eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plFinanseGrupypl.biznes.bankiSiła waluty a eksport › Re: Siła waluty a eksport
  • Data: 2011-09-18 08:00:26
    Temat: Re: Siła waluty a eksport
    Od: "witrak()" <w...@h...com> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Jarek Andrzejewski <p...@g...com> wrote on 2011-09-17_21:05
    > On Sat, 17 Sep 2011 20:46:52 +0200, "witrak()"
    > <w...@h...com> wrote:
    >
    >> rozważ swój włąsny przykład: i przed i po ataku gospodarka
    >> brytyjska była w takim samym stanie. Jak więc możesz
    >> twierdzić, że to dobra waluta wpływa na stan gospodarki ?
    >> Początek ataku i gospodarka zaczyna upadać, a potem koniec
    >> ataku i ta osłabiona, kiepska gospodarka za dotknięciem
    >> magicznej różdżki powraca do zdrowia w "miesiąc i dni trzy"?
    >
    > robisz błąd logiczny. Z A -> B nie wynika prawdziwość ~A -> ~B
    >

    Wybacz, ale ten zarzut w Twoich ustach - po tym jak parę razy
    pokazałem, gdzie popełniasz błędy logiczne, brzmi zabawnie.
    Nawiasem mówiąc, akurat nie popełniłem takiego błędu, a jeśli Ci
    się tak wydawało, to trzeba było to pokazać. Generalnie, problem z
    prowadzeniem dyskusji z Tobą polega na tym, że nie raczysz
    wykazywać tego, co przedstawiasz jako udowodnione, ba nawet nie
    posługujesz się adekwatnymi przykładami. To dla mnie bardzo
    kłopotliwe, bo albo musiałbym *za każdym razem* na Twoje jedno
    zdanie wypisywać dziesięć, dokonując najpierw rozbioru tego, co
    napisałeś, a następnie jeszcze prezentując *i udowadniając* moje
    stanowisko, albo musiałbym zacząć pisać jak Ty - skrót myslowy na
    skrócie myślowym.

    >> NB. Rozważaliśmy *gospodarkę* jako całość. I *nie
    >> rozważaliśmy* tego, co polepsza warunki prowadzenia biznesu.
    >
    > ale (z dokładnością do dóbr naturalnych) gospodarka = biznes.

    Kolejne uproszczenie - akurat w tym przypadku działa jak
    podzielenie obu stron równania przez zmienną, które może przyjąć
    wartość zero.

    > Przecież to właśnie przedsiębiorcy produkują dobra i usługi,
    > nikt więcej.

    "nikt więcej" ? Nieuprawniona teza (mniej delikatnie mówiąc:
    kompletna bzdura). Jednym z grzechów aktualnie ćwiczonej w
    praktyce ekonomii jest to, iż znaczną część GNP "produkuje"
    bankowość inwestycyjna, która - jak ogólnie wszyscy wiedzą, ale
    nie mogą, albo nie chcą przyznać - w istocie nie produkuje
    dokładnie nic, oprócz zawirowań i niestabilności w gospodarce
    pieniądzem, ale oczywiście jest wliczana do gospodarki.
    A, byłbym zapomniał: produkuje jeszcze wielkie fortuny
    *pojedynczych* osób - z pieniędzy wyrwanych społeczeństwom (i to
    nie społeczeństwom rozumianym "socjalnie" czy "politycznie").

    >
    >>> ale przecież dla importerów niestabilność może być
    >>> korzystna (jeśli waluta eksportera traci wartość).
    >>
    >> Przeważnie jest tak, że jak waluta przez jakiś czas traci,
    >> to potem też i zyskuje (pomijam przypadek *upadającej*
    >> gospodarki).
    >
    > 1. Do tego czasu biznes może upaść 2. Ja nie pomijałbym tego
    > ostatniego przypadku na początku XXI wieku

    I jedno i drugie powyższe stwierdzenie - choć prawdziwe - ma się
    nijak do tego, o czym była mowa.

    >
    >> Tak eksporterzy, jak i importerzy wolą stabilna walutę -
    >> zawsze.
    >
    > zgadzam się. To właśnie miałem na myśli pisząc "o
    > przedsiębiorcy ogólnie. Każdym".

