eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plFinanseGrupypl.biznes.bankiczy obecny system finansowy Kanady (i Polski) jest niedorzeczny?Re: czy obecny system finansowy Kanady (i Polski) jest niedorzeczny?
  • Data: 2005-12-12 18:15:01
    Temat: Re: czy obecny system finansowy Kanady (i Polski) jest niedorzeczny?
    Od: Jurek Wawro <j...@W...tenar.pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Glenn napisał(a):
    >>Przyczepiłeś się pojęcia "prorozwojowe" i szermujesz nim bez sensu.
    >
    > Nie przyczepiłam się. To Ty podałeś to jako właściwy cel pożyczek z NBP -
    > niestety nie chcesz napisać szczegółów. Samo stwierdzenie, że w wyniku tych
    > wydatków na krechę mają się pojawić "nowe usługi lub te same w większym
    > zakresie" to za mało.

    To wystarczy.
    Wyjaśniłem to szczegółowo.
    Nie moja wina, że nie czytałeś, albo nie zrozumiałeś.
    Nie chodzi o żaden "cel" (NBP guzik do tego),
    tylko o warunek.

    >>Po pierwsze - wystarczy zatrudnić paru mądrych ludzi,
    >>zdolnych do analizy przedstawionych ekspertyz.
    >
    > Ze wszystkich możliwych dziedzin, których kredytowaniem zainteresowany byłby
    > rząd? Wolne żarty!

    Ci specjaliści musieliby ocenić jedynie to,
    czy wspomniany warunek finansowania jest spełniony.
    Najmniejszy bank obsługujący przedsiębiorstwa musi mieć
    specjalistów o dużo wyższych umiejętnościach.

    >>Bank centralny powinien prowadzić taką politykę,
    >>by kreacja pieniądza była zgodna z potrzebami gospodarki.
    >
    > Kto zdefiniuje "potrzeby gospodarki"? Rząd? Sejm? Obywatele w referendum?
    > Rada Mędrców?

    Postawowym problemem w naszej dyskusji jest fakt,
    że nie rozumiesz o czym mówisz.
    A ja mam coraz mniejszą ochotę na tłumaczenie....
    Z liberałami gorzej niż z dziećmi.
    Stan wiedzy podobny, ale umiejętność jej
    przyswajania dużo gorsza.
    Potrzeby gospodarki są brane pod uwagę przez kierownictwo NBP -
    choćby przez to, że utrzymuje się wskaźnik podaży pieniądza w stosunku
    do PKB w pewnych granicach.

    >>W związku z tym - nie musi oceniać finansowanych projektów
    >>posługując się jakimś obszernym pojęciem "prorozwojowości".
    >
    > Zaraz, zaraz. Sam proponowałeś jako cel "skoku na NBP" wydatki wyłącznie
    > "prorozwojowe", a teraz proponujesz inne kryteria? Wobec tego jakie w końcu
    > to mają być kryteria?

    no comments (sorry)

    >>Wyobraź sobie gospodarkę w stanie równowagi.
    >>Wpływy z podatków pokrywają wydatki na wojsko,
    >>policję itd.
    >>Rząd postanawia utworzyć "straż ekologiczną", która będzie
    >>m. in. badać wszystkie padłe ptaki - by wykryć ogniska
    >>ptasiej grypy. Nie trzeba filozofa, ani ekonomisty, by
    >>zrozumieć iż na rynku nie pojawiła się żadna wartość -
    >>więc to powinno być sfinansowane z podatków.
    >
    >
    > Rząd może zacząć przekonywać społeczeństwo, że zdrowie ludzkie jest
    > wartością nadrzędną i warto w celu powołania takiej straży pożyczyć z NBP.
    > Jakie proponujesz zabezpieczenia na taki wypadek?

    Nadal zero zrozumienia.
    Cóż - może lepiej będzie, gdy zamkniemy dyskusję.

    >>Równie prosta jest sytuacja z finansowaniem infrastruktury
    >>teleinformatycznej. Tu z kolei nie ma wątpliwości iż nie
    >>grozi nam kreowanie pustego pieniądza i można to sfinansować
    >>powiększając deficyt.
    >
    >
    > Jesteś pewien? [...]

    Tak jestem.

    >>Kwestią dyskusyjną jest, czy bank centralny powinien w ogóle
    >>się tym interesować. Ja uważam, że nie.
    >
    > Skoro nie powinien, to może i nie powinien też tego finansować? A może ma
    > się "nie interesować" a za to finansować :-) ?

    jak wyżej.

    >>Każdy z tych przypadków jest dość prosty. [...]
    >
    > Co rozumiesz przez to, że każdy z tych przykładów jest prosty?

