eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plFinanseGrupypl.biznes.banki(nie)rezydent
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 57

  • 21. Data: 2009-11-15 19:31:29
    Temat: Re: (nie)rezydent
    Od: Przemyslaw Kwiatkowski <m...@m...waw.pl>

    Krzysztof Halasa pisze:

    >> ale uważam że każdy obywatel tego
    >> kraju powinien mieć jasny konkretny i jednoznaczny adres do
    >> *skutecznych* doręczeń.
    >
    > Jakim cudem? Przeciez wolno podrozowac. W komunie bylo nieco inaczej.

    Adres do doręczeń też wolno zmieniać. Poza tym kto powiedział, że ten
    adres ma mieć cokolwiek wspólnego z miejscem pobytu?

    > Taki adres do "skutecznych doreczen" to jest tylko i wylacznie furtka
    > dla oszustow (niekoniecznie wylaczajac aparat panstwowy) - wystarczy
    > poczekac az ktos wyjedzie np. na wakacje.
    >
    > Przesylka jest doreczona skutecznie wtedy, gdy odbiorca ja odebral,
    > wszelkie inne kombinacje to tylko oszustwo.

    Oszustwem jest to, że jak odbiorca nie chce odebrać, to mu
    korespondencji skutecznie nie dostarczysz.

    > BTW: jesli odbiorca unika odebrania przesylki, to takie przepisy moze
    > bardzo latwo obejsc. Nikt nie probuje nawet z tym walczyc.

    A właśnie powinien. Miałem kilka przypadków nieuczciwych kontrahentów
    którzy "znikli" i w żaden sposób nie szło im dostarczyć wezwania do
    zapłaty. A potem w sądzie są jazdy, bo pierwsze co sprawdza sędzia w
    czasie procesu o nakaz zapłaty, to czy pozwanemu dostarczono wezwanie do
    zapłaty.
    Obowiązek "posiadania adresu" w niczym nie przeszkadza uczciwym ludziom,
    natomiast "brak adresu" jest błogosławieństwem dla oszustów.

    >> - Może to być nawet i skrzynka pocztowa, albo
    >> pokój w hotelu. Bulwersują mnie sytuacje gdy słyszę że jakaś powszechnie
    >> znana osoba nie może całymi miesiącami zostać wezwana na przesłuchanie,
    >> bo sąd nie może skutecznie doręczyć wezwania...)
    >
    > A jak chcesz wezwac powszechnie znana osobe na przesluchanie, jesli np.
    > nie przebywa w kraju, tylko np. w (Czarnej) Afryce, 50 km od
    > najblizszego miasta?

    Niech przebywa gdzie chce, tylko adres ma mieć. Może on być u cioci,
    babci, kochanki, albo w skrzynce pocztowej. Może nawet w Afryce być - mi
    to nie przeszkadza.

    > Jesli ktos jest poszukiwany, to od tego sa listy goncze itp. za ta
    > wlasnie osoba, a nie obowiazek meldowania gdzie sie jest dla calego
    > spoleczenstwa "na wszelki wypadek".

    Ale państwo dysponuje możliwością wystawienia listu gończego. Szary
    obywatel, który ma spór ukrywającym się oszustem nie ma innej możliwości
    jak wysyłać listy polecone, które nie są odbierane, a za które trzeba
    oczywiście za każdym razem płacić.

    --
    MiCHA


  • 22. Data: 2009-11-15 21:37:40
    Temat: Re: (nie)rezydent
    Od: Krzysztof Halasa <k...@p...waw.pl>

    Przemyslaw Kwiatkowski <m...@m...waw.pl> writes:

    > Adres do doręczeń też wolno zmieniać.

    No jasne, np. bedac za granica. Ciekawe jak?

    > Poza tym kto powiedział, że ten
    > adres ma mieć cokolwiek wspólnego z miejscem pobytu?

    A jak chcesz odebrac przesylke w przeciwnym przypadku? Albo przynajmniej
    o niej wiedziec?

