eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plFinanseGrupypl.biznes.bankiKH powinny być inaczej liczoneRe: KH powinny być inaczej liczone
  • Data: 2022-06-14 19:28:31
    Temat: Re: KH powinny być inaczej liczone
    Od: Dawid Rutkowski <d...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    wtorek, 14 czerwca 2022 o 18:28:43 UTC+2 Piotr Gałka napisał(a):
    > Dla uproszczenia:
    > - KH z ratą malejącą - czyli rata=odsetki + stała część kapitału.
    > - kredyt spłacany w 10 ratach (np. rocznych).
    >
    > Gdy nie ma inflacji po roku zostaje nam 90% i nominalnie i wartościowo.
    > Jeśli jest duża inflacja to po roku zostaje nominalnie 90%, ale
    > wartościowo to może być np. już tylko 80%.
    >
    > I właśnie to jest powodem tak dużego wzrostu rat w przypadku pojawienia
    > się inflacji.
    > Gdyby przyjąć, że po roku ma zostać 90% wartościowo, a nie nominalnie to
    > raty by rosły tylko tak jak inflacja a nie wiele razy szybciej.
    > Mogło by być, że ktoś wziął kredyt na 100, a po roku ma do spłacenia 110
    > (ale to jest tylko 90% wartości tego 100 sprzed roku). Taki kredyt nie
    > mógłby rosnąć w nieskończoność bo po drugim roku musiałoby zostać 80%
    > wartości, po 9-tym 10%. Wartościowo byłby cały czas spłacany w takim
    > samym tempie.
    > Raty by rosły znacznie mniej bo mogło by być, że nawet nie całe odsetki
    > są spłacane tylko reszta jest doliczana do kapitału i w ogóle nie spłaca
    > się (nominalnie) kapitału. Nie jakoś tam tylko dokładnie z
    > uwzględnieniem inflacji.
    >
    > Według mnie tak liczone kredyty nie wywoływały by takich problemów jak
    > teraz są. Ludzie nie byliby zaskakiwani nagłym wzrostem rat x 2 czy
    > jeszcze więcej. Raty by rosły mniej więcej jak inflacja i zakładając, że
    > pensje również to obciążenie byłoby cały czas podobne (wynika z tego, że
    > spłacamy równomiernie wartość a nie liczbę).
    >
    > Niektórych mogło by dziwić, że spłacam i mam więcej do spłacenia niż
    > miałem, ale to ich problem.

    Koła żeś nie wymyślił, był taki kredyt hipo w skarbonce, nazywał się "Alicja".
    Była duża inflacja, więc wymyślili, że nie będzie spłacało się w racie całych
    odsetek, tylko część,
    a reszta będą doliczana do kapitału (oczywiście spłaty kapitału sensu stricte nie
    było w ogóle).
    Niektórzy przez to do dziś spłacają - brane pod koniec lat 90-tych - a nawet miewają
    więcej
    do spłaty niż mieli - i to nie tylko nominalnie, ale i wartościowo.
    Cała trudność polega na tym, że inflacje są różne - która jest ta "prawdziwa"?
    A do tego zło dużej inflacji to nie tylko strata oszczędności oczywiście tylko przez
    tych, co w ogóle oszczędzają)
    ale też nie wiem, skąd się wziął mit, że pensje rosną równo z inflacją.
    Tak nie jest (jakby tak było to w ogóle niepotrzebna byłaby inflacja).
    Choćby dlatego, że "cel inflacyjny" typu 2,5% oznacza, że pracodawca może nie podnosi
    pensji
    niechcianemu pracownikowi - i nie musi go zwalniać, bo ten sam w końcu się zwolni.

    A w ogóle to przelicz dokładnie, jakby te raty w Twoim modelu wzrastały.
    Myślę, że jeszcze bardziej niż obecnie.
    A pensje wcale by tak szybko za tym nie szły, oj nie.
    Przy obecnej inflacji hipo i tak wychodzą oprocentowane na minus, bazując na libor i
    mniej więcej na stopach nbp.

    Obecny kwik ze złotówkowiczami ma źródło w tym, że "z powodu pandemii" kilku głupków
    zrobiło coś,
    czego nigdy nie powinno w Polsce złotówkowej (bo gdyby była EURowa, to co innego) być
    - czyli
    obniżyło stopy do zera.
    Przy tak marnej walucie, nawet bez takiego debilnego rządu, a co dopiero z takim, to
    jest przepis na katastrofę.
    I jest jedno towarzystwo, że starszymi hipo, które przez to, że stopy obniżano, nie
    poczuło przez ostatnie 2 lata, co się
    naprawdę z gospodarką dzieje.
    Teraz wszystko wraca do normy i tragedia - nie tylko z powodu pandemii.
    I drugie towarzystwo co wzięło POD KOREK kredyty przy zerowych stopach.
    Na mieszkania, na które ewidentnie ich nie stać (do tego sami nakręcili wzrost cen) -
    dokładna kopia numeru z frankami...

    Najprostsza matematyka.
    Hipo na 30 lat - spłacasz z grubsza 3,33% kapitału rocznie - w racie "malejącej",
    choć w "równej" przy zerowych
    stopach będzie bardzo podobnie.
    Marża banku na hipo - 1,5% do 2%, no jak nędzarz (a i zerowe stopy, to bank może
    więcej dla siebie, a i nawet
    wtedy nędzarz będzie miał zdolność - ćwiczyło to już USA przed kryzysem 2008 ze
    słynnymi NINJA - "no job,
    no income, no assets") to 2,5-3%.
    Więc w najlepszym przypadku oddajesz poniżej 5% rocznie, w najgorszym nieco ponad 6%.
    A tu nagle przychodzi "cykl podwyżek stóp" i mamy stopy 6% - oddajesz od ~11% do
    ponad 12%.
    Nic dziwnego, że rata rośnie 2 razy.
    Ale przede wszystkim trzeba dopisać, że już przed tym 2-krotnym wzrostem rata była
    wielkości zdolności kredytowej.
    A jakbyś liczył wg inflacji to dodaj 13% - rata rośnie ponad 3-krotnie.
    Przyjmując z grubsza, że zdolność kredytowa to pół pensji, musiałbyś dostać dwukrotną
    podwyżkę.
    Pytanie retoryczne - dostałeś (czy też dostałbyś, bo zarabaiasz inaczej)?

    Gdyby start podwyżek stóp był z innego poziomu niż zero absolutne (choć w eurozonie
    są ujemne) to sytuacja
    nie byłaby aż tak tragiczna - przede wszystkim towarzystwo drugiego rodzaju by tak aż
    mieszkania nie poprzepłacało
    (dokładnie tak jak większość frankowiczów).

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1