eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plFinanseGrupypl.biznes.bankiSimplyCity jednak nie dla mnie :(Re: SimplyCity jednak nie dla mnie :(
  • Data: 2017-06-18 15:08:36
    Temat: Re: SimplyCity jednak nie dla mnie :(
    Od: janek z pola <a...@e...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    cef wrote:

    [...]

    > Myślę, że bardziej chodziło mu właśnie o procedury uzyskania kredytu na
    > karcie
    > dla prowadzących działalność. W jego przypadku (wielosobowa spółka) jest
    > to dodatkowo upierdliwe. Ja sam prawie nigdy nie potrzebowałem kredytu,
    > ale potrzebowałem kiedyś mechanizmu karty kredytowej, bo zwykłą
    > debetówką nie mogłem do końca prawidłowo załatwić sobie sobie
    > wakacyjnych rezerwacji
    > i też mnie zniechęciły procedury, więc może jednak one są przerośnięte?
    > Kartę ostatecznie załatwiłem korzystając z tymczasowego etatu - i było
    > to znacznie prostsze.

    Jeżeli tak bardzo jest komuś potrzebna karta Simplicity, to może trzeba
    zrobić to po prostu w kilku krokach:

    1. Podpisać umowę kredytową w banku w którym się ma wpływy - weryfikacja
    wyłącznie na podstawie wpływów i - powiedzmy - PITa, bo to też autor wątku
    akceptował.

    2. Przenieść kredyt do CitiBanku - skoro bank A ustalił zdolność, to
    CitiBank będzie podchodził mniej ostrożnie do przeniesienia umowy
    kredytowej.

    3. Przerobić kredyt w CitiBank na umowę karty kredytowej - skoro już
    CitiBank będzie w tym momencie miał klienta i będzie miał z nim podpisaną
    umowę kredytową, to powinien z łatwością część limitu tego kredytu przenieść
    na kartę kredytową.

    Skoro autor wątku się od kilkunastu miesięcy czai na kartę Simplicity, to
    mógł chyba powyższy algorytm wykonać już dawno.

    Ale nie przepraszam, bo to jest zachowanie typu janusz/burak/cebulak i tam
    nie jest celem zdobycie karty Simplicity (żeby powiesić na ścianie), tylko
    celem jest skorzystanie z D-A-R-M-O-W-E-J oferty. A załatwienie kredytu w
    banku A, przeniesienie do City i przeniesienie na kredytówkę to nie wygląda
    na darmową czynność.

    Koleś po prostu nie pasuje do grupy docelowej na tą kartę kredytową, ale ta
    D-A-R-M-O-W-O-Ś-Ć jest takim wielkiem magnesem, że będzie kombinował na
    wszystkie możliwe sposoby, żeby jednak tą kartę zdobyć.

    Żeby tak ludzie rozumieli, że koszt który ponoszą to nie tylko rubryczka
    "opłata za wydanie karty" w TOiP ale to też ich wysiłek, żeby doprowadzić do
    zawarcia umowy.

    To jest po prostu żałosne, że opłata "0 zł" w rubryce "za wydanie karty"
    przyćmiewa ludziom zdolność realnej oceny swoich możliwości. To tak jakby
    osoba nosząca zwykle rozmiar ciuchów XL napaliła się na super bluzeczkę za
    jakieś bardzo małe pieniądze, ale dostępną tylko w rozmiarze XS. No czasem
    można się inaczej obrócić albo coś delikatnie zmodyfikować (np. ściemnić, że
    się jest rolnikiem albo podpisać ze znajomym umowę o pracę i ją po 1
    miesiącu zerwać) po to, żeby z MAŁYM WYSIŁKIEM uzyskać coś, co się wydawało
    pierwotnie zupełnie niedostępne.

    Ale tutaj mamy sytuację, że autor wątku od dawna wiedział że karta
    Simplicity ma takie warunki wydania, że mógłby on je spełnić OGROMNYM
    WYSIŁKIEM - wprost pisał: "Od zawsze podejrzewałem, że nie jestem
    kompatybilny z SimplyCiti". Ale nie - bo to jest D-A-R-M-O-W-E, to mimo że
    się doskonale wie, że będzie to OGROMNY WYSIŁEK, to trzeba próbować.

    Powiedzmy, że potrzebowałeś (cef) kartę kredytową, żeby dokonać rezerwacji
    za wakacje - bez problemu można wybrać na rynku kartę z opłatą roczną rzędu
    60 zł i z prowizją 6% za przewalutowanie i jeszcze do tego z beznadziejnymi
    kursami. To jest jakiś koszt - jak się wydaje np. 8.000 na wakacje, to te
    kilkadziesiąt złotych za to, że można mieć tą kartę kredytową w swoim banku
    po 7 dniach oczekiwania nie jest jakimś specjalnie wysokim kosztem. Godzina
    pracy przy płacy minimalnej to jest 13 zł obecnie. Osoby zarabiające to
    minimum nie jeżdżą raczej na wakacje za 8 koła. To myślę, że mogę spokojnie
    założyć, że to 60 złotych opłaty rocznej jest warte 2 godziny czyjejś pracy.
    Naprawdę warto poświęcać kilka godzin na to, żeby załatwiać kartę kredytową
    w innym banku, tylko dlatego że jest D-A-R-M-O-W-A? Już nawet pomijając
    skomplikowaną sytuację autora wątku.

    Ja wisiałem na telefonie 36 minut z konsultantem Citi, żeby zamówić kartę
    Simplicity. Potem byłem w oddziale złożyć skan dowodu, bo nie chciałem go
    osobiście wręczać kurierowi (mam papier podpisany przez pracownika Citi, że
    oni odebrali i to się dla mnie liczy, wiem że poszło to dokładnie tym samym
    kurierem). Musiałem ten wniosek składać drugi raz, bo cośtam (nie pamiętam).
    I ja to akceptuję - było to dla mnie akceptowalnym wysiłkiem. Nie pisze
    tutaj na grupie wielkiego focha, bo Citi stawia dziwne warunki (np. to, że w
    tym oddziale nie mogłem złożyć wniosku, tylko przez sprzedaż telefoniczną).
    Jest to normalna osobista kwiestia priorytetów i pochodna tego ile się ma
    czasu i do czego ma służyć ta karta płatnicza. Gdybym wiedział, że poza
    powyższymi uciążliwościami musiałbym pisać wniosek o zebranie walnego
    zgromadzenia udziałowców, żeby mi zatwierdziło jakiś papier potrzebny do
    banku, to bym się po prostu wycofał z procesu wnioskowego albo bym w ogóle
    nie zaczął. Ale nie robiłbym z siebie męczennika, bo oto Citi postawiło zbyt
    uciążliwe warunki.

    --
    Wysłane z pola.

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1