eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plFinanseGrupypl.biznes.bankiSąd unieważnia kredyt frankowiczaRe: Sąd unieważnia kredyt frankowicza
  • Data: 2016-11-28 11:47:13
    Temat: Re: Sąd unieważnia kredyt frankowicza
    Od: Wojciech Bancer <w...@g...com> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    On 2016-11-27, Budzik <b...@p...o.n.e.t.pl.nie.spam.oj> wrote:
    > Użytkownik Wojciech Bancer w...@g...com ...
    >
    >> [...]
    >>
    >>> Czyli: jak jestes rozgarniety w sprawach negocjacji jak Ty i
    >>> dojdziesz do tego, ze jak bank coś obiecuje ale nie chce wpisać do
    >>> umowy to kłamie to ok, ale jak ktos jest troche mniej "kumaty" to
    >>> mozna mu nawijać makaron na uszy.
    >>
    >> Mam propozycję: przestań z ludzi robić debili i uważać ich za debili.
    >> Wtedy wierzyli w co chcieli wierzyć (i przypominam - części się
    >> udało!). To co teraz się dzieje to jest wyrachowana gra zmierzająca do
    >> unieważnienia kredytów i pozostawienia sobie mieszkań (powołując się
    >> na przedawnienie).
    >>
    > Wojtku, poziom naiwnosci ludzi to jest inny temat - nie twierdze ze
    > zachowywali sie super madrze. Ale troche znam się na marketingu i wiem,
    > ze to co robiły banki nie miało nic wspolnego z uczciwościa.
    > Koniec, kropka.

    Nie postępowały inaczej niż inne podmioty na rynku.

    > Sam przyznajesz, ze doświadczyłes tego samego, bo tez sprzedawca probował
    > cie okłamać. Różnica miedzy nami jest tylko taka, ze ty uwazasz, ze to
    > normalne ze sprzedawca okałmuje cie w zywe oczy zeby sprzedac ci produkt,
    > ja stawiam poprzeczke troche ywzej.

    Możesz stawiać, ale dopóki takie postępowanie nie będzie penalizowane,
    to mimo że nieetyczne, to firmy będą tak robić. Nie tylko banki, ale
    praktycznie wszystkie podmioty na rynku. Oczywiście zdarzą się wyjątki,
    ale nie ma co się oszukiwać, że jest/będzie inaczej.

    Tutaj jeszcze dochodził po prostu element bagatelizowania ryzyka,
    bo w tamtych czasach owe ryzyko naprawdę wydawało się małe.

    >> Można to zachowanie nazwać nieetycznym. I banki wielokrotnie były za
    >> takie zachowania karane (zresztą nie tylko banki). Co do oszustwa, to
    >> niestety nie bardzo. Chyba że zamiast definicji prawnej posłużymy się
    >> definicją potoczną, czyli dowolne kłamstwo = oszustwo.
    >>
    > Wszystko po kolei.
    > Tak, ja zdecydowanie pisze potocznie.

    Ty piszesz potocznie, a "z" wkleił prawną definicję oszustwa. Więc uznałem,
    że chociaz w tym punkcie piszemy preyzyjnie.

    >> Zdajesz sobie sprawę, że chcesz wierzyć słowom sprzedawcy który ma
    >> prowizję z tego, że Tobie sprzeda? W tym momencie różni są sprzedawcy,
    >> ja trafiłem na kilku takich którzy uczciwie informowali o zagrożeniu,
    >> jak i na takich którzy obiecywali cuda-wianki. Ale to normalne i
    >> dzieje się nie tylko w bankach. W końcu wszędzie pracują ludzie.
    >
    > Ja nie chce wierzyc. Ja wiem, ze ludzie wierza.
    > Ja natomiast chce dazyc do tego aby takich oszustw nie uznawac za coś
    > NORMALNEGO! Sprzedawca jest po to, zeby uczciwie poinformowac nas co
    > i jak a nie wcisnac jakikolwiek kit zeby klient podpisał umowe.
    > I jako ze jest pracownikiem banku, to bank musi ponosic odpowiedzialnosc
    > za jego słowa, równiez kłamstwa!

    Ponosi. O ILE TE słowa są gdzieś zapisane i nie ma problemów dowodowych.
    Bo działa to w dwie strony - klienci również mogą wmawiać że coś usłyszeli
    mimo że nie miało to miejsca.

