eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plFinanseGrupypl.biznes.bankiRe: 9hplnRe: 9hpln
  • Data: 2021-01-08 02:43:19
    Temat: Re: 9hpln
    Od: Krzysztof Halasa <k...@p...waw.pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Eneuel <e...@g...cm> writes:

    Część pominąłem, rzecz jasna.

    >> Należy być przed pasem i mieć z nim kontakt wzrokowy. Nie kilka
    >> kilometrów wcześniej oczywiście, ale próg pasa należy przekroczyć kilka
    >> razy niżej. W przypadku krótkiego pasa
    >
    > Nie był krótki.

    Nie był *za* krótki, ale to nie było ~ 3600 m, spotykane na dużych
    lotniskach. Ani nawet 2800 m. Problem w tym że przy szybkości 280 km/h,
    każda sekunda to jest ok. 80 metrów. Innymi słowy, na pasie o długości
    2500 m pilot ma kilka sekund na znalezienie początku pasa we mgle,
    ustawienie samolotu w osi pasa, i przyziemienie. Tego się po prostu nie
    robi.

    > Pilot Jaka uruchomił odwracacze ciągu w locie -- więc
    > raczej panował dobrze nad samolotem,

    Bez związku, nie wyobrażam sobie, by lądować miał pilot, który "nie
    panuje dobrze nad samolotem". W tamtych samolotach uruchomienie TR
    w locie było standardem (nie jest to możliwe w samolotach zachodnich) -
    oczywiście wykluczało to przerwanie lądowania.

    > ale z jakiegoś powodu lądowanie
    > rozpoczął dopiero w połowie pasa.

    "Z jakiegoś powodu"
    Może jeszcze nieznanego?

    > Tupolew potrzebuje więcej niż Jak,
    > ale miał ZTCW co najmniej pół kilometra (przy 270km/h to kilka sekund)
    > zapasu.

    Rusz 100 ton najpierw w jedną stronę, później w drugą, w ciągu kilku
    sekund. I pamiętaj, że musisz to zrobić dokładnie za pierwszym razem,
    jak również to, że samolot reaguje z opóźnieniem, i że jeszcze musisz
    wytracić nieco wysokości i wyrównać.

    > Protasiuk wyłączył wysokościomierz -- nie ufał (słusznie, bo Rosjanie
    > wprowadzali go w błąd, ale nie ciśnieniem -- odległością i wysokością
    > widzianą radarami z ziemi) Rosjanom.

    W lotnictwie, jeśli kapitan "nie ufa" wieży, to nie ląduje na takim
    lotnisku.
    Sam zauważyłeś, że koledzy z Jaka mogli potwierdzić. Nie żebym akurat
    uważał, że kapitan Tu miał wątpliwości co do ciśnienia.

    > I radzili lądowanie na cywilizowanym lotnisku -- choćby w Moskwie.

    O widzisz.
    Zresztą nie chodzi o cywilizację - tylko o warunki. Na lotniskach m-n
    samoloty też odlatują na zapasowe, mimo tych wszystkich ILSów itd.

    > Protasiuk wyłączył swój wysokościomierz...

    Wyłączyć, to raczej nie wyłączył, bo wysokościomierz tam raczej nie miał
    wyłącznika (pomijając bezpieczniki). Wystarczy, że przełączył go na STD.

    >> Nie wydaje mi się. Kto tak twierdzi?
    >
    > Rozsądek -- nie lecieliby ,,na wysokości'' 100 metrów nad opadającym
    > gruntem.

    Aha. Z tym nie będę dyskutował.
    BTW wiesz, że podczas lotu można doświadczać złudzeń optycznych, przy
    których pilotowi wydaje się, że grunt opadający = wznoszący się,
    i odwrotnie? A także o tym, że mgła/chmury potęgują takie złudzenia?

    Rozsądek, to im powinien raczej podpowiedzieć, że w tych warunkach nie
    mogą schodzić poniżej MDA = 120 m powyżej elewacji pasa. Jeśliby
    oczywiście wcześniej nie polecieli gdzieś, gdzie warunki nie były
    poniżej minimów.

    >> Owszem. To nie ma nic do rzeczy w sytuacji, gdy załoga zamierza
    >> zastosować "specjalną" procedurę podejścia.
    >
    > Czyli 10 metrów na sekundę w dół?

    Visual Flight Rules.

    > 100 metrów to mały problem, bo nadal mieli JEDNĄ (dalszą) sprawna
    > radiolatarnię do dyspozycji.

    100 metrów w bok to zasadniczy problem we mgle. Ale nie na tym etapie,
    na którym byli.

    > Dlaczego zatem wrak jest w Rosji?

    Zdaje się że to także doskonale wiadomo?

    >> Tam był cywilny odbiornik(i) GPS.
    >
    > - Samolot był wojskowy.

    To coś zmienia w kwestii aerodynamiki, fizyki itp.?

    > - Pasażerowie byli najważniejszymi ludźmi w Polsce

    Nie dyskutując na temat tej tezy - czy to miało wpływ na sposób
    podejścia?

    > - Już startował EGNOS.

    Już, już prawie. Aczkolwiek nie tam. Resztę pomijam.

    > - Bez EGNOS GPS dawał na SF w poziomie 10 metrów.

    10 metrów czego?

    Pomijając już ten ich błąd z SK-42 (młodzi piloci mogli nie wiedzieć, że
    tam - a wcześniej także u nas - taki był stosowany). Zrozum, że dla nich
    odległość od pasa (w poziomie) nie miała większego znaczenia. Przy takim
    podejściu, jakie chcieli zastosować, nie należy lecieć na wysokości MDA
    (przypomnę - 120 m nad pasem). Nie należy w ogóle lecieć na żadnej
    konkretnej wysokości n.p.m. Należy lecieć poniżej podstawy chmur, i na
    takiej wysokości nad poziomem ziemi ("wzrokowej", nie z żadnego
    radalta), by bo znalezieniu pasa wylądować na nim.

