eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plFinanseGrupypl.biznes.bankiSąd unieważnia kredyt frankowicza › Re: Sąd unieważnia kredyt frankowicza
  • Data: 2016-12-01 12:41:48
    Temat: Re: Sąd unieważnia kredyt frankowicza
    Od: Wojciech Bancer <w...@g...com> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    On 2016-11-29, Budzik <b...@p...o.n.e.t.pl.nie.spam.oj> wrote:

    [...]

    >>> A jeżeli lekarz wie, ze ryzyko jest duze (w sensie mozliwych
    >>> powikłań) ale mało prawdopodobne to powinien powiadomic i dac wybór
    >>> czy nie?
    >>
    >> Aby analogia była prawidłowa, to mamy jedną operację bardziej
    >> ryzykowną ale już, a drugą "za 20 lat" (bo takie na tamte czasy były
    >> różnice między PLN, a CHF, to nie było "20% różnicy" jak twierdzisz).
    >>
    > Pisalem o jakis 20%? Bo teraz nie moge skojarzyc co masz na mysli.
    > Niemniej cały czas uciekasz od odpowiedzi - jeżeli ryzyko jest 1% ale
    > zabija pacjenta to nalezy go poiformowac czy nie?

    Podałeś przykład 180 - 220, to jest ~20%. Poinformować, tak (papierki były).
    Drzeć szaty, robić wykłady i wielogodzinne prezentacje -- nie, a chyba tylko
    to by Cię usatysfakcjonowało.

    Informowany o ryzyku kursowym byłeś.

    >> Bycie specjalistą nie oznacza, że nagle magicznie umiesz przewidzieć
    >> przyszłość, tylko że umiesz korzystać z narzędzi pozwalających
    >> oszacować ryzyko i znasz teorię z tym związaną. Ale zarówno narzędzia
    >> jak i teoria też została wymyślona przez ludzi i czasem potrafi się
    >> nie sprawdzić.
    >>
    >> Życie, albo "taki mamy klimat" jak mawiała pewna pani polityk :P
    >>
    > No to tak trzeba było klientom powiedziec - panie na dzisiaj to wszystko
    > wyglada pieknie, ale panie, to ze my bankiery to nic nie znaczy - my nic
    > nie wiemy.
    > A nie gadac, ze wiemy, ze bedzie super hiper i tylko brac!

    Demagogia.

    >> Póki co wskaźnik spłacalności jest bardzo dobry.
    >> Więc gdzie te popłynięcie?
    >
    > No tak, jak ktos ma bo ma albo wiecje pracuje to mozna go lac.
    > Popłyniecie jest tu, ze ludzie maja 1,5 x tyle do splaty co wzieli, ze maja

    Wszyscy mają 1,5 raza tyle do spłaty co wzięli, licząc odsetki.

    > niesprzedawalne mieszkania i ze moze byc jeszcze gorzej.
    > I ze na to sie nie pisali.

    A co jeszcze Ci trzeba wyjaśnić pod pojęciem "ryzyko kredytowe"?
    Że jak Ci w wypadku tramwajowym utnie rękę (odpukać), to też nikt
    za Ciebie nie spłaci kredytu i wiedziałeś na co się piszesz?
    Czy to też dla Ciebie niewiadoma?

    Coraz większe wrażenie mam, że masz pretensje nie do banków, ale do
    systemu edukacji.

    >> To nie jest wytłumaczenie. Osoby zdolne do czynności prawnych powinny
    >> brać odpowiedzialność za swoje decyzje. Namawiani, czy nie, nikt im
    >> nie przystawił pistoletu do głowy i nie rzekł "bierz kurwa".
    >>
    > Brak odpowiedzialnosc a zostac namowionym przez kłamstwa przedstawiciela
    > banku to sa dwie rózne sprawy.

    Podkreślmy to dobitnie: klienci CHCIELI te kredyty i nie trzeba było ich
    długo namawiać.

    > Nie słyszalem, zeby frankowicze nie chcieli wziac odpowiedzialnosci za
    > swoje kredyty i dostac domów za darmo. Oni chca spłacic zgodnie z zasadami
    > na ktorych wzieli kredyt.

    I spłacają.

