eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plFinanseGrupypl.biznes.bankiNoble straszy kredytobiorcówOdp: Noble straszy kredytobiorców
  • Data: 2009-02-20 22:34:05
    Temat: Odp: Noble straszy kredytobiorców
    Od: "Baloo" <b...@o...eu> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    "Tomasz Nowicki" <t...@s...com> napisał

    > Nie miałem na myśli "niezależnych" tylko niezależnych. Czyli takich,
    > którzy
    > za pieniądze wyjaśnią ci niuanse, których nie rozumiesz i nie są
    > zainteresowani wspieraniem banku w tym względzie.

    Są tacy? Gdzie można ich znaleźć, poważnie pytam.
    I jak poznać, że to niezależny i rzetelny?
    Od razu zaznaczam - odpuść sobie Expander i Open Finance, bo właśnie
    te dwie firmy chodzą na postronkach banków :)

    > Czasem mam wrażenie, że właśnie tak - mało kto ma ochotę na
    > zapoznawanie
    > się ze skomplikowanymi sprawami i woli "wierzyć fachowcom".

    No ale komu u licha wierzyć? Jak mamy rozpoznać fachowca i odróżnić go
    od "fachowca".

    > Syndrom "jakoś to będzie" działa niezawodnie. Są też tacy, którym
    > chciwość zaćmiła krytycyzm i chcą z bankiem jak najwięcej "ugrać",
    > nie bacząc na
    > ryzyko.

    Ech, bzdura. A może inaczej - nie wykluczam takich przypadków, ale
    masa ludzi naprawdę nie funkcjonuje w ten sposób.

    > Wcale nie. Nie wiem, skąd ten wniosek. Powinni tylko wiedzieć na
    > tyle dużo, by umieć ocenić ryzyko i rozpoznać oczywiste pułapki.

    To ogromna wiedza i choćbyś nie wiem, jak się upierał, nie jest
    dostępna dla każdego przeciętniaka. Ocenić ryzyko? Kurczę, chyba
    żartujesz. Bo co innego zdawać sobie sprawę, że ryzyko istnieje, a co
    innego potrafić je ocenić. Zwłaszcza przy bombardowaniu zewsząd
    opiniami analityków, ekonomistów i inszych specmajstrów, że ryzyko
    jest przyzerowe.

    > Którzy znakomicie radzą sobie w życiu i tylko z tak skomplikowaną
    > sprawą, jak kredyt nie potrafili?

    Nie chodzi o procedurę wzięcia kredytu, tylko o umiejętność właściwej
    oceny stopnia ryzyka. Możesz mnie nazwać debilem, ale ja tego nie
    potrafię. Szczęściem w nieszczęściu kredyt brałem, jak frank stał
    jeszcze w miarę wysoko, więc po kieszeni mnie to na razie nie bije,
    ale potrafię zrozumieć ludzi, którzy brali kredyty w zeszłym roku, bo
    nie potrafili ocenić ryzyka. Ja też bym nie potrafił (dlatego uważam,
    że mam więcej szczęścia, niż rozumu ;-)

    > Banki? Nie zawiodły? Przecież banki funkcjonują jako dyżurny czarny
    > charakter i co rusz ktoś wywleka ich wpadki.

    No widzisz, a wielu ludziom bank kojarzy się z zaufaniem i
    bezpieczeństwem. "Masz to jak w banku" - slogan, ale życiowy. Do tej
    pory, bo dziś się znacznie zdewaluował.

    > A poza tym - w kwestiach finansowych naprawdę nie można nikomu ufać
    > i właśnie tę lekcję teraz ludzie
    > odbierają.

    Przy czym nie jest to usprawiedliwieniem dla mało etycznego
    postępowania doradców finansowych

    > Nie wiem, ale staram się dowiadywać. Przyznasz, że ryzyko wpadki
    > jest większe, kiedy działasz na ślepo.

    Oczywiście, ale nie wmówisz mi, że ludzie brali kredyty bez
    elementarnej wiedzy na ich temat. Z kolei nie mieli świadomości, że
    wiedza ta jest stanowczo za mała, by potrafić ocenić ryzyko choćby
    różnicy kursowych.