    To po co "kontrprzykłady" ?

    >
    >>>> Gdyby dosłownie traktować to, co napisałeś, to nie wydaje
    >>>> mi się, aby było to "normalne" :-) (choćby dlatego, że
    >>>> nie zawsze zaczyna się od oszczędności).
    >>>
    >>> masz rację. W świecie pieniądza papierowego "fiat" nie
    >>> zawsze oszczędności są niezbędne. W normalnej gospodarce,
    >>> gdzie pieniądz nie pojawi się znikąd - najpierw musi być
    >>> ograniczenie konsumpcji, oszczędności i potem może powstać
    >>> biznes.
    >>
    >> Wybacz, ale Twoje odwołania do "normalnej" gospodarki
    >> wyglądają na zaklęcia. Twoja normalna gospodarka generalnie
    >> *nie istnieje*.
    >
    > Ja raczej stwierdziłbym, że "nienormalna" gospodarka nie może
    > istnieć. Czego właśnie dowodzi sytuacja np. Grecji (czy wręcz
    > całej UE) czy USA, co do których takie np. Chiny "bezczelnie"
    > nawołują do umożliwienia im inwestowania (aka wykupienia
    > majątku dłużników za ich dług).
    >
    Znowu: Przykład - owszem - prawdziwe, ale ja nie widzę ich związku
    z naszą dyskusją. Co to ma niby pokazywać? Np. sytuacja Grecji
    jest przykładem rezultatów *funkcjonowania* (=istnienia)
    gospodarki, tyle że źle prowadzonej - od strony i rządów, i
    przedsiębiorców, i społeczeństwa. Sądzisz, że to nie może działać,
    mimo, że chore od pięćdziesięciu lat ? Przecież działało tyle
    czasu - gdyby nie kryzys dalej mogłoby działać jeszcze jakiś czas!
    Mam dać inne przykłady ? ZSRR ?
    *Każdy system*, odpowiednio sterowany, jest w stanie upadać (od
    stanu quasi-stabilnego) *prawie dowolnie powoli*, jeśli tylko
    warunki zewnętrzne gwałtownie się nie zmienią.

    [NB. przypadek Chin jest na tyle nietypowy, że w ogóle nie można
    go rozważać w kontekście porównań normalnej gospodarki i "Twojej
    normalnej gospodarki".]

    >>> I proszę bardzo, jak na zawołanie:
    >>> http://mises.pl/blog/2011/09/16/mises-kluczowa-rola-
    oszczedzania-oraz-dobr-kapitalowych/
    >>>
    >>
    >>> Chyba żarty sobie robisz...
    >
    > Że śmiem uzasadniać swoje twierdzenia artykułami niewątpliwego
    > autorytetu?

    Przytoczenie to jeszcze nie uzasadnienie - wypadało powiedzieć, co
    niby uzasadnia Twoje stanowisko, i z czego to wynika. Ale
    zakładając, że domyśliłem się Twoich intencji właściwie, dalej mam
    co najmniej wątpliwości, czy upatrywanie w tym artykule
    uzasadnienia Twojego stanowiska jest zasadne: akumulacja kapitału
    w biznesie to nie to samo, co oszczędzanie.

    Wybacz, ale niestety nie mam już dość cierpliwości, aby godzić się
    na pozostawianie przez Ciebie niepodważonych moich argumentów na
    boku (albo gorzej - całkowite ignorowanie ich) i analizowanie
    Twoich kolejnych wysuwanych tez, czy przykładów. Taka dyskusja
    niewiele daje, ani w sensie rozstrzygnięć, ani precyzowania
    stanowisk, ani w sensie intelektualnej rozrywki.

    Zaś co do artykułu jeszcze: niezależnie od autorytetu
    przypisywanego autorowi (nie uważam się za uprawnionego do oceny
    tego, a w podręcznikach historii - ekonomii również - jest na
    pęczki autorytetów deczko zwietrzałych), to nie jest *artykuł
    naukowy*, przynajmniej z dzisiejszego punktu widzenia. Obaj o tym
    wiemy. Inne względy pomijam, bo pomylenie manifestu z artykułem
    naukowym mnie z tego obowiązku zwalnia :)

    EOT

    witrak()

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1