    >> Zapoznaj się z terminem "wada ukryta"
    >> http://serwisy.gazetaprawna.pl/poradnik-konsumenta/a
    rtykuly/837570,wada
    >> -ukryta-czym-jest-i-jakie-skutki-niesie-dla-kupujace
    go.html
    >>
    > Ehh...
    > Mechanik wyklepał, wcisnał kit i sprzedał - pomimo tego ze klient widział
    > co brał to jednak mechanik-sprzedawca odpowiada.

    Nie. JEŚLI klient podpisze w umowie, że jest świadom wady, to odpowiada klient.

    > A bank? Wyklepał, wcisnał, potem sie okazało, ze wciskał kit, dodatkowo
    > przedstawiał siebie jako specjaliste ktory wie co mowi a teraz okazuje sie,
    > ze nie ma zielonego pojecia ale za wady nie odpowiada...

    Jeśli klient podpisze, że jest świadom ryzyka kursowego, to odpowiada klient.

    >>> Uwazam ze tak to ustawiły, ze całe ryzyko ponosił klient, wiec
    >>> kwestia ryzyka była dla banku mało znacząca.
    >>
    >> Takie ich prawo, (a wręcz obowiązek) by ryzyko po swojej stronie
    >> minimalizować.
    >
    > Bingo... Klienta mozna miec w dupie. Kolejne ładne podsumowanie.

    Demagogia + wciskanie mi w usta czegoś czego nie powiedziałem.
    Nie schodź proszę na poziom "homo soviecticus" w rodzaju "z".
    Rozmawiamy o konkretnej odpowiedzialności prawnej, która wynika
    z przepisów.

    >> Hm. No fascynujące, ktoś robi coś żeby więcej zarabiać. Jakie to
    >> nieludzkie! Na pewno tak nie postępujesz i dążysz do tego by zarabiać
    >> jak najmniej!
    >>
    > Mowisz jak sprzedawca z providenta...
    > Oni tez maksymalizuja zyski...

    Sprzedawca W _____>>>>>>> KAŻDEJ <<<<<<<____ firmie maksymalizuje \
    zyski! To jest ich zadanie, ich praca!

    > A tutaj kreatywne wyliczenia sprawiły ze nagle klientom rosła zdolnosc

    Sami chcieli. Jest na to wystarczająco dużo dowodów i informacji
    w sieci.

    [...]

    >> Gdzie jest granica tego co uznasz "fajnie by było"?
    >>
    > To moze na poczatek zacznijmy od tego, zeby nie przewazac szali w druga
    > strone i przestac opowiadac klientowi bujdy o ktorych nie ma sie zielonego
    > pojecia.

    Na początek to proponowałbym wdrożyć zachowanie dorosłe i racjonalne i podchodzić
    z ostrożnością do zapewnień strony która ma konkretny interes w tym żebyś daną
    czynność wykonał. Zrobiłem ten wysiłek i przeszukałem archiwum informacji z tamtego
    czasu - dało się doczytać o ryzyku walutowym *JAK KTOŚ CHCIAŁ RZETELNE* podejść
    do sprawy.

    > Cały czas piszesz, ze negatywnych scenariuszy nie dało się przewidziec.
    > Ale pretensji o to, ze budowano tylko scenariusze pozytywne - nei masz.
    > Dziwne.

    A Ty zakładasz, że jak wyjdziesz z domu to przejedzie Cię tramwaj, za miesiąc
    zbankrutujesz, za pół roku zbankrutuje Ci kraj, a za 10 lat wybuchnie III Wojna
    Światowa?

    Idąc do banku po kredyt *zakładasz się*, że Twoja sytuacja w ciągu najbliższych
    X lat _będzie_ się poprawiać, lub nie ulegać pogorszeniu. Jak to nazwiesz jak
    nie podejściem optymistycznym?

    Chcesz mieć podejście pesymisty, to siedź na garnku u mamusi, albo wynajmuj
    i nie korzystaj z kredytów. Żadnych.

    >> Fajnie to by było jakby klient kupujący sam analizował za i przeciw
    >> i zasięgał porad w kilku miejscach, a nie tylko u sprzedawcy.
    >
    > A niewatpliwie tego banki nas nauczyły zeby przestac traktowac je jako
    > instytucje zaufania publicznego.

