-
Data: 2008-11-09 23:25:33
Temat: Re: bank zablokowal mi konto
Od: "Eneuel Leszek Ciszewski" <p...@c...fontem.lucida.console> szukaj wiadomości tego autora
[ pokaż wszystkie nagłówki ]
"regis" 7...@d...goo
glegroups.com
> W tej chwili mam zablokowane wszystkie srodki i nie bardzo mam z czego zyc.
Za moich ;) czasów, gdy ja ścigałem swego dłużnika, z komornikami można było
rozmawiać za pomocą przysłowiowej flachy z pozycji ściganego -- komornik
wówczas ścigał i ścigał, ale doścignąć nie mógł... A jak/gdy już doścignął,
to stanąłem przed sadem, :) bo ścignął ;) nie to, co trzeba... Sąd zapytał
mnie wówczas chyba o to, czy to ja kazałem ścignąć akurat to, co komornik
ścignął, zgodnie z prawdą zaprzeczyłem i sprawa przeciwko mnie zakończyła
się. Po jakimś czasie dłużnik prawomocnie obalił :) prawomocny wyrok
i sąd (być może nawet bez mego udziału) wydał kolejny wyrok (identyczny
z obalonym, ale przesunięty w czasie) i po iluśtam miesiącach żona mego
dłużnika zapłaciła mi przekazem pocztowym...
Tak zakończył się jeden tytuł egzekucyjny; inny (dłużnik nadal ten sam)
mimo kilkunastu :) lat, pozostaje bezskutecznym świstkiem papieru... :)
-=-
Ale znam i inne ciekawostki.
Kolega otworzył konto w PeKaO SA, wziął na 3 czeki 1500 złotych i pojechał
z qmplami na Majorkę. :) Po paru latach, na ulicy, ktoś grzeczny podszedł
do niego i grzecznie poprosił o oddanie kart PeKaO SA i stawienie się
w banku celem wyjaśnienia tego i owego... PeKaO SA umorzył paroletnie
odsetki (nadodsetki, bo był to debet nielegalny) i rozłożył spłatę 1500
złotych na raty oraz przyjął poręcznie od qmpla dłużnika. Qmpel prowadził
agencje PKO bp (dziś PKO BP SA) i po jakimś czasie zniknął, zostawiając
macierzystemu ;) bankowi podarunek w postaci manka na ,,miliard'' złotych,
czyli na sto tysięcy złotych... Ponoć prezentem zajął się ojciec owegoż qmpla...
Inny zaś człowiek pożyczył to i owo na rozwój swej firmy (chyba na DTP lub
na turystykę), obciążył swych żyrantów, zwinął skrzydła, przepisał co się
dało na rodzinę i formalnie niemal goły, żył ponad stan w prześlicznej
miejscowości, niedaleko Białegostoku. Pewnego dnia na tak zwanym środku
(nie wiem, czy geometrycznym, czy innym) ulicy jego samochód został
zarekwirowany (jak nie przymierzając na filmie o gangsterach, wódce
i nietykalnych) przez funkcjonariuszy pracujących dla Fiskusa...
Jednego z żyrantów znałem -- między innymi żyrował mi kredyt uczelniany.
(aby było jasne -- ja kredyt ów spłaciłem, na co mam pokwitowanie z uczelni,
czyli SOA#2) Ponoć też dogadywał się z komornikiem, ale jednak słodko nie było
i cośtam trzeba było rodzinie od ust odejmować. :)
Mnie żyrowały dwie osoby na uczelni -- jedną był wspomniany nieszczęśnik,
zas drugą mój obecny największy wróg (wiem, pamiętam przykazanie -- nie
rzucaj kamieniem w gówno, bo możesz sie ochlapać, ale ;) że mam prysznic
i wannę, więc...) rektor WSAP, prof. Jerzy Kopania...
-=-
Wracając do mego dłużnika -- teoria była prosta:
-- należało najpierw złamać jego opór (co było rzekomo
awykonalne, ale okazało się nadzwyczaj proste w praktyce)
-- ukarać za pobicie mnie (między innymi dosłownie kopał
mnie, w tym i raz po głowie, gdy leżałem na podłodze)
-- odebrać odszkodowanie (zawsze należne przy wygranej
tego typu sprawie karnej)
-- poprosić (pokornie, przed sądem) o wywiązanie się z umów
i zapłacenie za włożoną w jego firmę pracę
-- rozliczyć wspólnie prowadzony interes...
