eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plFinanseGrupypl.biznes.bankiW jak windykacjaRe: W jak windykacja
  • Data: 2006-08-18 19:14:36
    Temat: Re: W jak windykacja
    Od: "Szymon" <vivacity@wytnij_epf.pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    > Nie, jestem wdzięczny tym dzięki których ich nie ma i chcę żyć w
    > państwie prawa, gdzie nie będzie mnie nachodził ,,windykator'' z
    > baseballem [przenośnia moja]

    Ustaliliśmy jednoznacznie - windykacja tak (bo przecież nie darowanie
    długów), ale nie łamanie prawa.

    > Niesłusznie zakładasz, że każdy kto nie spłaca zadłużenia jest oszustem.

    Zakładam tak tylko wtedy, gdy ktoś ma 3 kredyty, 600zł netto i bierze
    kolejny z ratą 400. W tym momencie musi zdawać sobie sprawę, że nie będzie
    mógł spłacić. A zatem w chwili podpisywania umowy de facto jest oszustem
    zobowiązując się do wykonania czegoś, gdzie z góry wie, iż tego nie dokona.
    Oczywiście jeśli wypadek jest losowy to inna sprawa, ale doprawdy zanim
    dojdzie do windykacji to z pewnością można z bankiem dojść do porozumienia,
    a że ten przy okazji chce dodatkowo zarobić? No cóż... skoro łamiesz umowę
    to normalne, że jakieś tam kary są.

    > Znakomita większość chce spłacić zadłużenie, ale albo się zdarza mały
    > poślizg i rozchodzi się po kościach albo zdarza się większa wpadka i
    > zaczynają się poważne kłopoty. Cały kłopot rzecz w tym aby egzekucja
    > odbywała się w sposób cywilizowany, cytowane przykłady pokazują że można.

    Egzekucja musi być przeprowadzona w sposób cywilizowany. Zawsze. Ale
    wpadka... no wiesz - to już jest ryzyko kredytobiorcy i to on musi się z tym
    liczyć. Niemniej mówimy o ludzich ubogich i naprawdę wystarczyłoby
    wyrobienie byle KK, by załatwić sprawę i mieć te 52 dni GP.

    > Niezależnie od tego istnieje pewna grupa ludzi, którzy niezależnie od
    > wieku nie dorośli do odpowiedzialnego brania kredytu, ale w
    > cywilizowanych państwach załatwia się to za pomocą rozwiąń typu BIK a
    > nie ,,windykatorów'' spod ciemnej gwiazdy.

    No i w Polsce też jest BIK. A co do windykatorów spod ciemnej gwiazdy...
    znamy tylko relację jednej strony. Tej "pokrzywdzonej" udzielonym zaufaniem.

    > Gdyby to na mnie trafiło, to gwarantuje ci, że bez prokuratora by się
    > nie obeszło. Problem, że tacy ,,windykatorzy'' nie przyjdą do mnie ani
    > do ciebie tylko do ludzi, którzy nie bardzo wiedzą jak wyglądają ich
    > prawa. Wiedzą (albo tylko czują), za to że ich prawa jako obywateli w
    > tym państwie są czystą iluzją. Przy rencie 400Z adwokat za napisanie
    > najgłupszego pisma zaśpiewa 300Z, więc droga prawna jest fikcją. I tu
    > jest kwadratura koła.

    Kolega proponował powrót do PRL stawiając tamtejszy układ bankowy za wzór.
    Obawiam się, iż w "wesołych" czasach to akurat na dochodzenie swych praw z
    tytułu egzekucji miałbyś małe szanse.
    Dodam tylko, że zawiadomienie o przestępstwie można złożyć w prokuraturze
    lub na Policji oczywiście bez adwokata. Ostatecznie gdy się wytłumaczy
    policjantowi w czym rzecz to powinien jakoś to tam spisać do kupy w formie
    zeznania. Tu sprawa jest inna moim zdaniem. Nie od dziś wiadomo, że z
    "usług" policji nie lubi korzystać ktoś, kto ma coś na sumieniu...

    >
    >
    > >
    > >>Dlaczego bank nie zaufa kloszardowi i nie da mu 100kZ na drobne wydatki,
    > >>skoro taki ufny?
    > >
    > >
    > > To byłaby głupota. Ale jaki to ma związek? Bank ma od dziś odpowiadać za
    > > dorosłych ludzi, którzy popełnili błąd na skutek niskiej znajomości
    > > elementarnej matematyki?
    > >
    >
    > Bo z Twojej wypowiedzi wynikało, jakoby kredyt był tylko kwestią
    > zaufania, a nie rzetelnych wyliczeń banku, który chyba arytmetkę znać
    > powinien.