    Do momentu kolejnej bańki. Nie łudź się, że taka sytuacja się nie powtórzy.

    > Obecnie wieksze zaufanie mam do pani z samu lub do fryzjera.
    > Ba, nawet nie wiem czy do mechanika nei mam wiekszego.
    > Ale czy tak powinno byc? Nie sadze.

    Ja do wszystkich mam podobne podejście. Oczekuje profesjonalnej usługi,
    nie oczekuję myślenia "za mnie". A jak czegoś nie wiem, to się dopytam,
    dam sobie czas na przemyślenie itp.

    >> Ale jak Cię przycisnąć, to jednak wydusisz że sprzedawca jednak mówił
    >> "prawie", a nie tylko "na pewno".
    >>
    > Dla mnie nie ma to zadnego znaczenia.

    Ale dla sądu ma. Sądy badają stan faktyczny.

    > Liczy sie rysowany obraz a nie uzyte słówko dla celów procesowych.

    Jak Ty funkcjonujesz w dzisiejszym świecie to ja nie wiem.

    > Jak rozmawiam ze sprzedawca i mam uwazac na jego kazde słowo to juz 90%
    > spoleczenstwa jest przegranych w kontakcie z wyszkolonym kłamca.

    Oczywiście. To teraz poczytaj sobie jakie rzeczy odstawiają w sklepach
    spożywczych żebyś kupił właściwe produkty. Serio, Twoja (wybacz określenie)
    naiwność jest niepokojąca.

    >> Czy Ty intencjonalnie wyciąłeś pierwszy fragment zdania?
    >> Jak się bank zacznie bawić w doradcę to zacznie ponosić PEŁNĄ
    >> odpowiedzialność. Bo oczywiście do banku nie przyjdą z pretensjami
    >> klienci którym się uda, tylko Ci którzy posłuchają i im "nie wyjdzie".
    >>
    >> W jaki sposób ma to być korzystne dla banku, weź mi wytłumacz?
    >
    > Przyznaje - ja nie mam zielonego pojecia o czym ty piszesz.
    > Sprzedajac bank bawi sie w doradce,

    Złe założenia na stacie, to i reszta wywodu nielogiczna.
    Doradzamy na moment XY, a nie na każdą minutę w przestrzeni 30 lat.
    Na tamten czas decyzja była dobra, co chcesz więcej?

    >> Dobrze. Doradź mi jak ustawić inwestycję lewarowaną na parze EUR/USD,
    >> a ja Cię obciążę pełnymi kosztami jak mi nie wyjdzie (jak wyjdzie to
    >> zyski zachowam dla siebie). Deal? Bo tego się właśnie domagasz.
    >
    > Nie, domagam sie reakcji.
    > Jeżeli obeicywało się klientowi, ze franki beda wzglednie trzymac kurs, po
    > czym kurs zaczyna rosnac, złotówka sie osłabia to uwazam, ze przy produkcie
    > 30 letniego zakładu na franku nalezy z klientem porozmawiac jeszcze raz.
    > Zwłaszcza ze za pierwszym razem zrobiło się go w bambuko.

    A ja mam inne zdanie. Impas, w tym temacie nie dojdziemy do porozumienia.
    Ty uważasz, że klient to debil, którego należy przez całe życie prowadzić
    za rączkę, a ja uważam że człowiek jest istotą inteligentną, świadomą
    i nawet jak popełnia błędy, to ma szansę z nich się uczyć.

    >> Na jakiej podstawie uważasz, że zakład "kurs nie wzrośnie" jest mniej
    >> usprawiedliwiony prawnie od "WIBOR/LIBOR nie wzrośnie"?
    >>
    > Zanim odpowiem, chciałbym sie upewnic: rozumeim, ze twoim zdaniem to co
    > zaczeto mowic o kredytach na taka skale czyli to ze nalezy zadłużac sie w
    > walucie w ktorej sie zarabia to sa bzdury?

    Nie "zaczęto" tylko powtarzano bardzo często. I nie są to bzdury,
    tylko jest to jedna z zasad pomagających zmniejszyć ryzyko przy spłacie.
    Są też inne dobre rady w stylu "nie zadłużaj się", tych też nie uważam
    za bzdurę. Ale jak to bywa z radami nie są elastyczne i nie są dopasowane
    do każdej osoby i każdego czasu.