    >>> Powinni tez uczyc uczciwości w druga strone - obiecywac tylko to co
    >>> mozna zagwarantować, ponosić kosekwencje tego, ze się obiecywało
    >>> jedno a wyszło drugie etc.
    >>> Moim zdaniem nie przykładasz równej miarki do banku i do klienta.
    >>
    >> Bo uwazam, że za ówczesny "trend" odpowiedzialni są (w kolejności):
    >> klienci, politycy, media i banki. A teraz tworzy się teorie spiskowe
    >> że niby tylko banki winne i że w 2008 wiedziały że kurs będzie 2x
    >> wyższy dzisiaj.
    >
    > Zgadzam sie ze wszyscy sa winni.
    > Hierarchie ustawiłbym jednak inaczej:
    > banki, politycy, media, klienci.

    Sprzeciw. Banki odpowiadały na zapotrzebowanie społeczne, nie kreowały go.
    To przede wszystkim media i politycy kreowali kult "własnego M" i podsycali
    bańki różnego rodzaju zachętami. Za tym szedł popyt, na który odpowiadały
    banki, jako normalni gracze rynkowi.

    > Klienci dlatego na koncu, bo oni sa tu najsłabsi.

    A co to ma do rzeczy? Myślę, że można wyszukać multum przypadków kiedy klienci
    nie zważając na ryzyko CHCIELI jak najwięcej ugrać, CHCIELI kredytów hipotecznych
    we frankach (bo w mediach gadali). Wszyscy chcieli bo się wtedy opłacało.

    > A zobacz jaki jest rezultat - nie ma podziału winy - konsekwencje ponosza
    > tylko klienci.

    Klienci podejmowali ryzyko, ale też czerpali zyski.

    > O tym mowie - nierówna miarka.
    > Gdyby pojawiły się pomysły ktore dzieliłyby koszty na 3 czesci (bo media
    > wiadomo ze nie zapłaca :) to ja byłbym za.
    > Ale tutaj - głupi klient, to niech płaci.
    > Nie podoba mi się to.

    A podobało Ci się jak mieli dużo niższe oprocentowanie niż koledzy w zł?
    Czemu jak frankowcy zyskiwali, to było ok, a jak teraz tracą (i to niewiele
    w stosunku do złotowych) to nie jest ok?

    >> Mówimy o prawnej definicji, na którą powołuje się niejaki "z" na
    >> przykład?
    >
    > Nie, "z" mowi o zupełnie innych paragrafach.

    Wkleił też paragraf dot. oszustwa.

    >> Dla mnie to była pazerność i chciwość obu stron. Nie było tu elementu
    >> oszustwa, bo wtedy wszyscy wszystkich zapewniali, że to będzie interes
    >> życia. I inni klienci (tych co brali PLN traktowano jak głupków),
    >> i media (sky is the limit, franki najlepsze), i politycy (którzy
    >> protestowali przeciwko rekomendacjom KNFu), i dopiero na końcu banki.
    >
    > To ciekawe, ze ci co na koncu najwiecej zarobili.
    > Ci specjalisci, profesjonalisci zupełnie przypadkiem... Daj spokój...

    Przecież banki były JEDYNĄ stroną zarabiającą na kredytach (dowolnych).
    Więc to to trochę demagogiczne stwoerzenie rzucasz :P

    >> Piszę "na końcu", bo klienci tam szli już odpowiednio zrobieni
    >> i nagrzani, więc akurat banki miały stosunkowo najmniej do roboty
    >> w takim przypadku.
    >
    > A jednak to bank powinien im wytłumaczyc w co sie pakuja a nie jeszcze
    > podgrzewac atmosfere... Bo to on jest profesjonalista w tym kontakcie.

    Nie podgrzewał, tylko sprzedawał produkty. Proste.

    >> Zwracam też uwagę, że narzekający klienci frankowi NADAL są do przodu
    >> w stosunku do złotowych, a robią się na wybitne ofiary.
    >>
    > Skoro nadal sa do przodu to nie widze problemu w przeliczeniu im kredytów
    > tak jakby wzieli od poczatku w pln...

    I też bym nie widział problemu w tym. Tylko widzisz, poza samym przeliczeniem
    trzeba by było jeszcze przeliczyć należne raty nie wg LIBORu, a wg WIBORu.
    A do tego już nie widziałem nawoływania.

    > Do przodu... dobre...

    A proszę, przeanalizuj takie coś sobie:
    http://jakoszczedzacpieniadze.pl/kalkulator-porownaj
    -kredyt-we-frankach-i-w-zlotych
    Nawet jeśli nie są dużo do przodu, bo kupili w najgorszym możliwym momencie
    (czyli w 2008 roku), to są to kwoty porównywalne z PLN, a nadal mają szansę
    że kursy za jakiś czas powrócą do niższych poziomów. W końcu i waluty i rynki
    zachowują się w miarę cyklicznie.

    A Ci z 2006/2007 są spokojnie do przodu.
    Policz, przeanalizuj, a nie tylko wiara w medialną papkę. :)

    --
    Wojciech Bańcer
    w...@g...com

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1