    > Oszustwem jest to, że jak odbiorca nie chce odebrać, to mu
    > korespondencji skutecznie nie dostarczysz.

    To takze, ale tego nie zmienisz.
    Natomiast zaszkodzic mozesz bardzo latwo uczciwym ludziom.

    Juz zreszta w tej chwili tak jest, tyle ze na mniejsza skale.

    >> BTW: jesli odbiorca unika odebrania przesylki, to takie przepisy moze
    >> bardzo latwo obejsc. Nikt nie probuje nawet z tym walczyc.
    >
    > A właśnie powinien.

    Ciekawe jak. Nawet za komuny sie nie udawalo, wtedy ludzie prawie nie
    podrozowali.

    > Miałem kilka przypadków nieuczciwych kontrahentów
    > którzy "znikli" i w żaden sposób nie szło im dostarczyć wezwania do
    > zapłaty.

    To jest zupelnie inna sprawa i nie ma najmniejszego zwiazku
    z obowiazkiem meldowania swojego pobytu - jako osoby fizycznej.
    Od tego jest siedziba firmy.

    > Obowiązek "posiadania adresu" w niczym nie przeszkadza uczciwym
    > ludziom,

    Ale obowiazek meldunkowy to nie jest po prostu "obowiazek posiadania
    adresu". Zakladanie ze przesylka dostarczona na jakis adres jest
    dostarczona skutecznie mimo ze odbiorca ani jej nie odebral, ani nawet
    nie mial mozliwosci stwierdzenia, ze dostal jakas przesylke, to jest
    wylacznie metoda dla oszustow.

    > natomiast "brak adresu" jest błogosławieństwem dla oszustów.

    Kazda osoba prowadzaca dzialalnosc gospodarcza ma swoja "siedzibe"
    i adres mozesz znalezc sobie nawet w sieci. Zauwaz, ze to nie jest wcale
    "adres zameldowania".

    Jesli masz takie problemy to nie kredytuj podejrzanych "kontrahentow"
    i po klopocie. Znakomita wiekszosc firm tak robi i nie ma podobnych
    problemow.

    Dlatego, ze masz niesolidnych "kontrahentow" (co jest Twoim ryzykiem,
    jako prowadzacego dzialalnosc, i ich kredytowanie to wylacznie Twoja
    decyzja), chcesz narzucac calemu spoleczenstwu kryminogenne obowiazki?

    > Niech przebywa gdzie chce, tylko adres ma mieć. Może on być u cioci,
    > babci, kochanki, albo w skrzynce pocztowej. Może nawet w Afryce być - mi
    > to nie przeszkadza.

    Taaaak? To ciekawe jak dostarczysz przesylke na taki adres:

    Afryka

    > Ale państwo dysponuje możliwością wystawienia listu gończego. Szary
    > obywatel, który ma spór ukrywającym się oszustem nie ma innej możliwości
    > jak wysyłać listy polecone, które nie są odbierane, a za które trzeba
    > oczywiście za każdym razem płacić.

    I dlatego wszystkich pod sciane, zeby temu jednemu obywatelowi wydawalo
    sie, ze bedzie mial lepiej.

    Oszustwa sa scigane z urzedu chyba? Moze pofatyguj sie na policje albo
    do innego proroka zamiast wymyslac rzeczy, na ktorych skorzystac moga
    wylacznie przestepcy.
    --
    Krzysztof Halasa


  • 23. Data: 2009-11-15 23:00:03
    Temat: Re: (nie)rezydent
    Od: Przemyslaw Kwiatkowski <m...@m...waw.pl>

    Krzysztof Halasa pisze:

    >> Adres do doręczeń też wolno zmieniać.
    > No jasne, np. bedac za granica. Ciekawe jak?

    Np. przez Internet?