    >> To "zapewniał" czy mówił że "prawie to się nię nie zdarzy"?
    >> Bo zaczynasz mieszać się w zeznaniach.
    >>
    > Absolutnie sie nie mieszam.
    > Przekaz był jasny i klarowny. Franki to no brainer.

    Ty tak to odbierałeś, ja wtedy odbierałem inne przekazy.

    > Ale znam tez szkolenia sprzedawców ,tkroych pewnych regułem uczy sie co do
    > słowa własnie po to, zeby z jednej strony klienta okłamac, z drugiej zeby
    > nie dało sie przyczepic.

    A ja wiem że jak się ktoś do czegoś chce przekonać, to też to tak działa.
    Jest to znany mechanizm psychologiczny i widać że trafiałeś na takich
    sprzedawców i byłeś na to podatny, bo sam podświadomie tego chciałeś.

    >>> Na pewno nauczono ich takich dupochroniastych stwierdzen.
    >>
    >> I nalezy je brać na serio, a nie olewać. Skoro ktoś mówi, że prawie,
    >> to znaczy "prawie", a nie "zero".
    >
    > Skoro ktos mowi, ze cos wie, to zkaładac ze nic nie wie.

    Ktoś mówił "prawie". I skończmy już to, bo póki co Ty opowiadasz
    o swoich wrażeniach (które są subiektywne) a ja o czystych słowach,
    czyli faktach. Nie dojdziemy tu do konsensusu jak sądzę.

    Jedyne co Ci mogę poradzić, to mniej naiwności, bo te same podejście
    jest literalnie wszędzie. I nie piszę tego złośliwie.

    >> Do spłacenia 2x tyle kapitału będzie miał TYLKO wtedy gdy zdecyduje
    >> się spłacić całość na dzień kursu. Póki to nie nastąpi wysokość
    >> kapitału jest wysokością wirtualną.
    >
    > Frankowicze spojrzeli własnie z nadzieja w przyszłosc - maja jakis
    > wirtualny dług trudny do oszacowania i zalezny nie wiadomo od czego. Juz
    > iwdze ich ekscytacje.

    "Ojejku jejku. nie wiedziałem że jak pociupciam i się nie zabezpieczę,
    to zrobi się dziecko i będę musiał alimenty płacić, buhuhu, ja chciałem
    tylko pociupciać i nie przejmować się konsekwencjami. Przecież wyjąłem
    przed". -- Twoje tłumaczenie wyżej jest na podobnym poziomie. ON TEŻ
    nie wiedział. :P

    Serio, nikogo nie nauczysz wyobraźni "easy way", bo jak mu się upiecze
    raz i drugi, to zacznie szczęście brać za pewnik.

    > Zapewne dokładnie taki kredyt mieszkaniowy chcieli podpisac...

    Jak chcesz spać spokojnie, to nie bierz kredytu. ŻADNEGO.
    Złotowe kredyty też się mogą posypać.

    >> Całościowy kapitał do spłaty "dziś" nie ma kompletnie znaczenia, chyba
    >> że "dziś" chcesz spłacić całość.
    >
    > Tacy pewnie tez sa.

    Ale to jest promil i to nie ten najgłośniej krzyczący promil.

    >> A ściślej: opłacać się pewnie będzie bardzo niewielkiej grupie osób.
    >
    > No to nie widze problemu.

    Ty w ogóle masz prostą wizję świata i problemów nie widzisz i ciągle się dziwisz :D


    >> Ale to mówimy od strony "klienta". Bank pewne zabezpieczenia też
    >> musiał wykupić, żeby nie ponosić ryzyka kursowego, a druga strona tych
    >> zabezpieczeń niekoniecznie musi być chętna na ich bezkosztowe zdjęcie.
    >>
    > Zabezpieczenia ryzyka kursowego - to chodzi o te franki co to ich w
    > bilansach niektorych banków znaleźc nie mozna?

    Nie muszą być to fizyczne franki. Muszą być papiery zabezpieczające.
    Tak, o te zabezpieczenia i papiery chodzi.

