eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plFinanseGrupypl.biznes.bankiLokata w USD - najwyzej oprocentowanaRe: Lokata w USD - najwyzej oprocentowana
  • Data: 2011-11-08 13:03:23
    Temat: Re: Lokata w USD - najwyzej oprocentowana
    Od: Jarek Andrzejewski <p...@g...com> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    On 8 Nov 2011 13:16:36 +0200, Wojciech Bancer <p...@p...pl> wrote:

    >On 2011-11-08, Jarek Andrzejewski <p...@g...com> wrote:
    >
    >[...]
    >
    >>> Która jest uważana za negatywny czynnik, źle wpływający na rozwój.
    >>
    >> IMHO niesłusznie (mam na myśli deflację wynikającą z rozwoju metod
    >> produkcji, bo byc może sztucznie wywołana przez wycofywanie pieniądza
    >> byłaby zła, nie zastanawiałem się nad tym). IMHO to inflacja jest
    >> "negatywna" i źle wpływa na rozwój.
    >
    >Ale to co opisujesz "rozwój metod produkcji", nie prowadzi do obniżenia
    >cen produkcji, tylko jej kosztów. Pośrednio *na skutek konkurencyjności*
    >doprowadza to do zmniejszenia cen na produkty starsze, ale samo w sobie

    dlaczego tylko na starsze? Przecież rzeczy produkowane w nowej
    technologii, tańszej - także mogą być (i IMHO w warunkach wolnego
    rynku - będą) tańsze.

    >takich skutków moim zdaniem nie wywołuje. Zbyt duża konkurencja z kolei
    >też wbrew pozorom nie jest pozytywna dla gospodarki, ani też (pośrednio)
    >dla konsumentów.

    a jak ją ograniczyć? Administracyjnie, np. poprzez podpisanie umów z
    budowniczym autostrady, że się nie będzie remontowało dróg
    "konkurencyjnych" lub przez dotowanie PKP? Dziękuję, nie.
    IMHO wolna konkurencja jest znacznie lepsza niż ograniczanie
    konkurencji siłą (bo inaczej się nie da).

    >Jak zwykle (co sprawdza się w każdej dziedzinie) ważne jest dążenie do
    >punktu "zen", a nie uparte dążenie w jednym kierunku. Moim zdaniem
    >ważne jest więc przeciwdziałanie i deflacji, i nadmiernej inflacji,
    >monopolom i nadmiernej konkurencji itd.

    Problem jest w "drobnostce": jaka jest "nadmierna" inflcja, deflacja i
    konkurencja?
    BTW: na wolnym rynku monopole tez raczej nie są w stanie się utrzymać
    (może poza "naturalnymi" np. wodociągami i kanalizacją, bo już np. z
    prądem nie powinno być problemu, bo nie ma przeszkód, by wiele
    konkurencyjnych linii było obok siebie).

    >>>... na chwilowych trendach.
    >>
    >> chwilowe trendy? Od 1990:
    [bezrobocie]
    >> - Japonia: 2-5,5%
    >> - Polska: 10-20% (dane w podanym źródle zaczynają się od 0%, ale to
    >> chyba "spadek po komunie", gdzie bezrobocia "nie było")
    >> - USA: 4-10%
    >
    >Tak. Poza tym akurat rejestrowane bezrobocie lub jego brak to pochodna
    >wielu czynników, a nie tylko stopnia rozwoju gospodarczego kraju.

    mi raczej chodziło o to, że deflacja nie musi być taka straszna, jak
    sie ją maluje.
    Ciekaw jestem, jak się żyje Japończykom. Czy rzeczywiście doskwiera im
    to, że mogą coraz taniej kupować.
    I argument ze strony, którą podałeś, że "konsumenci odkładają zakupy
    na później antycypując, że mogą w ten sposób zarobić bardziej gdy ceny
    spadną jeszcze o kilka procent. W ten sposób hamują swoje wydatki i
    maleje popyt wewnętrzny" mnie nie przekonuje. Ile lat można odkładać
    wydatki np. na dom, samochód, sprzęty domowe? Przecież nie do
    śmierci...

    >> A czy ceny spadały? Śmiem twierdzić, że tak: kiedyś za rząd (koński),
    >> bałwan soli czy zbroję można było zdaje się kupić wieś. A co się
    >> stało, gdy upowszechniły się manufaktury, tkalnie, maszyny parowe?
    >> Poczytaj np. mrożącą krew w żyłach :-) historię perkalu -
    >> http://www.freha.pl/lofiversion/index.php?t6830.html (wygooglane na
    >> szybko).
    >
    >No super, ale czy koszt życia spadł? Owszem, obniżka pewnych cen

    oczywiście, że spadł!
    Czy kiedyś stać było przeciętnego człowieka na podróże? Na wakacje? Na
    środki transportu? Na ubiory? Na hobby? Na kształcenie się? I to
    wszystko przy 2 dniach w tygodniu wolnych, licznych świętach i nawet
    pomimo kilkudziesięcioprocentowych podatków.
    Napisałbym: przy 35-godzinnym tygodniu pracy, gdyby nie sytuacja
    Grecji, Włoch i Francji, która pokazuje, że to chyba jednak przesada
    :-)

    >spowodowała upowszechnienie się dóbr, ale nie można spraw rozpatrywać
    >jednostkowo. I to się akurat postęp nazywa, a nie deflacja. :)

    dokładnie tak - postęp. A jego skutkiem, jest wzrosto poziomu życia,
    czyli więcej (dóbr) za mniej (pieniędzy czy pracy).
    I dlatego sądzę, że spadek cen jest zupełnie naturalny, a dbanie o
    "stabilność cen" jest działaniem wbrew.
    --
    pozdrawiam,
    Jarek Andrzejewski


Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1