    >> Poza tym kto powiedział, że ten
    >> adres ma mieć cokolwiek wspólnego z miejscem pobytu?
    > A jak chcesz odebrac przesylke w przeciwnym przypadku? Albo przynajmniej
    > o niej wiedziec?

    A to już jest problem tego, kto ustanowił sobie adres do doręczeń w
    miejscu gdzie go nie ma. Może np. skorzystać ze skrytki z powiadamianiem
    przez Internet.

    >> Oszustwem jest to, że jak odbiorca nie chce odebrać, to mu
    >> korespondencji skutecznie nie dostarczysz.
    > To takze, ale tego nie zmienisz.

    A to właśnie chciałbym zmienić.

    > Natomiast zaszkodzic mozesz bardzo latwo uczciwym ludziom.

    Uczciwy człowiek odbiera korespondencję, a zatem niczego to nie zmieni.

    >>> BTW: jesli odbiorca unika odebrania przesylki, to takie przepisy moze
    >>> bardzo latwo obejsc. Nikt nie probuje nawet z tym walczyc.
    >> A właśnie powinien.
    > Ciekawe jak. Nawet za komuny sie nie udawalo, wtedy ludzie prawie nie
    > podrozowali.

    Dziś w zasadzie jedynym sposobem jest wniosek o ustanowienie kuratora do
    doręczeń. W polskich realiach - dwuletnia procedura... Postuluję
    przyspieszenie tego procesu, a obowiązkowy adres do doręczeń jest
    najprostszym rozwiązaniem.

    >> Miałem kilka przypadków nieuczciwych kontrahentów
    >> którzy "znikli" i w żaden sposób nie szło im dostarczyć wezwania do
    >> zapłaty.
    >
    > To jest zupelnie inna sprawa i nie ma najmniejszego zwiazku
    > z obowiazkiem meldowania swojego pobytu - jako osoby fizycznej.
    > Od tego jest siedziba firmy.

    Którą się niemal od ręki likwiduje, a roszczenie pozostaje.

    >> Obowiązek "posiadania adresu" w niczym nie przeszkadza uczciwym
    >> ludziom,
    > Ale obowiazek meldunkowy to nie jest po prostu "obowiazek posiadania
    > adresu".

    A czy ja piszę o dzisiejszym obowiązku meldunkowym i że niby jest to
    dobre rozwiązanie? Wszak wprost napisałem, że obecne przepisy są
    absurdalne, a ja właśnie postuluję coś zupełnie innego, co w istocie
    sprowadza się właśnie do "adresu do doręczeń".

    > Zakladanie ze przesylka dostarczona na jakis adres jest
    > dostarczona skutecznie mimo ze odbiorca ani jej nie odebral, ani nawet
    > nie mial mozliwosci stwierdzenia, ze dostal jakas przesylke, to jest
    > wylacznie metoda dla oszustow.

    Ależ odbiorca ma sobie sam ustalić taki adres, aby był w stanie
    przesyłkę odebrać. Jak tego nie zrobi, to niech nie płacze, że nie dostał...

    >> natomiast "brak adresu" jest błogosławieństwem dla oszustów.
    >
    > Kazda osoba prowadzaca dzialalnosc gospodarcza ma swoja "siedzibe"
    > i adres mozesz znalezc sobie nawet w sieci. Zauwaz, ze to nie jest wcale
    > "adres zameldowania".
    >
    > Jesli masz takie problemy to nie kredytuj podejrzanych "kontrahentow"
    > i po klopocie. Znakomita wiekszosc firm tak robi i nie ma podobnych
    > problemow.

    Ja też nie mam. Problemy stanowi ułamek procenta, ale nie znaczy to że
    mam pozwalać się robić w balona przez ten ułamek.