    > Ryzyko kursowe widać jak na dłoni i trzeba być naprawdę życiowym
    > luzakiem (żeby nie użyć mocniejszego określenia), by do tego stopnia
    > pomijać
    > je w analizie tak ważnych życiowo wyborów, jak kredyt hipoteczny.

    Ależ oczywiście, że tak, ale jak pisałem wcześniej - co innego
    wiedzieć, że istnieje ryzyko kursowe, a co innego potrafić je realnie
    ocenić.

    > Czy ci ludzie naprawdę sądzili, że złoty może jeszcze istotnie się
    > umocnić?

    A dlaczego nie, do licha ciężkiego? No weź mnie nie rozbrajaj. Skąd
    przeciętni ludzie maja wiedzieć takie rzeczy? Zaufali mądrzejszym od
    siebie. I uwierzyli, że może jeszcze się umacniać. A nawet jeśli nie
    umacniać, to pozostać na tej samej pozycji albo z niewielkimi
    odchyleniami. Równie dobrze w 2004 roku też można było sądzić, że
    frank z 2,5 za diabła niżej nie zejdzie, bo nigdy nie był tak nisko. A
    jednak poszedł w dół i to znacznie.

    >> No chyba pęknę ze śmiechu. Naprawdę w sierpniu 2008 wiedziałeś, że
    >> złoty jest na górce?? I nie ogłosiłeś tego nigdzie, nie krzyczałeś
    >> "ludzie uwaga, złoty na górce, przygotujcie się na spadek"?
    >> Dlaczego?

    > Jak by ci tu powiedzieć, złoty od wielu miesięcy nic tylko się piął
    > jak taternik.

    Złoty do franka pnie się jak taternik od 2004 roku. Prześledź sobie
    wykresy. Jeśli ktoś był w stanie w sierpniu 2008 stanowczo powiedzieć,
    że nadeszła górka złotego, to chylę przed nim czoła. Większość ludzi
    nie jest i nie była w stanie. Tak samo, jak teraz nie jest w stanie
    określić, co będzie ze złotówką w najbliższym czasie. Nie chce mi się
    tego powtarzać po raz kolejny, ale rzetelna i właściwa analiza kursów
    walut to jednak dość zaawansowana dziedzina wiedzy i nie wymagaj tego
    od przeciętnych ludzisków.

    > Co rusz odbywały się debaty, jak tu ulżyć eksporterom, bo
    > kurs za wysoki, albo jak tu go obniżyć, żeby do euro nie wchodzić na
    > za
    > wysokim przeliczniku. Media piały zachwyty nad siłą nabywczą
    > turystów i
    > nabywców dóbr importowanych. To co - twierdzisz, że nie było
    > przesłanek do
    > niepokoju?

    No i? Sądzisz, że należało się spodziewać, że skoro pojawił się
    niepokój, to złoty teraz zacznie spadać?
    Na skutek czego konkretnie?

    > Oczywiście, nie twierdzę że można było przewidzieć _aż_ taki spadek.

    A jednak. No widzisz, o tym właśnie piszę. Różnice kursowe w tę i
    drugą stronę, na poziomie paru procent (były takie przez cały
    2006-2007 rok) są pomijalne z punktu widzenia kredytobiorcy [i nie o
    takim ryzyku piszę]. Ale na poziomie prawie 50% znacznie. Nikt z
    przeciętnych obywateli nie był w stanie tego przewidzieć. I nikt nie
    przewidział (no może nieliczni).

    > Ale im bliżej było naszego wejścia do strefy euro, tym bardziej była
    > oczywista jakaś korekta kursu złotówki.

    Nieno oczywiście, jasne. Przeciętny Polak z ulicy powinien wiedzieć
    dokładnie, co i jak wpływa na kurs naszej waluty :> Bo inaczej
    zasługuje jedynie na miano głupca.

    >> A teraz co jest? Dołek złotego czy jeszcze długa do niego droga? A
    >> jeśli długa, to kiedy zacznie się odwrotny trend? No powiedz, warto
    >> jeszcze brać kredyty w PLN czy już tylko w walutach, bo złoty znów
    >> się będzie umacnia? ;-)

    > To zależy od tego, co się stanie z kryzysem - jeśli się przesili, to
    > złoty znów zacznie wędrować do góry. A jeśli nie - to pozostanie na
    > obecnym poziomie lub spadnie.

