eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plFinanseGrupypl.biznes.bankiwywiad z mBankiem
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 20

  • 1. Data: 2016-03-30 09:35:21
    Temat: wywiad z mBankiem
    Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>

    http://www.forbes.pl/cezary-stypulkowski-wywiad-fran
    kowicze-wladza-bankierow,artykuly,203684,1,1.html

    nic ciekawego, ale prezes ladnie zaczal - i zrzucil na "elytę" :-)

    A kto mBanku ciekawy, ten moze sprawdzic jak mu poszlo
    https://www.mbank.pl/informacje-dla-klienta/indywidu
    alny/post,6898.html
    wynikow jeszcze nie ma.

    Ale ciekawe, ze ze wszystkich kategorii
    http://www.zlotybankier.pl/kategorie,3.html

    mbank wybral te "spoleczne", a nie produktowe, czy obsluge klienta :-)

    J.





  • 2. Data: 2016-03-30 09:47:08
    Temat: Re: wywiad z mBankiem
    Od: z <...@...pl>

    W dniu 2016-03-30 o 09:35, J.F. pisze:
    > http://www.forbes.pl/cezary-stypulkowski-wywiad-fran
    kowicze-wladza-bankierow,artykuly,203684,1,1.html
    >
    >
    > nic ciekawego, ale prezes ladnie zaczal - i zrzucil na "elytę" :-)
    >

    Bardzo pouczający komentarz do paplaniny prezesa:

    "Mam w tym banku kredyt denominowany kursem franka od 10 lat. Kiedy
    zamigałem kredyt mieli bardzo konkurencyjne oprocentowanie. Niestety
    umowa była tak skonstruowana, że bank jednostronnie zwiększał sobie
    marżę kiedy chciał. W sumie dziś płacę im dużo wyższą marżę niż w dniu
    zawarcia umowy. Na różnicach kursowych też zarabiali aż do wprowadzenia
    ustawy, która nas uwolniła. Do dziś nie uwzględniają ujemnego LIBORu za
    co dostali ostatnio kare od UOKIKu. Przegrali sprawę z kredytobiorcami w
    sądzie (pozew zbiorowy) i nie zastosowali się do wyroku, który nakazuje
    im wypłatę rekompensat za niesłusznie naliczone odsetki. Mam wymieniać
    dalej? Rozumiem, że Pan prezes uważa, że nic złego nie robi bo "na
    biednego nie trafiło" i klienci mają z czego płacić. Niech wiec nauczy
    się jak bardzo Polscy klienci nie lubią być oszwabiani. Zresztą
    Niemiecka centrala mBanku jest bogata a prezes walczy jak lew wiec nic
    mu nie będzie. Jak wejdzie ustawa frankowa i tak dostanie swoja
    milionową premię a centrala odliczy sobie utracone zyski od podatku.
    "

    z


  • 3. Data: 2016-03-31 21:34:27
    Temat: Re: wywiad z mBankiem
    Od: Krzysztof Halasa <k...@p...waw.pl>

    z <...@...pl> writes:

    > Bardzo pouczający komentarz do paplaniny prezesa:
    >
    > "Mam w tym banku kredyt denominowany kursem franka od 10 lat.

    "Kredyt denominowany kursem franka" nie jest pojęciem znanym nauce.
    Może chodzi o "kredyt denominowany w CHF", znany też po prostu jako
    "kredyt w CHF".

    https://en.wikipedia.org/wiki/Denomination_%28curren
    cy%29

    Ale także :-)
    https://en.wikipedia.org/wiki/Denomination

    (polska strona mówi o denominacji w sensie tej z np. 1995 roku).

    Inną sprawą jest "oprocentowanie prezesa", krytykowane tu (w tamtych
    czasach także) wielokrotnie.
    --
    Krzysztof Hałasa


  • 4. Data: 2016-03-31 22:29:57
    Temat: Re: wywiad z mBankiem
    Od: z <...@...pl>

    W dniu 2016-03-31 o 21:34, Krzysztof Halasa pisze:
    > "Kredyt denominowany kursem franka" nie jest pojęciem znanym nauce.
    > Może chodzi o "kredyt denominowany w CHF", znany też po prostu jako
    > "kredyt w CHF".