Pieniądze posyskiwane z jednej sprawy miały służyć na założenie kolejnej,
bo taki miałem (mam nadal) stosunek do interesów -- zarabiać bez wkładania
swego kapitału (czy kredytów bankowych) lub z wkładaniem minimalnego...
Ponieważ nie byłem sam, w pewnym momencie nie mogłem iść do przodu
mimo pięknych perspektyw. A ponieważ ściganie z dobytku drobnego
okazało się niewykonalne, porosiłem komornika o zajęcie domu...
No i okazało się, że tym razem trafiłem na komornika rozsądnego,
który zauważył, że raczej domu nie zajmuje się dla (stosunkowo)
tak małej kwoty...
Boże!!! Ile ja wówczas miałem w sobie zapału (tak zwanego) i energii...
A ilu życzliwych ;) miał mój dłużnik... Poznałem jego numery kont
bankowych, adres jego (budowanego za **moje** pieniądze) domu, firmy
z nim ,,współpracujące'' (w cudzysłowie, bo choć dobrze ;) zamawiał,
nie płacił) i sporo faktów z jego życia... Dowiedziałem się, że
korzysta z Viagry, że zaprasza kobiety na wycieczki do Chin, że
umawia się z pracowniczkami komornika na randki, że kupuje ogromne
samochody ciężarowe...
Miał mnie zabić i zbić -- obiecywał to w banku PeKaO SA, ale
kończył ze zwieszoną głową, spuszczany nawet/także przez swych
adwokatów i współpracowników... Doszło nawet do tego, że chciał
ze mną pertraktować na ulicy... Żona jego oskarżyła mnie przed
policjantami o to, że za nią jechałem... :) Miała pecha, bo trafiła
na policjanta, któremu uratował życie kierowca jadący za nią, bo
nie ja wówczas prowadziłem...
Poświęcenie mądrej sędzi, dary niebios i dobre wiatry marnowali komornicy,
a kres memu ściganiu położył mój ojciec -- współpracownik mego dłużnika...
Za odstąpienie od ścigania otrzymałem milcząco, ale wymownie mieszkanie,
które w protiwpołożnym dzieliłbym ze swoją siostrą po śmierci rodziców...
(rodzice nadal żyją)
Po paru latach ojciec pokazał, że walczyć o swoje potrafi, ale ze mną. :)
(przeciwko mnie) Bezwarunkowo kapitulował w pierwszych dniach 2007 roku,
obiecując mi wszystko, co zarobi... (ale mimo setek tysięcy wpływających
na jego konta firmowe, niewiele mi dał -- jestem wyrozumiały i wiem o tym,
że przeciwnikiem moim nie są rodzice, ale ,,Kościół'', który #$!@$#@#!
i im, nie tylko mnie...)
Rodzicom proponowałem w roku 2000 wojnę (sądowa oczywiście) z Urzędem Miasta
(któremu mój ojciec ,,zawdzięczał'' bardzo duże straty materialne bodajże
w roku 1996) i bankowi PeKaO SA -- już nawet nie pamiętam, dlaczego bankowi,
może profilaktycznie, ;) a może dlatego, że ojca źle tam traktowano... Ojciec
wojny z ,,wielkimi'' nie chciał, więc ,,wielcy'' dokopali :) jemu -- tak bez
powodu, dla jaj tak zwanych... :) Dokopanie przez PeKaO SA rykoszetowało we
mnie i niemal mnie dobiło... Jakbym miał dzieci (bo ja już raczej dostatecznie
silny nie będę) przyjąłbym od nich przysięgę położenia na łopatki tego banku...
Ale nie mam takowych dzieci...
W wojnie z Urzędem miałem otrzymać pomoc urzędników z ,,centrali''. :)
Sprawa była (ZTCMW) czysta i łatwa. Białostoccy ;) nie jęknęliby nawet
i zanim by się zorientowali, mieliby stosowne tytuły wykonawcze przed sobą... :)
Za moich adwokatów ,,robili'' między innymi studenci tutejszego prawa. :)
Jeden z nich dziś jest chyba notariuszem, drugi adwokatem właściwym...