    >> Niech przebywa gdzie chce, tylko adres ma mieć. Może on być u cioci,
    >> babci, kochanki, albo w skrzynce pocztowej. Może nawet w Afryce być - mi
    >> to nie przeszkadza.
    > Taaaak? To ciekawe jak dostarczysz przesylke na taki adres:
    > Afryka

    Jeśli ktoś poda taki adres, to jego problem w jaki sposób odbierze
    przesyłkę. Jak chce móc odbierać, to poda adres możliwy do osiągnięcia
    przez pocztę. Jak nie chce odbierać, to poda cokolwiek - tylko niech
    wtedy nie ma pretensji, że nie dostał.

    --
    MiCHA


  • 24. Data: 2009-11-16 03:03:40
    Temat: Re: (nie)rezydent
    Od: Krzysztof Halasa <k...@p...waw.pl>

    Krotko, bo teoria rodem chyba z Polnocnej Korei.

    Przemyslaw Kwiatkowski <m...@m...waw.pl> writes:

    > A czy ja piszę o dzisiejszym obowiązku meldunkowym i że niby jest to
    > dobre rozwiązanie? Wszak wprost napisałem, że obecne przepisy są
    > absurdalne, a ja właśnie postuluję coś zupełnie innego, co w istocie
    > sprowadza się właśnie do "adresu do doręczeń".

    Proponujesz cos znacznie gorszego i zdecydowanie bardziej absurdalnego,
    dodatkowo byloby to nieporownywalnie bardziej szkodliwe dla uczciwych
    ludzi.

    Tyle ze to oczywiscie utopia, nawet przez chwile nie pomyslales nad
    konsekwencjami czegos takiego.

    > Ależ odbiorca ma sobie sam ustalić taki adres, aby był w stanie
    > przesyłkę odebrać. Jak tego nie zrobi, to niech nie płacze, że nie
    > dostał...

    Tyle ze odbiorca nie ma obowiazku byc w stalej gotowosci do odbierania
    przesylek. Nadawcy powinno zalezec na tym, zeby przesylke udalo sie
    dostarczyc. Odbiorca nie musi plakac, po prostu mu na tym nie zalezy.

    W przeciwnym przypadku, jak bys np. sie czul, gdyby po powrocie
    z wakacji okazalo sie, ze masz zlicytowany dom i poblokowane przez
    komornika konta, tylko dlatego, ze ktos podrobil np. fakture albo inny
    weksel i dostal nakazowy wyrok?

    Albo nawet bez wakacji, wystarczy ze ktos pilnowalby bys akurat tych
    wlasciwych przesylek nie dostal. Przeciez to jest trywialne do
    zrobienia.
    --
    Krzysztof Halasa


  • 25. Data: 2009-11-16 16:04:51
    Temat: Re: (nie)rezydent
    Od: mvoicem <m...@g...com>

    (15.11.2009 22:37), Krzysztof Halasa wrote:
    > Przemyslaw Kwiatkowski <m...@m...waw.pl> writes:
    >

    Pomysł nie jest taki głupi..

    >> Adres do doręczeń też wolno zmieniać.
    >
    > No jasne, np. bedac za granica. Ciekawe jak?

    Wg. jakiejś procedury. Listem poleconym na przykład. Cyfrowym podpisem,
    w jakiś możliwie niekłopotliwy (ale bezpieczny) sposób.

    >
    >> Poza tym kto powiedział, że ten
    >> adres ma mieć cokolwiek wspólnego z miejscem pobytu?
    >
    > A jak chcesz odebrac przesylke w przeciwnym przypadku? Albo przynajmniej
    > o niej wiedziec?

    Matka, ciotka, kochanka, znajomy. A jak ktoś nie ma zupełnie nikogo komu
    można zaufać, to wynająłby sobie w takiej sytuacji firmę która by
    odbierała przesyłki i informowała go o nich w umówiony sposób.

    [...]
    >> Oszustwem jest to, że jak odbiorca nie chce odebrać, to mu
    >> korespondencji skutecznie nie dostarczysz.
    >
    > To takze, ale tego nie zmienisz.
    > Natomiast zaszkodzic mozesz bardzo latwo uczciwym ludziom.
    >
    > Juz zreszta w tej chwili tak jest, tyle ze na mniejsza skale.

