przynajmniej jeśli chodzi o mnie jako podatnika - może nie jestem warty
uwagi)
-
35. Data: 2017-06-12 17:47:41
Temat: Re: SimplyCity jednak nie dla mnie :(
Od: Piotr Gałka <p...@c...pl>
W dniu 2017-06-12 o 17:40, cef pisze:
>
> :-)
> Nie nie widzę, ani nie sugeruję.
> Raczej wspominasz dawne czasy, kiedy kontrolowali i wzywali
> znacznie częściej. W końcówce lat osiemdziesiątych, to było
> niezbyt dużo firm i każda nowa była wałkowana przez US.
> Dziesięć lat później było niewiele lepiej
> bo przybył VAT, którego w US niewiele osób rozumiało :-)
> Teraz jest w miarę spokój.
> Może czepiają się tam gdzie jest duży dochód?
> A może masz po prostu pecha, bo takimi
> duperelami jak opisujesz, to w moim US się nikt nie przejmuje.
> (przynajmniej jeśli chodzi o mnie jako podatnika - może nie jestem warty
> uwagi)
>
Bo opisuję dawniejsze czasy jako argument kiedy nabawiłem się fobii, z
której nie umiem się wyleczyć :)
P.G.
-
36. Data: 2017-06-13 08:57:05
Temat: Re: SimplyCity jednak nie dla mnie :(
Od: ąćęłńóśźż <n...@d...spamerow>
Nie jesteś sam :-/
-----
> nabawiłem się fobii, z której nie umiem się wyleczyć
-
37. Data: 2017-06-18 01:34:22
Temat: Re: SimplyCity jednak nie dla mnie :(
Od: janek z pola <a...@e...pl>
Piotr Gałka wrote:
> To nie jest pytanie. To raczej informacja w ramach budowania grupowej
> bazy wiedzy.
>
> SimplyCiti mi się podoba bo darmowa.
> Skutecznie (przez dwa lata) odstraszała mnie papierologia, bo np. nie
> mam zamiaru z powodu głupiej KK latać po urzędach.
[...]
Stwarzasz sztuczne problemy. Skoro nie jesteś zwykłą osobą fizyczną, tylko
jesteś razem z 5 innymi osobami udziałowcem w spółce, a do tego (o ile
dobrze rozumiem) z udziału w tej spółce głównie czerpiesz swoje dochody, to
widocznie produkt dla osób fizycznych nie jest dla Ciebie odpowiedni.
Proponuje się udać do banku w którym spółka ma rachunek (bo dla spółki jest
on zapewne obowiązkowy) i uruchomić sobie umowę kredytową podpiętą do karty
w ramach tej spółki w której jesteś udziałowcem.
A jak mi odpiszesz, że chcesz mieć KK za darmo to Cię wyśmieję - jesteś
udziałowcem w spółce. Sama realizacja obowiązków podatkowych i (być może)
obowiązku informacyjnego generuje w tej spółce miesięcznie pewnie 4-cyfrowy
koszt. A ty nie masz 30 zł na miesięczną opłatę za użytkowanie karty
plastikowej? To obetnij te 30 zł z wypłaty księgowej, skoro to dla Ciebie
taki wielki problem.
--
Wysłane z pola.
-
38. Data: 2017-06-18 11:33:17
Temat: Re: SimplyCity jednak nie dla mnie :(
Od: cef <c...@i...pl>
W dniu 2017-06-18 o 01:34, janek z pola pisze:
> Stwarzasz sztuczne problemy. Skoro nie jesteś zwykłą osobą fizyczną, tylko
> jesteś razem z 5 innymi osobami udziałowcem w spółce, a do tego (o ile
> dobrze rozumiem) z udziału w tej spółce głównie czerpiesz swoje dochody, to
> widocznie produkt dla osób fizycznych nie jest dla Ciebie odpowiedni.
To jest głupie i nieuprawnione wnioskowanie.
Jest osobą fizyczną i takie produkty są dla niego jak najbardziej
przeznaczone.
Kłopoty na tej linii to raczej problem banku i jego procedur.
> Proponuje się udać do banku w którym spółka ma rachunek (bo dla spółki jest
> on zapewne obowiązkowy) i uruchomić sobie umowę kredytową podpiętą do karty
> w ramach tej spółki w której jesteś udziałowcem.
Ale to nie to samo. On zapewne może nawet ma taką kartę.
Ona teoretycznie (zgodnie z regulaminem, który w większości wypadków sie
olewa)
jest przeznaczona do wydatków, które bedą kosztem w spółce.
Zatem z zapłatą za wizytę w lodziarni czy wczasy, koncert itp księgowa
będzie miała
tylko dodatkowa robotę.
> A jak mi odpiszesz, że chcesz mieć KK za darmo to Cię wyśmieję - jesteś
> udziałowcem w spółce. Sama realizacja obowiązków podatkowych i (być może)
> obowiązku informacyjnego generuje w tej spółce miesięcznie pewnie 4-cyfrowy
> koszt. A ty nie masz 30 zł na miesięczną opłatę za użytkowanie karty
> plastikowej? To obetnij te 30 zł z wypłaty księgowej, skoro to dla Ciebie
> taki wielki problem.