    Rozbieżność terminologi wynikała z faktu że nie było żadnych przepisów
    na taką okoliczność. Banki same nie wiedziały jak to nazwać.
    Nazywano różnie w różnych bankach.

    z


  • 5. Data: 2016-04-01 17:17:53
    Temat: Re: wywiad z mBankiem
    Od: Krzysztof Halasa <k...@p...waw.pl>

    z <...@...pl> writes:

    > Rozbieżność terminologi wynikała z faktu że nie było żadnych przepisów
    > na taką okoliczność. Banki same nie wiedziały jak to nazwać.
    > Nazywano różnie w różnych bankach.

    To jest możliwe (aczkolwiek nie wiem czy bardzo prawdopodobne). Tak czy
    owak umowa zapewne precyzuje warunki kredytu, i stąd można określić go
    taką lub inną nazwą. Sama nazwa zawarta w umowie nie jest taka istotna.

    Generalnie ludzie mówią (względnie sensownie) o dwóch "rodzajach"
    kredytów:
    a) Denominowanym w walucie obcej ("kredyt w np. frankach"), w którym
    bank po prostu pożycza klientowi ileś tam franków (zwykle
    przeliczonych na złotówki i przelanych na konto sprzedawcy).
    Przy wymianie walut stosowany jest spread, klient może spłacać raty
    w walucie kredytu, to jest normalny kredyt w walucie obcej
    (w przypadku firmy mógłby być w niej wypłacony). Normalnie taki
    kredyt musi być związany z odpowiadającym mu depozytem walutowym
    (banki nie mogą spekulować w taki sposób), chociaż oczywiście ten
    depozyt może "znajdować się" w innym miejscu niż bank udzielający
    kredytu (np. w banku - matce). Może to być także np. depozyt
    złotówkowy lub w walucie trzeciej zabezpieczony odpowiednim
    "instrumentem" (z odpowiednim poziomem ryzyka) itp.

    b) Indeksowanych kursem waluty obcej.
    Jest to nieco dziwny rodzaj kredytu, i nie jestem pewien czy w ogóle
    można o takim w praktyce mówić, ale wiele osób się przy nim upiera.
    Indeksowanie zwykle opiera się jednak na wartościach niepieniężnych,
    np. na wysokości kursów akcji, cenie maku itp.
    Taki kredyt może być instrumentem spekulacyjnym i/lub ew.
    zabezpieczeniem przed zmianą kursów. W przypadku kredytu
    indeksowanego nigdy nie powinno być spreadu, ponieważ nie występuje
    tu wymiana środków, a indeks używany jest tylko i wyłącznie do
    ustalenia wysokości np. zadłużenia (bank nie zajmuje się handlem
    makiem itp). Nie jest tu możliwa także spłata inna niż w złotówkach
    (= walucie kredytu). Dość dziwnie wygląda także kwestia
    oprocentowania innego niż stałe. Indeksowane są raczej depozyty, nie
    kredyty (strata wartości depozytu klienta nie jest ryzykowna dla
    banku). Generalnie nie jestem przekonany do takiej koncepcji.


    Jaki dany kredyt by nie był, trzeba przyznać że jest on "gorszy" niż
    gdyby ktoś po prostu mieszkał w Szwajcarii (lub eurolandzie w przypadku
    euro). Kredyt we własnej walucie jest normalnie korzystniejszy dla
    kredytobiorcy (zresztą także dla kredytodawcy). Niestety w tamtych
    czasach stopy procentowe związane ze złotówką albo uniemożliwiały
    w ogóle rozmowę o jakichkolwiek kredytach długoterminowych, albo
    (później) powodowały, że taki kredyt był dużo mniej korzystny. Bańki
    mieszkaniowa i CHF (odwrotna) w latach ca. 2006-2008 mocno to jednak
    zmieniły.
    Niestety, w interakcji z bankami i rządami (oraz korporacjami) to
    człowiek jest zawsze stroną słabszą i gorzej poinformowaną.
    --
    Krzysztof Hałasa


  • 6. Data: 2016-04-01 19:18:56
    Temat: Re: wywiad z mBankiem
    Od: z <...@...pl>

    W dniu 2016-04-01 o 17:17, Krzysztof Halasa pisze:

    > To jest możliwe (aczkolwiek nie wiem czy bardzo prawdopodobne). Tak czy
    > owak umowa zapewne precyzuje warunki kredytu, i stąd można określić go
    > taką lub inną nazwą. Sama nazwa zawarta w umowie nie jest taka istotna.