    Ale nic nie stoi na przeszkodzie żeby ta skala była większa, po prostu
    szczęśliwy acz niezrozumiały brak pomysłowości ewentualnych szkodników.

    [...]
    >> Miałem kilka przypadków nieuczciwych kontrahentów
    >> którzy "znikli" i w żaden sposób nie szło im dostarczyć wezwania do
    >> zapłaty.
    >
    > To jest zupelnie inna sprawa i nie ma najmniejszego zwiazku
    > z obowiazkiem meldowania swojego pobytu - jako osoby fizycznej.

    Tyle że problem powszechnie znanych osób, siedzących "na dupie"
    zasadniczo w jednym miejscu którym nie można dostarczyć np. wezwania
    istnieje. I to o tym chyba bardziej przedpiśca pisał, a nie o osobach
    które zapadły się pod ziemię jak np. Stokłosa.

    > Od tego jest siedziba firmy.

    Siedzibą osoby prowadzącej działalność gospodarczej jest jej miejsce
    zamieszkania właśnie.

    >
    >> Obowiązek "posiadania adresu" w niczym nie przeszkadza uczciwym
    >> ludziom,
    >
    > Ale obowiazek meldunkowy to nie jest po prostu "obowiazek posiadania
    > adresu". Zakladanie ze przesylka dostarczona na jakis adres jest
    > dostarczona skutecznie mimo ze odbiorca ani jej nie odebral, ani nawet
    > nie mial mozliwosci stwierdzenia, ze dostal jakas przesylke, to jest
    > wylacznie metoda dla oszustow.

    Przecież tak jest teraz.

    Kwestia czy zakładamy że ten kto ma dostarczyć przesyłkę ma ponosić
    koszt poszukiwania tych nielicznych których nie ma tam gdzie mieli być,
    lub tych których w ogóle nie wiadomo gdzie szukać, czy też raczej ci
    nieliczni mają ponieść koszty zatroszczenia się o to żeby można było im
    dostarczyć przesyłkę.

    Ja jestem trochę za pierwszym rozwiązaniem, przy założeniu że to nie
    jest tak rozwiązane jak jest teraz (czyli żebym np. mógł się
    przemeldować - czy też w nowej nomenklaturze - zaktualizować swój adres
    do doręczeń np. korespondencyjnie, no i żeby czas "uskutecznienia"
    doręczenia był dłuższy niż 2 tygodnie w przypadku nieosobistego odbioru)

    p. m.


  • 26. Data: 2009-11-16 16:16:55
    Temat: Re: (nie)rezydent
    Od: mvoicem <m...@g...com>

    (16.11.2009 04:03), Krzysztof Halasa wrote:
    > Krotko, bo teoria rodem chyba z Polnocnej Korei.
    >
    > Przemyslaw Kwiatkowski <m...@m...waw.pl> writes:
    >
    >> A czy ja piszę o dzisiejszym obowiązku meldunkowym i że niby jest to
    >> dobre rozwiązanie? Wszak wprost napisałem, że obecne przepisy są
    >> absurdalne, a ja właśnie postuluję coś zupełnie innego, co w istocie
    >> sprowadza się właśnie do "adresu do doręczeń".
    >
    > Proponujesz cos znacznie gorszego i zdecydowanie bardziej absurdalnego,
    > dodatkowo byloby to nieporownywalnie bardziej szkodliwe dla uczciwych
    > ludzi.
    >
    > Tyle ze to oczywiscie utopia, nawet przez chwile nie pomyslales nad
    > konsekwencjami czegos takiego.

    Co jest gorszego i jakie to mają być konsekwencje w tym że chce uprościć
    procedurę zmiany meldunku (bo do tego się sprowadza to o czym pisze)?

    To by raczej zmniejszyło prawdopodobieństwo tego że ktoś dostanie
    przesyłkę i się o tym nawet nie dowie.