Skoro to takie niby nic, to może przelej mu 360 zł raz do roku ot tak
bez powodu?
Jaki jest z Twojej strony poziom cenowy akceptowalny dla głupiego wydatku?
-
39. Data: 2017-06-18 12:30:14
Temat: Re: SimplyCity jednak nie dla mnie :(
Od: janek z pola <a...@e...pl>
cef wrote:
[...]
>
>> A jak mi odpiszesz, że chcesz mieć KK za darmo to Cię wyśmieję - jesteś
>> udziałowcem w spółce. Sama realizacja obowiązków podatkowych i (być może)
>> obowiązku informacyjnego generuje w tej spółce miesięcznie pewnie
>> 4-cyfrowy koszt. A ty nie masz 30 zł na miesięczną opłatę za użytkowanie
>> karty plastikowej? To obetnij te 30 zł z wypłaty księgowej, skoro to dla
>> Ciebie taki wielki problem.
>
> Skoro to takie niby nic, to może przelej mu 360 zł raz do roku ot tak
> bez powodu?
> Jaki jest z Twojej strony poziom cenowy akceptowalny dla głupiego wydatku?
Tu jest inna kwestia. Ktoś prowadzi spółkę i z samego faktu że ją prowadzi
są konkretne wydatki potrzebne - np. trzeba sprawozdanie roczne napisać.
Jakby do tego nie podejść, sprawozdanie roczne angażuje albo czas albo
pieniądze, a prawdopodobnie jedno i drugie. Podobnych potrzeb jest dużo
więcej - chociażby obowiązek prowadzenia księgowości, czego osoba fizyczna
nie musi robić - to też kosztuje czas albo pieniądze.
Ten sam ktoś jednocześnie uparcie nie chce zrozumieć, że do przyznania
KREDYTU (bo karta kredytowa to tylko plastik do UMOWY KREDYTOWEJ) bank może
wymagać od osoby prostu z ulicy (takiej co nie nigdy nie miała żadnej umowy
z danym bankiem) odpowiedniego udokumentowania dochodu. Skarbówka wymaga
sprawozdania rocznego do spółki i z tym się jakoś nie dyskutuje, a bank
wymaga pewnych dokumentów jak się ma dochód ze spółki i to już jest nie do
przeskoczenia.
W takim przypadku (jak ktoś nie chce uprawdopodobnić obcemu bankowi, że ma z
czego spłacać kredyt) robi się umowę kredytową do karty plastikowej w banku,
do którego spółka przelewa wynagrodzenie - no bo wynagrodzenie dla tego typa
musi być gdzieś przelewane. Czyli jakieś konto w banku typ ma. Tylko
oczywiście problem, bo utrzymanie karty kredytowej w tym banku kosztuje 360
zł rocznie (i to jest jedna z najwyższych opłat, bo są banki gdzie jest
tylko opłata roczna 30 zł.
Sprawa jest prosta - uruchomienie KREDYTu w banku, jak się przychodzi z
ulicy, zwykle wymaga przedstawienia bankowi źródeł dochodu - żeby bank mógł
być spokojny że klient ma z czego ten KREDYT spłacać. A tu psikus - znalazł
się bank, co jako jeden z naprawdę niewielu (o ile nie jedyny) na rynku ma
taki KREDYT bez pewnego rodzaju opłat i znalazł się janusz/burak/cebularz,
który się uparł akurat na ten KREDYT w tym banku i nie chce zrozumieć, że
ten konkretny bank do KREDYTU potrzebuje konkretnych dokumentów. I jeszcze
do tego robi lament, jakby akurat ten KREDYT był mu niezbędny do życia.
*
W ogóle takie janusze/buraki/cebulaki mają jakieś klapki umysłowe. Wyobraźmy
sobie, że ktoś ma realnie potrzebę używania karty plastikowej przywiązanej
do KREDYTu (pewnie niektórzy mają takie powody). KREDYT to jest KREDYT. A
jakie cechy ma ten plastik, który jest do niego przypięty, to jest sprawa
trzeciorzędna - czy jest zielony, niebieski, VISA, MasterCard, czy ma opłatę
roczną, miesięczną, czy ma jakiś program premiowy typu Miles&More albo jakiś
MoneyBack, jaką ma walutę rozliczeniową przy płatności non-PLN, jaką ma
prowizję za wypłaty z bankomatów w Polsce, poza Polską, jakie ma zasady
przeliczania płatności walutą non-PLN (kursy, prowizje) i pewnie jeszcze
wiele innych.