    Dzięki za wykład.

    Z niego wynika że tak czy siak pod pojęciem "kredytu hipotecznego"
    sprzedawano instrument spekulacyjny na co obowiązujące prawo nie pozwalało.
    A z tego już łatwo sąd może wydać wyrok którego konsekwencją będzie
    zwrot wpłaconej kasy bankowi a mieszkanie w rękach klienta.

    Tak. Takie mamy prawo.
    Wiem... Sądy w Polsce nieruchawe i strachliwe. Ale taka jest litera
    prawa w której to literze zakochani są prawnicy bankowi.

    z


  • 7. Data: 2016-04-01 22:07:13
    Temat: Re: wywiad z mBankiem
    Od: Krzysztof Halasa <k...@p...waw.pl>

    z <...@...pl> writes:

    > Z niego wynika że tak czy siak pod pojęciem "kredytu hipotecznego"
    > sprzedawano instrument spekulacyjny na co obowiązujące prawo nie
    > pozwalało.

    Nie, z tego nic podobnego nie wynika, i myślę że tak nie było
    (praktycznie nigdy). Tzn. kredyt mógł być powiązany z takim instrumentem
    (sprzedanym np. klientom firmowym - "złe opcje"). Ale dla klienta
    hipotecznego kredyt nie był takim instrumentem.

    Banki tak nie działają, one mogą sprzedawać ryzyko, ale go nie kupują.

    > A z tego już łatwo sąd może wydać wyrok którego konsekwencją będzie
    > zwrot wpłaconej kasy bankowi a mieszkanie w rękach klienta.

    Zwrot "wpłaconej kasy"? Tzn. sumy kredytu?
    Myślę że coś takiego jest mało realne, nawet jeśli chodziłoby o walutę
    kredytu (a nie o złotówki w wysokości przelanej sprzedawcy - taki zwrot
    na pewno byłby bardzo na rękę kredytobiorcom). Chyba żeby udało się
    udowodnić, że bank podstępem wprowadził klienta na minę. W praktyce
    jednak może nikomu się to nie udać.

    Nie wiem, może jest jakiś potencjał w "oprocentowaniu prezesa" - np. być
    może udałoby się je obniżyć do jakiejś średniej rynkowej, albo ustalić
    np. w początkowej wysokości (pewnie gorsze rozwiązanie). Ale takiego
    czegoś, żeby przeliczyli CHF na PLN po 2 zł, to ja sobie nie wyobrażam.

    Natomiast podobno wyobraża to sobie rząd. Być może to jest czas
    przeszły, nie wiem.

    Nie wątpię, że rząd mógłby sfinansować to (albo "sfinansować")
    w miarę bezboleśnie z budżetu. Ale czy to jest dobre rozwiązanie, to
    każdy musi sobie uczciwie odpowiedzieć sam.

    > Tak. Takie mamy prawo.
    > Wiem... Sądy w Polsce nieruchawe i strachliwe. Ale taka jest litera
    > prawa w której to literze zakochani są prawnicy bankowi.

    Obawiam się ze takie rozwiązanie nie miałoby zbyt wiele wspólnego
    z prawem. Ale to oczywiście go nie wyklucza.

    Przypomnę też, że w tamtych czasach niektórzy mocno odradzali
    "oprocentowanie prezesa" jako bardzo ryzykowne. Wydaje się, że wyszło na
    ich.
    --
    Krzysztof Hałasa


  • 8. Data: 2016-04-02 09:44:31
    Temat: Re: wywiad z mBankiem
    Od: z <...@...pl>

    W dniu 2016-04-01 o 22:07, Krzysztof Halasa pisze:
    > Zwrot "wpłaconej kasy"? Tzn. sumy kredytu?
    > Myślę że coś takiego jest mało realne, nawet jeśli chodziłoby o walutę
    > kredytu (a nie o złotówki w wysokości przelanej sprzedawcy - taki zwrot
    > na pewno byłby bardzo na rękę kredytobiorcom). Chyba żeby udało się
    > udowodnić, że bank podstępem wprowadził klienta na minę. W praktyce
    > jednak może nikomu się to nie udać.

    Pożyjemy zobaczymy.