    >> Oczywiście rozumiem, że w razie czego chętnie dorzucisz się na
    >> odszkodowania dla banków za dokonanie takich operacji? Bo zapewniam
    >> Cię, że ew. roszczenia spokojnie wygrają jak się państwo wpieprzy
    >> ustawą i zrobi taki cyrk.
    >
    > Od razu zakładasz ze Panstwo to spieprzy? Skąd taki pesymizm u Ciebie? ;-)

    Doświadczenie życiowe. Państwo nie spieprzy, państwo zrobi dobrze obywatelom,
    a banki uzyskają odszkodowanie od państwa w wyrokach sądów, czy to polskich,
    czy europejskich. A za to już my zapłacimy. I do tego właśnie zmierzają
    frankowcy.

    Tak jak było z powodziami w niektórych rejonach kraju. "ojejku jejku, nigdy
    tu nie padało, panie nie ubezpieczyłem od powodzi i teraz nie mam za co żyć"
    I podatnik zapłacił. Mamy jeszcze sporo homo soviecticusów.

    >> Kredyt 400 tys, 30 lat.
    >>
    >> WIBOR 2%: do oddania 523 tys.
    >> WIBOR 5%: do oddania 773 tys.
    >> WIBOR 10%: do oddania 1,263 tys.
    >> WIBOR 20%: do oddania 2,406 tys.
    >>
    >> Nie wiemy jaki WIBOR będzie.
    >> Zakładasz się?
    >
    > A przyjmiesz zakład, ze przez najblizsze 20lat nie bedzie wiboru powyzej
    > 10%?

    Ale ja taki zakład już przyjąłem. Wziąłem kredyt hipoteczny w PLN.
    Chętnie wziąłbym walutowy, bo uwazam że teraz są świetne warunki na to,
    ale przez obecny jazgot tego się nie da w ogóle zrobić.

    [...]

    >> To co? Zakazać kredyty złotowe? Kazać ludziom kończyć szkoły bankowe
    >> by uświadomić im o ryzyku? Do każdego kredytu dołączyć sproszkowaną
    >> wyobraźnię 100% dziennego zapotrzebowania? Co jeszcze zrobisz, żeby
    >> ludzie podjęli 100% świadomą i bezpieczną decyzję?
    >>
    > To dlaczego ciągle słysze ze kredyt brac w walucie w ktorej sie zarabia,
    > skoro, jak twierdzisz, nie ma to zadnego znaczenia, bo i tu i tu własciwie
    > jest to wrozenie z fusów?

    Nie twierdziłem, że to NIE MA żadnego znaczenia. Twierdziłem, że to jest
    tylko jeden z czynników. Uprzejmie proszę, nie manipuluj. Nie wiem, czemu
    Ciągle to słyszysz. Pewnie kwestia środowiska w jakim się obracasz.

    > I dlaczego w koncu praktycznie ograniczono do 0 kredyty frankowe?

    Nie mam pojęcia. Sam chętnie bym wziął we frankach. Ty nie? Wierzysz,
    że frank będzie dla odmiany po 8 zł?

    >> A samemu nie mogłeś sprawdzić, BO?
    >
    > Nie rozumiem, o co pytasz.
    > Ja?

    Tak, Ty. Ty byłeś zainteresowany.

    > Stawiajac sie w roli typowego klienta - kupujac mieszkanie masz tyle spraw
    > na głowie, ze jak ci fachowiec mowi, ze trzeba zrobic instalacje tak i tak,
    > to robisz, ewentualnie zapytasz, drugiego trzeciego fachowca, jak murarz
    > mowi ze tak i tak to również. Nie robisz ani budowlanki, ani szkoły
    > elektrycznej ani bankowej zeby sie z kazdego tematu zdoktoryzowac.

    Tak, tak. Tłumaczenia. Kupując samochód też tak robisz, że nie sprawdzasz
    nic, tylko "hurrrra mam auto"?

    > Widziałes jak wygladaja umowy?

    Tak, mam taką też podpisaną.

    > Kazda rzecz w nich zawarta chcesz sprawdzic jako laik?

    Tak, nie sprawia mi to problemów. Tobie sprawia?
    Umowy bierze się do domu i czyta na spokojnie, zwłaszcza
    jak w grę wchodzi kwota znacząca w stosunku do dochodów
    rocznych. Wtedy na bank należy założyć, że wszystkie
    najdrobniejsze rzeczy będą i powinny być w umowie zawarte.