    I tak i nie. Arytmetyka to jedno. Ale swego czasu bank wydał mi KK na
    podstawie oświadczenia, iż utrzymują mnie rodzice i dają mi 1500zł
    miesięcznie na życie. Było to potwierdzone wpływami na konto w tym banku, a
    miałem je rok czy dwa - już nie pamiętam. Po roku z karty zrezygnowałem,
    potem po jakimś czasie znowu wystąpiłem i znowu dali, tym razem już miałem
    dochody, ale umowę na czas określony - bank stwierdził, że w moim przypadku
    sprawy nie widzi i proszę bardzo. Dla odmiany inny bank, w którym mam konto
    od bodaj 5 lat jakiś czas temu (chyba niecały rok) przesłał mi w ramach
    promocji karta za podpis umowę o KK na 6000zł. Na ten rachunek nie wpływa
    moje wynagrodzenie za pracę, zatem ów bank nie wie gdzie pracuję, jakie mam
    dochody, a jedynie jakie lokaty no i jak zarządzam swoimi finansami. Zatem
    arytmetyka tak, ale jeśli bank Cię zna to zaufanie też ma niebagatelne
    znaczenie.

    > Nie mówię o nieodpowiedzialnym braniu kredytów (choć to też się zdarza),
    > ale o wypadkach losowych, bo tak zdaje się było w oryginalnym wątku.
    > Gdyby zdarzyło się tobie albo komuś z twoich najbliższych ciężko
    > zachorować i skuteczna kuracja wymagałaby wydania kredytu udzielonego na
    > dom/samochód/etc. na koszty leczenia nie wahałbyś i chciałbyś potem
    > dojść do ugody z bankiem. Nie chciałbyś ,,windykatorów'' ani nie byłoby
    > to z góry zamierzone oszustwo.

    No wiesz... to nie taka prosta sprawa sprzedać auto na kredycie (bank jest
    współwłaścicielem przecież) czy dom z hipoteką. A gdybyś chciał coś
    zaszachrować to już niestety oszustwo. W grę wchodzi kwestia moralna - czy
    matka głodującego dziecka ma prawo ukraść jedzenie ze sklepu czy nie?
    Niemniej - w moim przekonaniu można się ułożyć z bankiem, pod warunkiem, że
    nie myśli się tylko i wyłącznie o sobie, ale dostrzega interesy też i tej
    drugiej strony, która przez nasze działanie jest poszkodowana.

    > > Natomiast zastanów się... jeśli ktoś ma 600zł dochodu i bierze coś na
    > > raty
    > > po 400 miesięcznie to czy nie jest to z góry założone na wyłudzenie?
    >
    > Wiesz, widziałem już takie kombinacje, że to mnie nie rusza. Ludzie
    > bywają niepoprawnymi optymistami, a do tego życie w swoich objawach jest
    > tak różnorodne, że istnieje tysiące przypadków kredytów na 400 przy
    > dochodach 600, które są spłacane bez problemu.

    Dlatego bank musi też ocenić właśnie potencjalną uczciwość klienta. A co tu
    dużo mówić - emeryci czy renciści są dla banku bardzo dobrymi
    kredytobiorcami, bo mają PEWNE i STAŁE źródło dochodu. Podejrzewam, iż
    niejeden bank wolałby widzieć u siebie 3 emerytowanych wojskowych z
    dochodami 2500zł/mc każdy niż jedną osobę z DG deklarującą 15000zł/mc.

    Spodziewane wsparcie od
    > wujka z ameryki, zwrot podatku, zaległa rewaloryzacja..... zdziwiłbyś
    > się jak ludzie o niskich dochodach potrafią przewidzieć i uwzględnić
    > każdy grosik.

    Wiem o czym mówisz, bo moje dochody nie są wcale wysokie.

    > Klienci lombardu itp. to dla mnie też zagadka, ale dokąd jest to
    > dobrowolne i nikt nie nasyła na nich bandytów to to jest ich sprawa.

    Bandytów nie, ale termin wykupu np. rodzinnej pamiątki ze złota też jest
    określony. Mija czas i lombard ma prawo rzecz sprzedać, bowiem przechodzi na
    jego własność. Gdy jest na nią klient to pech dla zastawiającego. I nie może
    on mieć pretensji do lombardu, że sprzedali.

    pzdr


Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1