eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plFinanseGrupypl.biznes.wgpwNo to teraz wiadomo kto urządzał burdel pod krzyżem.... › Re: No to teraz wiadomo kto urz?dza? burdel pod krzy?em....
  • Path: news-archive.icm.edu.pl!news.rmf.pl!agh.edu.pl!news.agh.edu.pl!news.onet.pl!.PO
    STED!not-for-mail
    From: Delfino Delphis <D...@w...op.pl>
    Newsgroups: pl.biznes.wgpw
    Subject: Re: No to teraz wiadomo kto urz?dza? burdel pod krzy?em....
    Followup-To: pl.biznes.wgpw
    Date: Sat, 27 Nov 2010 14:41:22 +0100
    Organization: http://onet.pl
    Lines: 61
    Message-ID: <icr1q0$m5i$1@news.onet.pl>
    References: <icbk76$2ij$1@usenet.news.interia.pl>
    <icbrb9$e0k$1@usenet.news.interia.pl>
    <icbt67$h1r$1@usenet.news.interia.pl>
    <4cea2857$0$21005$65785112@news.neostrada.pl>
    <icfu9n$9ki$1@usenet.news.interia.pl>
    <4ceb8e6c$0$22804$65785112@news.neostrada.pl>
    <icg3sf$ifu$1@usenet.news.interia.pl> <icgca9$3lf$2@news.onet.pl>
    <icgg9l$6gr$1@usenet.news.interia.pl> <ichafh$ghq$1@news.onet.pl>
    <icl595$pii$1@usenet.news.interia.pl> <icloro$3s2$1@news.onet.pl>
    <iclsar$vd3$1@usenet.news.interia.pl> <icmrb2$14d$1@news.onet.pl>
    <icobf0$t4$1@usenet.news.interia.pl> <icojpo$av7$1@news.onet.pl>
    <icomhs$irp$1@usenet.news.interia.pl>
    <icomp7$j7h$1@usenet.news.interia.pl>
    <icomt5$jbv$1@usenet.news.interia.pl>
    <icondq$k7n$1@usenet.news.interia.pl>
    NNTP-Posting-Host: 251-pra-23.acn.waw.pl
    Mime-Version: 1.0
    Content-Type: text/plain; charset="ISO-8859-2"
    Content-Transfer-Encoding: 8Bit
    X-Trace: news.onet.pl 1290865280 22706 85.222.38.251 (27 Nov 2010 13:41:20 GMT)
    X-Complaints-To: n...@o...pl
    NNTP-Posting-Date: Sat, 27 Nov 2010 13:41:20 +0000 (UTC)
    User-Agent: KNode/0.99.01
    Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.biznes.wgpw:501008
    [ ukryj nagłówki ]

    Endriu wrote:

    > Ciekawe ile godzin wylatał Delfino....
    >
    Ja? Ok. 60, to żadna tajemnica ;)

    Napiszę ci jak do tego, według mnie, doszło. Otóż w ludzkiej psychice jest
    jakiś taki dziwny odruch polegający na spontanicznym ryzykowaniu bardzo
    dużych środków, dla uzyskania bardzo małych korzyści. Kompletnie
    irracjonalny, ale obecny. Prawdopodobnie każdy znajdzie to u siebie.

    Wystarczy przytoczyć przebieganie na czerwonym świetle, wymuszanie
    pierwszeństwa samochodem (gdy już od 5 minut próbujemy włączyć się do
    ruchu), przebieganie/przejeżdżanie przed jadącym pociągiem. Niedługo po tym
    jak odebrałem prawko, miałem kilka sytuacji wyprzedzania na styk. Gdy
    wleczemy się 15 minut za wolno jadącą ciężarówką po krętej drodze w końcu w
    psychice coś przeskakuje i postanawiamy wyprzedzać przed zakrętem z
    założeniem "na pewno nic nie jedzie z przeciwka". Innymi słowy gotowi
    jesteśmy ryzykować całym swoim (i innych) życiem dla korzyści czasowej np.
    rzędu pół minuty. Gdyby przeanalizować to na chłodno to, okazuje się
    kompletnym absurdem. Przecież nawet jeśli szansa wypadku to jeden promil, to
    dla tej jednej minuty ryzykujemy średnio 23 dni życia. Każdy inwestor powie
    wam, że to nic nie warta inwestycja. Lepiej grać w totka... A jednak robimy
    to.

    Dokładnie taki sam efekt miał miejsce na pokładzie Tupolewa. Szansa
    katastrofy przy takim podejściu pewnie nie była wielka, powiedzmy 5%. A
    korzyść wydawała się duża, gdyż niewylądowanie na pewno spotkałoby się z
    reperkusjami (nie ma co się łudzić, na pewno w kabinie były jakieś naciski).
    Więc zadziałał prosty mechanizm - zaryzykuję dla świętego spokoju, "na pewno
    nic się nie stanie".

    W cywilnych lotach jest podobnie. Gdyby ktoś myślał, że tam nie ma nacisków,
    to byłby naiwny. Naciski są bardzo silne. Odejście a drugi krąg to ogromne
    straty finansowe dla firmy utopione w dodatkowym paliwie. Odlot na lotnisko
    zapasowe, które wiąże się nie tylko z kosztami przelotu, ale i koniecznością
    opłacenia hotelu pasażerom, to finansowa katastrofa. Nacisk na pilota jest
    więc ogromny, aby lądował on na lotnisku docelowym i nigdzie indziej.

    A jednak samoloty cywilne nie rozbijają się zwykle z takich powodów,
    odchodzą na drugie kręgi i na lotniska zapasowe. Dlaczego? Bo w lotnictwie
    cywilnym obowiązują PROCEDURY. Wymyślono je właśnie dlatego, że psychika
    pilota jest zawodna i mogłaby skłonić go do ryzyka. Tak samo jak wprowadzono
    checklisty, bo pamięć jest zawodna. Procedura mówi jasno - nie ma warunków,
    nie ma lądowania. I pilot nie ma tu nic do gadania. Choćby nie wiem jak
    chciał wylądować na tym lotnisku (bo dom, bo rodzina itd.), to nie wyląduje,
    bo procedura mu zabrania. Jeśli spróbuje, to na pewno następnego dnia wyleci
    z roboty, a możliwa jest też odpowiedzialność karna. Poza tym procedury
    pełnią funkcję dupochronu. Jak szef wezwie na dywanik z pytaniem dlaczego
    znów odszedłeś na zapasowe, to pilot mu pokaże warunki i odpowie: sorry,
    procedury. Zresztą jak bardzo prezes by się nie wkurzał na te incydenty, to
    musi zdawać sobie sprawę, że te kilka odejść na lotnisko zapasowe w roku nie
    zrujnują firmy tak szybko, jak kilka spektakularnych katastrof.

    Tak więc procedury wymyślono już dziesiątki lat temu z tego prostego powodu,
    że mózg ludzki jest niedoskonały i często potrafi nie docenić zagrożenia,
    czy wręcz zaryzykować dla niewielkich korzyści. Dlaczego więc tych procedur
    nie stosuje się w wojsku? Nie wiem. Być może właśnie po to, aby pilot
    RYZYKOWAŁ, bo na tym polega praca żołnierza? Jeśli tak, to dobrze, tylko
    niech ci piloci nie wożą cywilów w trakcie pokoju...

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1