    >
    > Nie wiem, może jest jakiś potencjał w "oprocentowaniu prezesa" - np. być
    > może udałoby się je obniżyć do jakiejś średniej rynkowej, albo ustalić
    > np. w początkowej wysokości (pewnie gorsze rozwiązanie). Ale takiego
    > czegoś, żeby przeliczyli CHF na PLN po 2 zł, to ja sobie nie wyobrażam.
    >

    Specjaliści skłaniają się ku rozłożeniu kosztów (wzrostu franka w nowej
    ustawie) w wysokości 60 bank 40 klient.

    > Nie wątpię, że rząd mógłby sfinansować to (albo "sfinansować")
    > w miarę bezboleśnie z budżetu. Ale czy to jest dobre rozwiązanie, to
    > każdy musi sobie uczciwie odpowiedzieć sam.

    Ja uważam że to złe rozwiązanie. Tu powinien wkroczyć sąd i prokurator.
    Podatnikom nic do tego.

    Że banki padną i system się zawali? Bujać to my a nie nas :-)

    Ostatnio spodobała mi się cięta riposta na takie katastroficzne ględzenie.
    Skoro 60 milionów banki nie zarobią to te 60 milionów zostanie w rekach
    klientów. Przepiją? nie sądzę. Zaniosą do banków raz żeby nie upadły a
    dwa żeby podtrzymać to magiczne kredytowanie gospodarki i ją nakręcać

    Podsumowując. To że banki nie zarobią dodatkowej nienależnej kasy (nie
    miały franków - to jedna wielka ściema) nie znaczy że stanie się
    armagedon. Banki w Polsce po zapłaceniu podatku bankowego będą i tak
    bardziej rentowne niż w Niemczech. (spadek raptem z 5 na 9 miejsce)

    Nic złego się nie wydarzy ani dla obywateli ani dla banków ani dla
    gospodarki, choćby nie wiem jak propaganda banksterska jęczała.

    z



  • 9. Data: 2016-04-02 16:17:02
    Temat: Re: wywiad z mBankiem
    Od: Krzysztof Halasa <k...@p...waw.pl>

    z <...@...pl> writes:

    >> Nie wątpię, że rząd mógłby sfinansować to (albo "sfinansować")
    >> w miarę bezboleśnie z budżetu. Ale czy to jest dobre rozwiązanie, to
    >> każdy musi sobie uczciwie odpowiedzieć sam.
    >
    > Ja uważam że to złe rozwiązanie. Tu powinien wkroczyć sąd i
    > prokurator.

    Piszesz ogólnie. Masz na myśli popełnienie przestępstwa przez
    pracowników banków (np. zarządy, pracowników oddziałów)?
    O jakie konkretnie przestępstwa chodzi?

    > Że banki padną i system się zawali?

    Także w to wątpię. Ale jest jeszcze jeden "problem" - rozwiązanie
    powinno być uczciwe. Wiem że to ostatnio takie niemodne, staroświeckie
    słowo, zresztą dla banków także.

    > Bujać to my a nie nas :-)

    Przyznaję że to może być prawidłowe określenie obecnej sytuacji.

    > Podsumowując. To że banki nie zarobią dodatkowej nienależnej kasy (nie
    > miały franków - to jedna wielka ściema)

    Tak twierdzisz, ale wygląda na to, że jednak miały i musiały mieć,
    a także - co bardziej istotne - mają z tego powodu zobowiązania wyrażone
    we franku, które także są obecnie większe po przeliczeniu na złote.

    A gdy CHF w sposób przewidywalny spadał to co, banki traciły? Tak na
    własne życzenie?

    Faktem jest, że jakby się temu dokładnie przyjrzeć, to pewnie dałoby się
    tu znaleźć "nieprawidłowości" (np. uciekanie z zyskami i podatkami, brak
    konkretnego oprocentowania, problemy ze spłatą w walucie kredytu). Ale
    główna sprawa, czyli sama waluta kredytu, była raczej korzystna dla
    kredytobiorców (wartość oczekiwana zysku kredytobiorcy na kredycie CHF
    vs PLN była spora).

    > Banki w Polsce po zapłaceniu podatku bankowego będą i tak
    > bardziej rentowne niż w Niemczech. (spadek raptem z 5 na 9 miejsce)

    Może, ale np. mi by się nie podobało, gdyby ktoś przyszedł i powiedział,
    oddaj mi połowę swojej kasy, i tak będziesz "rentowny". To jest zwykły
    rozbój.

    > Nic złego się nie wydarzy ani dla obywateli ani dla banków ani dla
    > gospodarki, choćby nie wiem jak propaganda banksterska jęczała.