    I wszystko wskazuje, że oni dokładnie to robili. Nie byli pierwszymi
    zresztą, takie podejścia były stosowane dość często m.in. w II WŚ.
    Problem w tym, że to jest niebezpieczne i (z tego powodu) nielegalne
    (w normalnych warunkach). BTW w czasie II WŚ takie manewry też często
    źle się kończyły - tyle że wtedy piloci mogli nie mieć do dyspozycji
    GPS, INS, lotnisk zapasowych, setki pasażerów na pokładzie, prędkości
    i wielkości samolotów też były mniejsze.

    >> Z EGNOS czy bez EGNOS, ani w tamtym ani w obecnym czasie GPS (cywilny
    >> ani wojskowy) nie umożliwia lądowania bez "wzrokowej" widoczności.
    >> Nawet najbardziej obecnie zaawansowane systemy ILS kat. IIIB tego
    >> nie umożliwiają.
    >
    > Jak już wyżej napisałem -- ciekawe, co na to powiedzą drony...

    Coś konkretnie?

    > Tesle już jeżdżą bez kierowców...

    ... używając kamer i innych np. radarów.

    > Lecieli 7 sekund ~100 metrów nad gruntem -- więc uważali,
    > że lecą nad lotniskiem

    Naprawdę WIERZYSZ, że mogli myśleć, że lecą _nad_ pasem startowym,
    nie widząc go (obojętnie na jakiej wysokości), i że w dalszym ciągu
    planowali na nim wylądować (bo nie odlecieli)?

    > lub tuż przed...

    Byli tuż przed nim. Ile, to nie miało znaczenia. Zaryzykowali,
    przegrali. Gorzej, że ryzykowali (ryzykował?) także w imieniu setki
    nieświadomych tego osób.

    > Problem w tym, że
    > lecieli nad zboczem jaru głębokiego na ~60 metrów. Nie
    > byłoby tego błędu, gdyby korzystali wówczas z barycznego
    > WYSOKOŚCIOMIERZA miast z (chyba radiowego) odległościomierza.

    Wysokościomierza (wysokościomierzy) radiowych (radarowych). Owszem,
    gdyby w ogóle korzystali z wysokościomierzy baro, gdyby nie uciszali
    GPWSa przestawiając altm na STD, gdyby nie zeszli poniżej legalnych,
    albo przynajmniej rozsądnych wysokości, to by było inaczej. Ale mieli
    inny plan.

    Rozmawiali o tym jarze wcześniej - co by ich to mogło normalnie
    interesować? Natomiast oczywiście w tych okolicznościach to miało
    znaczenie. Drzewa - także.

    Ten jak miał ile - 50 m głębokości? Po to są marginesy bezpieczeństwa,
    żeby "w razie czego" to one ucierpiały, a nie samolot i ludzie. Gdyby
    byli na 120 m, nawet na 100 m AGL, to nawet w najniższym punkcie tego
    jaru nie byłoby najmniejszego problemu.

    Dla nich sukces/porażka to było trafienie/nie trafienie w odpowiedni
    sposób na pas (tak, żeby dało się posadzić samolot). A nie żadne
    zobaczenie go lub nie z MDA lub jakiejkolwiek innej racjonalnej
    wysokości. Przebieg końcówki lotu to jasno udowadnia. Jakby nie to
    nieszczęsne drzewo, to istnieje możliwość, że to by się nawet udało
    (wtedy przypuszczalnie zaistniałby problem owych 100 m w bok, lądowanie
    daleko od progu, i nie wiadomo co by się stało, ale szansa by była).

    > Prawdopodobnie nie zamierzali lądować -- chcieli raczej obejrzeć
    > lotnisko z bezpiecznej wysokości 100 metrów i odlecieć... Problem
    > w tym, że znienacka spokojne 100 metrów zaczęli tracić i zanim
    > zdążyli zareagować (samolot ma opóźnienia i ludzie mają a każda
    > sekunda lotu to 75 metrów) było za późno...

    Przebieg końcówki lotu świadczy o tym, że powyższe jest kompletnie
    *nieprawdopodobne*. Gdyby rzeczywiście chcieli obejrzeć lotnisko
    z bezpiecznej wysokości (przypominam - MDA - Mimimum Descent Altitude
    - 120 m powyżej pasa), to by przylecieli kiedy indziej, bo od kolegów
    doskonale wiedzieli, że chmury zaczynają się już "grubo poniżej" 50
    metrów.

    Gdyby pogoda była lepsza, to przelecieliby na AP na tych 120 m nad pasem
    i nie byłoby najmniejszego problemu.

    Widzisz jakieś różnice między wymaganą widzialnością 1800 m i podstawą
    chmur 120 m, oraz panującymi tam 400 m i "grubo poniżej" 50 m? Jeśli
    nie, to obawiam się, że ani ja, ani nikt na to nie pomoże.

    > Samolot był wojskowy, pułk ;) był wojskowy -- pokaż wojskowe
    > samoloty amerykańskie tak błądzące we mgle... (samoloty, rakiety...)

    W zachodniej kulturze tego typu zdarzenia nie występują, ponieważ po
    takim lądowaniu piloci idą do więzienia oraz są pozbawiani licencji
    dożywotnio. O żadnych "nagrodach" nawet nie pomyślą.
    Takie rzeczy to domena wschodnia - BTW IIRC niejakiemu Jelcynowi również
    niewiele brakowało w podobnym przypadku.
    --
    Krzysztof Hałasa

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1