Ten pierwszy opowiadał mi swego czasu o tym, jak to politycy polscy
marnowali zwycięstwa żołnierzy, okupowane dosłownie krwią... Jego
ojciec był popularnym (ogólnie lubianym) prezydentem Białegostoku...
Wojna z rodzicami (podtrzymywana przez ,,Kościół'') zrujnowała moje życie
prywatne, oderwała mnie od znajomych, nierzadko wpływowych, przyspieszyła
psucie mojego zdrowia (kolan i kości w ogóle, zębów, stawów...) pozbawiła
mnie pieniędzy, w tym dostępu do tak zwanej wiedzy -- w Empiku mnie lubiono
i pozwalano mi na czytanie do woli; nadal białostockie Empiki, a jest ich
teraz całe mrowie, mnie lubią, choć ja niekoniecznie rozpoznaję pracujące
tam osoby; stacje benzynowe niekoniecznie mnie nadal witają z tak zwanymi
otwartymi ramionami, co przyjmuję ze zrozumieniem; ogólnodostępne czytelnie
w Białymstoku to gruntowna ;) pomyłka; na uczelniane nie mam raczej ;)
wstępu -- nawet w tak zwanym pierdlu (przepraszam) miałbym dostęp do czasopism...
Ogólnie to ja nie lubię dłużników ociągających się z płaceniem.
Rozumiem, że może jesteś niewinny i nie chcę Cię sądzić, ale
ogólnie nie ma we mnie litości dla tych, którzy ukrywają się
przed swymi wierzycielami...
--
.`'.-. ._. .-.
.'O`-' ., ; o.' eneuel@@gmail.com '.O_'
`-:`-'.'. '`\.'`.' ~'~'~'~'~'~'~'~'~ o.`.,
o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,.. ; ;. . .;\|/....
Następne wpisy z tego wątku
- 10.11.08 04:03 Marcin Wasilewski
- 10.11.08 08:23 regis
- 10.11.08 08:29 K.K.
- 10.11.08 08:55 Olgierd
- 10.11.08 08:57 Olgierd
- 10.11.08 11:43 Marcin Wasilewski
- 10.11.08 11:51 Marcin Wasilewski
- 10.11.08 12:17 K.K.
- 10.11.08 14:39 regis
- 10.11.08 14:44 RobertS
- 10.11.08 14:57 RobertS
- 10.11.08 15:15 Liwiusz
- 10.11.08 15:42 Przemyslaw Kwiatkowski
- 10.11.08 15:50 RobertS
- 10.11.08 15:51 RobertS
Najnowsze wątki z tej grupy
- Konto wspólne w N26.
- Bank z archaicznym uwierzytelnianiem.
- Re: Akumulatorki...
- Usiłuję zapłacić za energetyzację...
- w Polsce jest kryzys
- mBank mKsiegowosc
- gotówkowe zjeby
- Mamy WZROST! O 50% wzrosła ilość kredytów gotówkowych
- Jutro to dziś...
- leć gołombeczku
- PUE ZUS -- administracyjna nuda...
- Prawdziwy/fałszywy bank
- Velo dał mi bezpłatny debet...
- Karta MasterCard z ALIOR za granicą.
- Z cyklu oszuści w akcji. ja się nie złapię ale może komuś pomoże
Najnowsze wątki
- 2024-12-13 Konto wspólne w N26.
- 2024-12-09 Bank z archaicznym uwierzytelnianiem.
- 2024-12-04 Re: Akumulatorki...
- 2024-12-03 Usiłuję zapłacić za energetyzację...
- 2024-11-13 w Polsce jest kryzys
- 2024-11-12 mBank mKsiegowosc
- 2024-11-06 gotówkowe zjeby
- 2024-11-01 Mamy WZROST! O 50% wzrosła ilość kredytów gotówkowych
- 2024-11-01 Jutro to dziś...
- 2024-10-22 leć gołombeczku
- 2024-10-19 PUE ZUS -- administracyjna nuda...
- 2024-10-15 Prawdziwy/fałszywy bank
- 2024-10-13 Velo dał mi bezpłatny debet...
- 2024-10-07 Karta MasterCard z ALIOR za granicą.
- 2024-10-05 Z cyklu oszuści w akcji. ja się nie złapię ale może komuś pomoże