    Każda strata to jest coś złego dla tracącego, i coś dobrego dla
    zyskującego jego kosztem.

    Rentowność banków to jest inna sprawa, jeśli "jest obiektywnie za duża"
    (co jest możliwe, biorąc pod uwagę to, że banki nie są "producentami"
    niczego), to może rzeczywiście podatki dla nich są zbyt małe, i/lub
    banki wykorzystują swoją pozycję w stosunku do depozytariuszy oraz
    kredytobiorców "gotówkowych".
    --
    Krzysztof Hałasa


  • 10. Data: 2016-04-02 16:56:34
    Temat: Re: wywiad z mBankiem
    Od: z <...@...pl>

    W dniu 2016-04-02 o 16:17, Krzysztof Halasa pisze:
    > O jakie konkretnie przestępstwa chodzi?

    Wszystkie z naciskiem na decydentów

    > Także w to wątpię. Ale jest jeszcze jeden "problem" - rozwiązanie
    > powinno być uczciwe. Wiem że to ostatnio takie niemodne, staroświeckie
    > słowo, zresztą dla banków także.

    Nie wymawiaj tego słowa w tym kontekście. Postępowanie banków na 100%
    nie było uczciwe. Z tym nikt normalny nie dyskutuje.
    Teraz trzeba to przenieść na skutki prawne.

    > Tak twierdzisz, ale wygląda na to, że jednak miały i musiały mieć,
    > a także - co bardziej istotne - mają z tego powodu zobowiązania wyrażone
    > we franku, które także są obecnie większe po przeliczeniu na złote.

    Dodam jeszcze jeden aspekt. Postępowanie banków naruszało bezpieczeństwo
    depozytów które powierzyli im klienci.
    Jak można bawić się w kasyno pieniędzmi klientów. Na to jest paragraf.

    > A gdy CHF w sposób przewidywalny spadał to co, banki traciły? Tak na
    > własne życzenie?

    j.w.

    > Faktem jest, że jakby się temu dokładnie przyjrzeć, to pewnie dałoby się
    > tu znaleźć "nieprawidłowości" (np. uciekanie z zyskami i podatkami, brak
    > konkretnego oprocentowania, problemy ze spłatą w walucie kredytu). Ale
    > główna sprawa, czyli sama waluta kredytu, była raczej korzystna dla
    > kredytobiorców (wartość oczekiwana zysku kredytobiorcy na kredycie CHF
    > vs PLN była spora).

    Nic to nie zmienia. Banki bawiły się w kasyno. Obiecały kredyt
    hipoteczny a sprzedawały zakład na kurs franka.
    Na to jest paragraf.


    >
    >> Banki w Polsce po zapłaceniu podatku bankowego będą i tak
    >> bardziej rentowne niż w Niemczech. (spadek raptem z 5 na 9 miejsce)
    >
    > Może, ale np. mi by się nie podobało, gdyby ktoś przyszedł i powiedział,
    > oddaj mi połowę swojej kasy, i tak będziesz "rentowny". To jest zwykły
    > rozbój.

    Wielokrotnie przerabiałem taką sytuację że zmianami przepisów prawnych
    uszczuplone zostały moje dochody albo możliwości zarobkowania.
    Mogę sobie pisać na Berdyczów.
    I nie ględź tu o połowie bo się ośmieszasz. :-)

    > Każda strata to jest coś złego dla tracącego, i coś dobrego dla
    > zyskującego jego kosztem.

    Pozbawienie dodatkowego nieuprawnionego dochodu nie jest stratą.
    Nie nazywajmy szamba perfumerią :-)

    > Rentowność banków to jest inna sprawa, jeśli "jest obiektywnie za duża"
    > (co jest możliwe, biorąc pod uwagę to, że banki nie są "producentami"
    > niczego), to może rzeczywiście podatki dla nich są zbyt małe, i/lub
    > banki wykorzystują swoją pozycję w stosunku do depozytariuszy oraz
    > kredytobiorców "gotówkowych".

    To jest ciągle ta sam sprawa. Banki pozwalają sobie na o wiele za dużo w
    wielu kontekstach. Pora przetrzepać im tyłek zaprowadzić chociaż pozory
    równowagi.
    Slogany? Takie same slogany jak lamentowanie o stratach bankowców.

    z

strony : [ 1 ] . 2


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1