eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plFinanseGrupypl.biznes.bankiauto w leasingu z EFL?Re: auto w leasingu z EFL?
  • Data: 2006-03-21 15:53:03
    Temat: Re: auto w leasingu z EFL?
    Od: Samotnik <s...@W...samotnik.art.pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    <t...@s...com> napisal(a):
    >>> Ja po zapoznaniu się z warunkami EFL wolałem Reiffiego - troszkę drożej,
    >>> ale i jakoś przyjemniej, choć praktycznie każda umowa leasingowa to
    >>> pistolet przy głowie :)
    >>
    >> E tam pistolet, strzelba. :) Mając zdolność kredytową nie
    >> zdecydowałbym się na leasing jednak.
    >
    > No wiesz, leasing ma jednak swoje plusy:
    >
    > - podatki (wiadomo)

    No właśnie nie do końca wiadomo. Fakt, leasing szybciej się sączy w
    koszta niż amortyzacja pojazdu. Ale to tylko tyle. Jednorazowo masz
    spory koszt (pierwsza wpłata), a potem to już niewiele więcej niż
    amortyzacja. Dla niektórych pierwsza rata i związany z tym koszt
    kilkunastu tysięcy bywa wręcz problemem. Kolegę US wytrzepał, bo
    prowadził usługową działalność informatyczną (czyli koszta=telefon
    i toner do drukarki :) i nagle mu "trzasnęło" kosztem 20kpln, czyli
    drugie tyle ile ma normalnie przez cały rok kosztów w sumie,
    włącznie z ZUSem. Kontroler powiedział że przyszli właśnie dlatego,
    bo im to wskazał jakiś ichni urzędowoskarbowy system oceny ryzyka.

    VAT to czasem nawet fajniej odliczyć od razu w całości (no, do limitu
    oczywiście).

    Zaznaczam, że wypowiadam się z perspektywy sytuacji, w której chce się
    leasingować jeden samochód do małej firmy, taki do jeżdżenia. Pewnie
    inna jest sytuacja kiedy ma się całą flotę...

    > - cena (sporo niższa niż kredytu)

    Dlaczego tak uważasz? Mnie się wydaje, że koszta są porównywalne.

    > - formalności (bez porównania prostsze)

    Teoretycznie. W praktyce ode mnie chcieli wszystkie możliwe papiery i
    jeszcze po analizie i wyszło, że wpłata wstępna minimum 30% i
    jeszce wizja lokalna w siedzibie (którą to posiadałem w domu rodziców
    między łóżkiem a meblościanką, więc niespecjalnie by miał co oglądać:).
    Faktycznie, nie byłem rekinem biznesu (nadal nie jestem), ale jednak
    dochód był kilkukrotnie większy niż prognozowana rata leasingowa. Na
    szczęście wcześniej przeczytałem umowę, więc i tak im podziękowałem.
    Kupiłem używane auto za kwotę, którą miałem w gotówce przeznaczoną na
    wpłatę wstępną, no i jeżdżę. Żadnych rat, spłat i strzelby przy głowie.
    I tak właściwie to się cieszę że nie dałem się wciągnąć, bo raty bym
    płacił jeszcze do dzisiaj i jedyne co bym miał to samozadowolenie, że
    jeżdżę samochodem kilka lat młodszym. :)

    > - odsprzedaż (zależy co komu pasuje, nie każdy chce mieć samochód w
    > środkach trwałych)

    No fakt, zależy co komu pasuje. Jednak w kredycie samochód jest Twój i
    bank na ogół nie ma nic przeciwko sprzedaży. A w leasingu to sam
    wiesz jak jest. W leasingu masz prawo płacić, korzystać (o ile akurat
    nie mają nic przeciwko) i siedzieć cicho.

    > Tak więc leasing jest lepszy - dopóki nic się złego nie dzieje, np. nie
    > zapomnisz zapłacić dwóch kolejnych rat etc.

    W umowie którą czytałem było tak: za spóźnienie naliczają opłatę karną.
    Jakieś tam trzydzieści złotych. Niby niedużo. ALE - wszelka wpłacona kasa
    idzie najpierw na opłaty karne, a dopiero na końcu na raty leasingowe.

    Scenariusz: raz się spóźnisz o jeden dzień. Możesz nawet nie zdawać
    sobie sprawy. Leasingodawca wysyła listem zwykłym informację o
    obciążeniu. List ginie na poczcie (poczta gubi sporo listów
    nierejestrowanych, wiem z doświadczenia). Ty niestety podpisałeś, że
    korespondencja wysłana listem zwykłym uważana jest za dostarczoną.
    Nieświadomy niczego wpłacasz kolejną ratę. Niestety z tej raty 30 zł
    idzie na ponaglenie i powstaje niedopłata.

    No i zonk - to już drugie spóźnienie się z rzędu. Czyli wypowiedzenie
    umowy, opłata karna, konieczność spłaty całości od razu i tak dalej.

    To scenariusz fatalistyczny, ale jak najbardziej zgodny z tą
    skandaliczną umową, którą czytałem. W dodatku leasingodawca nie chciał
    jej negocjować. Może jakbym brał 10 samochodów a nie jeden, to byłby
    skłonny do dyskusji. Taki ktoś to jest Klient. A tacy z jednym autem
    ze średniej półki to co najwyżej frajerzy do wycycykania.
    --
    Samotnik

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1