No i mamy te różne plastiki do umów kredytowych w różnych bankach. W
zależności od sposobu użytkowania karty, koszty ponoszone przez posiadacza
są uwarunkowane częścią z powyżej opisanych cech umowy (prowizje, etc.). Dla
jednego karta z banku X będzie droga, bo robi dużo płatności w CZK, a dla
drugiego ta sama karta będzie tania, bo raz na rok rezerwuje samochód. Dla
jednego opłata miesięczna jest nie do zaakceptowania, a dla drugiego zniżki
w pewnych sklepach rekompensują tą opłatę.
Ale nie dla janusza/buraka/cebularza - bo janusz/burak/cebularz patrzy tylko
na to, że Simplicity nie ma opłaty na wydanie. W ch***ju ma sposoby
rozliczania transakcji, bo on tą kartą nie będzie robił prawdopodobnie nigdy
żadnej transakcji - tylko on chce mieć tą kartę żeby wisiała na ścianie w
złotej ramce i ładnie wyglądała - obok 20 tego typu kart z innych banków.
Ale to nic - bo i tak będzie hejtował sposób w jaki bank weryfikuje klienta,
nawet jeżeli ten janusz/burak/cebularz nie ma tak naprawdę żadnej realnej
potrzeby posiadania takiej karty. Nawet jak ją traktuje jako ozdobę domu, to
i tak będzie narzekał że bank mu robi problemy przy wydaniu karty.
*
Także to nie jest sprawa, czy ja zasponsoruję jednej czy drugiej osobie
kartę płatniczą, bo ja wolę zasponsorować obiady biednym dzieciom, czy
jedzenie kotkom w schronisku. Sprawa jest w tym, że przy całym
skomplikowaniu osiągania dochodów przez kogoś, przy tym że sumarycznie koszt
opłacania swoich potrzeb z KREDYTu zależy nie tylko od opłaty za wydanie
plastiku do kredytu (a na rynku jest pewnie ze 100 różnych ofert na KREDYTy
podpięte do plastikowych kart), ktoś ma klapki na oczach i brnie w hejt na
jakiś jeden konkretny produkt (kartę Simplicity) - ponieważ traktuje tę
kartę jak biżuterię albo ozdobę domu, albo nie wiadomo co. Jakby naprawdę
potrzebował tego KREDYTu, to by z pewnością dostał go w banku, gdzie dostaje
przelewy wynagrodzenia z tej swojej spółki.
--
Wysłane z pola.
-
40. Data: 2017-06-18 14:26:21
Temat: Re: SimplyCity jednak nie dla mnie :(
Od: cef <c...@i...pl>
W dniu 2017-06-18 o 12:30, janek z pola pisze:
> cef wrote:
>
> [...]
>
ciach [...]
> Sprawa jest w tym, że przy całym
> skomplikowaniu osiągania dochodów przez kogoś, przy tym że sumarycznie koszt
> opłacania swoich potrzeb z KREDYTu zależy nie tylko od opłaty za wydanie
> plastiku do kredytu (a na rynku jest pewnie ze 100 różnych ofert na KREDYTy
> podpięte do plastikowych kart), ktoś ma klapki na oczach i brnie w hejt na
> jakiś jeden konkretny produkt (kartę Simplicity) - ponieważ traktuje tę
> kartę jak biżuterię albo ozdobę domu, albo nie wiadomo co. Jakby naprawdę
> potrzebował tego KREDYTu, to by z pewnością dostał go w banku, gdzie dostaje
> przelewy wynagrodzenia z tej swojej spółki.
Jedyne z czym się zgodzę, to brak zrozumienia dla procedur choć sam jest
trybikiem w spółce, której nie jest to obce - to fakt.
Nie wiem gdzie wyczytałeś o tym hejcie.
Po prostu chciał kartę, bo była darmowa.
Może by mało korzystał i dlatego nie chciał, żeby były małe opłaty albo
wcale.
Postawili mu takie warunki, wydały mu się zbyt kłopotliwe, to zrezygnował.
Myślę, że bardziej chodziło mu właśnie o procedury uzyskania kredytu na
karcie
dla prowadzących działalność. W jego przypadku (wielosobowa spółka) jest
to dodatkowo upierdliwe. Ja sam prawie nigdy nie potrzebowałem kredytu,
ale potrzebowałem kiedyś mechanizmu karty kredytowej, bo zwykłą
debetówką nie mogłem do końca prawidłowo załatwić sobie sobie
wakacyjnych rezerwacji
i też mnie zniechęciły procedury, więc może jednak one są przerośnięte?
Kartę ostatecznie załatwiłem korzystając z tymczasowego etatu - i było
to znacznie prostsze.
PS
W ostatnich latach nękali mnie telefonicznie różni doradcy proponując
finansowanie
dla mojej firmy, ale zawsze spuszczałem ich na drzewo, bo nie miałem
potrzeby.
Teraz kiedy mam potrzebę, to nie spuszczam ich, ale proszę o konkretną
ofertę
i okazuje się, że nic sensownego nie są w stanie przedstawić,
bo ja chcę się zabezpieczyć tym co będzie kupione z tego kredytu i
nikogo to nie interesuje. Więc chyba jednak procedury "leżą" w bankach.