    To znaczy, że każdy z nich przeciętnie inteligentny człowiek nieco
    zorientowany w temacie potrafi przeanalizować (sorry).

    > Gdyby zrobiono to co postulujesz, to w krótkim czasie przekroczone zostałyby
    > inne konstytucyjne zapisy - te dotyczące maksymalnego poziomu deficytu.

    Nigdzie nie postulowałem zwiększania deficytu,
    ani mechanizmów to ułatwiających (inna rzecz,
    że ten maksymalny deficyt i tak zostanie przekroczony).

    >>Na przykładzie infrastruktury teleinformatycznej:
    >>1. Rząd deklaruje, że chce to sfinansować zwiekszając deficyt.
    >>2. Ktoś (kwestia otwarta kto - nie jest to najważniejsze,
    >>ja byłbym za tym by o zwiększaniu deficytu decydował
    >>jak dotąd parlament) ocenia, że jest to inwestycja,
    >>która w jakiejś perspektywie się opłaci.
    >>3. Bank centralny stwierdza, że skredytowanie tego nie spowoduje
    >>drukowania pustych pieniędzy i podejmuje decyzję o kredytowaniu.
    >
    > Bank centralny stwierdza, że nie podziela wizji rządowo-parlamentarnej

    To może stwierdzić co najwyżej ktoś w rodzaju Balcerowicza.
    Skutkiem tego powinna być natychmiastowa jego dymisja.
    Chyba, że coś się zmieni i w miejsce demokracji parlamentarnej
    wprowadzi się demokrację finansową.

    > albo też nie ma wystarczających środków.

    To zupełnie inna kwestia.
    Wyjaśniałem ją odpowiadając na pytanie: czyje pieniądze NBP pożycza?

    > Co się wtedy dzieje? Rząd krzyczy, że
    > NBP blokuje mu dobre pomysły, a Sejm zmienia ustawę o NBP tak, żeby np. móc
    > głosować nad decyzjami NBP. Nie muszę Ci chyba pisać dalej do czego to
    > doprowadzi?

    Wypisujesz bzdury - więc nie ma sensu się zastanawiać nad tymi
    "konsekwencjami"

    > Rząd ocenia, że pożyczka ma sens, bank centralny że pożyczka sensu nie ma. W
    > tej sytuacji proponujesz odwoływanie prezesa? I co dalej? Powołanie
    > następnego, który będzie się zgadzał z aktualnym rządem?

    Jeszcze raz: prezes NBP ma moim zdaniem guzik do gadania w kwestii
    polityki gospodarczej.
    Chyba, że zwycięży opcja A. Leppera (której nie podzielam).

    >>Nie chodzi o "policjanta", tylko o to, kto ma kształtować politykę
    >>gospodarczą. Skoro mamy demokrację, to naturalnym jest to
    >>iż powinien to być sejm.
    >
    > Czyli w Twojej propozycji ma nie być w ogóle "bezpieczników".

    Sorry - jaśniej nie potrafię.
    Jest mi niezmiernie przykro, ale na pocieszenie mogę powiedzieć,
    że "uwiedzenie liberalizmem" jest na tyle powszechne,
    że niewiele brakło, by liberałowie wygrali wybory
    (mają pecha, że komunie nie udało się do końca wyplenić
    zdrowego rozsądku w niektórych okolicach).

    >>To bardzo klarowna sytuacja, gdy rząd wypracowuje
    >>koncepcje, sejm decyduje o ich realizacji,
    >>a NBP o ich finansowaniu. Każda ze stron posługuje się
    >>innym kryterium oceny. NBP - wyłącznie kryterium
    >>"pustego piniądza". Negatywna ocena NBP wcale nie
    >>musi skutkować brakiem finansowania - ale
    >>jedynie dostępnymi możliwiwościami (np. z podatków).
    >
    > Bardzo klarowna. NBP występuje w niej jako dojna krowa rządu :-) Tyle, że do
    > czasu.

    jak wyżej.

    >>To co napisałem jest oczywiście jedynie przedstawieniem
    >>jednej z możliwych koncepcji. Moim zdaniem pokazuje
    >>ona przynajmniej tyle, że kreowanie przez NBP
    >>pieniądza pod potrzeby inwestycji rządowych nie jest
    >>nonsensem.
    >
    > IMO jest nonsensem, chyba że wreszcie zdecydujesz się odpowiedzieć na zadane
    > pytania na tyle sensownie że zmienię zdanie.

    Wybacz - ale Twoja opinia dotyczy tego, co udało się Ci zrozumieć.
    A że wiele tego nie ma - więc i sensu w tym niewiele.

    Jurek

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1