    >>> Skad przekonanie banków, ze ryzyko było az tak niskie?
    >> Z ogólnie i powszechnie dostępnych wskaźników ekonomicznych.
    > Chociaz sam przyzxnajesz, ze to własciwie wrozenie w fusów...

    To Ty prezentujesz pogląd że bank = specjalista = wie wszystko.
    Ja od początku, konsekwentnie powtarzałem że przyszłości nie zna
    nikt.

    [...]

    >> poziomie co wskaźniki, to nadal relatywnie procentowo ma tą samą
    >> kwotę (albo zbliżoną).
    >
    > Czyli reasumuja - kłopotu własciwie nie ma.
    > Co własciwie przewija sie w kilku miejscahc naszej rozmowy.

    I moim punktem jest: dostrzegli że mogą coś ugrać, to grają.
    I robią się na owieczki.

    > Tylko ci głupi frankowicze bez sensu chca przewalutowac.
    > To moze warto byłoby im wytłumaczyc, ze to bez sensu?
    >:)

    Nie zajmuję edukacją szkolną. A frankowicze wg mnie grają na
    ugranie kasy od podatników i o tym konsekwentnie mówię.
    To Ty z nich robisz ciemnych, nieuświadomionych życiowo
    debili.

    >> Dla dwóch przypadków, obaj brali kredyty w 2006 roku i w 2008 roku,
    >> na 30 lat, 300 tys PLN (i równowartość w CHF), marża 1.5%.
    >>
    >> Przedstawisz? Bo na razie to tylko opowiadasz o tej ciężkiej doli
    >> frankowiczów. Masz konkretne wyliczenia tej ich ciężkiej doli?
    >>
    > Ale co chcesz przedstawic, skoro mineło moze 30% czasu spłaty?

    No przdstaw jak im do tej pory "ciężko" (w porównaniu do złotowych).
    Przesłałem linki do wyliczeń w 1 poście, to olałeś.

    >> Tam oczekiwania są takie: podatnicy zapłacą.
    >
    > Nigdy nie słyszałem takich oczekiwań.
    > Wszystkie rozmowy opierały się o to ze to banki maja zapłacic.

    Zmuszenie kogokolwiek ustawą do czegoś "wstecz" oznacza
    pozwy o odszkodowanie z adresatem "skarb państwa", czy Ty
    sobie z tego zdajesz z tego sprawę? Jak myślisz skąd się
    przy projektach ustaw te wszystkie wyliczenia wzięły
    i informacja o koszcie dla budzętu państwa?

    >> A w PLN tego nie mogą robić? Nie żartuj. Bank kreuje pieniądz, taka
    >> jego rola w gospodarce. Poczytaj sobie na ten temat w podręcznikach do
    >> ekonomii (nie, nie jestem ekonomistą, ani bankierem, ani prawnikiem).
    >>
    > W tamtym okresie widac nie mogły, skoro był wysoki wibor i zdolnosc
    > wychodziła taka jaka wychodziła.
    > Troche kreatywnej ksiegowosci i nagle klient dostawał 30% wiecej tyle tylko
    > ze w produkcie ktorego skutki mogła opisać tylko wrozka Pelagia.

    I jak widać (w innym poście podałem linki) wszystkim to pasowało. :P
    A nawet politycy brali w obronę "dorosłych" kredytobiorców.

    > Dra bo chca miec swiety spokój...? Dziwisz sie? Zrozumieli ze zostali
    > wmanewrowani w gre na ktora sie nie pisali, warunki gry dosc mocno sie
    > zmieniły i nagle wyszło, ze wynik o ktorym byli zapewniani ma sie nijka do
    > rzeczywistosci.

    No to jest wyjście: bankructwo. Ten mechanizm właśnie po to jest.

    >> A jednak WIBOR może dojść do 20%.
    > Oby nie, bo to mogłoby oznaczac bardzo nieprzyjemne wydarzenia.

    Ale już taki był. To nie jest Sci-Fi. :)
    A wtedy jakoś pensje były niższe niż obecnie :P

    --
    Wojciech Bańcer
    w...@g...com

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1