    No nie żartuj naprawdę? ;-)
    To jeszcze napisz, co się stanie z kryzysem. Skoro to podstawowy
    czynnik wpływający na kurs złotego, to warto wiedzieć, jak się będzie
    zachowywał, zanim podejmie się decyzję o zaciągnięciu takiego czy
    innego kredytu. Ale oczywiście tego nie wiesz, a co więcej - nie wie
    tego większość z nas. Sytuacja identyczna jak sprzed roku. Tyle, że w
    drugą stronę.

    >> Przedstawiać CAŁĄ prawdę? Mówić wprost o ryzyku kursowym,
    >> przedstawiać

    > Było mówione w mediach, powinno wystarczyć.

    Ale doradcy mówili co innego. Komu wierzyć? I dlaczego akurat mediom?

    >> harmonogram spłat i wzrost kapitału w przypadku spadku kursu
    >> złotego,

    > Wystarczyłoby wyliczyć przykładową ratę.

    Owszem, ale pracownik banku jest zobowiązany zrobić to sam. Jego psi
    obowiązek i tyle.

    >> analizować z klientem przebieg kursów walut na przestrzeni lat i
    >> doradzać mu RZETELNIE, co powinien zrobić. A nie co się bankowi
    >> teraz opłaca.

    > Klient nie płaci bankowi za doradztwo, tylko za pożyczenie
    > pieniędzy.

    Ale bank ma obowiązek rzetelnie opisać sprzedawany produkt.
    Chyba nie będziesz usiłował tego podważać.

    > więc bez przesady - od doradztwa to są inne firmy

    No jakie?

    >> A jak było naprawdę? O kredytach złotowych nie mówiło się wcale,
    >> były obwarowane koszmarnymi warunkami, walutówki wręcz wciskano do
    >> rąk,

    > Nieprawda - realnymi warunkami. Brałem to wiem.

    Jasne, takie one były realne, jak teraz realne są warunki kredytu w
    walutach.
    Też brałem i też wiem ;-)

    >> mówiąc "Panie, żeby to się przestało opłacać, to frank musiałby
    >> skoczyć do 3.5 zł, a tak nie było od samiuśkiej wojny. Teraz od lat
    >> jest trend spadkowy i nic nie wskazuje na to, że miałoby się to
    >> zmienić". I teraz uważasz, że taki zwykły człowiek z ulicy powinien

    > No, jeśli wierzysz reklamom i handlarzom jak rodzonej matce, to
    > gratuluję.

    Chłopie, jakim reklamom i jakim handlarzom? To są słowa doradcy
    kredytowego z Open Finance.

    > Bank ma zdobywać klientów i zarabiać

    Obowiązuje jednak coś takiego, jak etyka biznesu.

    >> posiąść skądś (skąd u licha, skoro WSZYSCY trąbią tak samo, jak ten
    >> doradca) jakąś magiczną wiedzę, lepszą niźli ten bankowiec i podjąć

    > Bzdury. Wystarczy elementarna wiedza i ostrożność.

    Bzdury. To, o czym piszę, nie jest elementarną wiedzą.
    Gdyby tak było, nikt nie popełniałby błędów, niepotrzebne byłyby biura
    doradcze. Idąc Twoim tokiem myślenia wychodzi na to, że połowa
    społeczeństwa to ćwoki. Nie, po prostu nieliczni są w stanie ogarnąć
    to, co Ty uważasz za podstawy wiedzy z dziedziny analizy ryzyka
    kursowego.

    > Z doradców to trzeba korzystać (ale nie z naganiaczy nazywających
    > się doradcami), a bankowiec ma zarabiać, a nie udawać Matkę Teresę,
    > bo mu za to się nie płaci.

    Rozumiem, że jak Ci dealer wciśnie samochód, o którym wie, że za
    miesiąc się rozpadnie, to ani okiem nie mrugniesz, bo on ma zarabiać,
    a nie uświadamiać Ci, że auto ma feler. Genialne.


Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1