    Np. dzisiaj żeby się przemeldować z meldunku stałego w Przemyślu do
    Szczecina, trzeba najpierw odwiedzić Przemyśl, potem Szczecin. Wszystko
    w tygodniu, w określonych godzinach pracy. Obowiązkowo z książeczką
    wojskową.

    [...]

    > W przeciwnym przypadku, jak bys np. sie czul, gdyby po powrocie
    > z wakacji okazalo sie, ze masz zlicytowany dom i poblokowane przez
    > komornika konta, tylko dlatego, ze ktos podrobil np. fakture albo inny
    > weksel i dostal nakazowy wyrok?
    >
    > Albo nawet bez wakacji, wystarczy ze ktos pilnowalby bys akurat tych
    > wlasciwych przesylek nie dostal. Przeciez to jest trywialne do
    > zrobienia.

    To o czym piszesz jest bardziej prawdopodobne przy obecnych przepisach,
    niż przy tym co proponuje P.K.

    Obecnie: jadę na 3 miesięczne wakacje, nie ustanawiam kogośtam do
    doręczeń, bo 1. że nic to nie zmienia, 2. że i tak nikt tego nie
    sprawdzi. Ktoś wiedząc o tym dokonuje tych czynności o których piszesz,
    przychodzi wyrok, ja się oczywiście nie odwołuję, wracam - domu nie mam.

    Proponowane: jadę na 3 miesięczne wakacje, przedtem (albo i w trakcie):
    a) loguję się na stronę centralnego biura adresowego, podaję adres
    brata, ustawiam czas ważności na 3 miesiące (lub i nie), podpisuję
    elektronicznym podpisem, klikam.
    b) piszę pismo "podaję swój nowy adres do doręczeń: <adres brata>,
    <podpis>", wrzucam w kopertę, polecony, poczta.
    Dzieje się to co opisałeś, brat do mnie dzwoni z informacją że przyszedł
    wyrok nakazowy. Ja nie ruszając się z zagranicy piszę sprzeciw od
    wyroku, na pocztę, czekam na telefon od brata z informacją kiedy
    rozprawa. (mogę też oczywiście natychmiast z tej zagranicy wrócić).

    Nie wiem dlaczego dla ciebie nie wiedzieć jest bezpieczniej niż wiedzieć
    :).

    p. m.


  • 27. Data: 2009-11-16 17:15:52
    Temat: Re: (nie)rezydent
    Od: Liwiusz <l...@b...tego.poczta.onet.pl>

    mvoicem pisze:

    > wyroku, na pocztę, czekam na telefon od brata z informacją kiedy

    A sąd powie - sprzeciw po terminie, nie liczy się data nadania w
    zagranicznym urzędzie pocztowym :P

    Ale za uproszczeniem obowiązku meldunkowego (a właściwie za
    wprowadzeniem obowiązku deklarowania adresu dla doręczeń) jestem jak
    najbardziej za.

    --
    Liwiusz


  • 28. Data: 2009-11-16 17:40:37
    Temat: [OT]Re: (nie)rezydent
    Od: mvoicem <m...@g...com>

    (16.11.2009 18:15), Liwiusz wrote:
    > mvoicem pisze:
    >
    >> wyroku, na pocztę, czekam na telefon od brata z informacją kiedy
    >
    > A sąd powie - sprzeciw po terminie, nie liczy się data nadania w
    > zagranicznym urzędzie pocztowym :P

    Mogę nadać tak żeby w ciągu tych X dni doszło (kurier, osobisty
    posłaniec), mogę sam przyjechać ...

    Mogę wysłać kurierem do brata, jeżeli przyszło do niego w ciągu 5 dni to
    nadaje na poczcie, jeżeli po 5 dniach okazuje się że kurier nawalił,
    łapię uprzednio spakowaną podręczną walizkę i lecę samodzielnie nadać na
    poczcie.

    Wreszcie mogę wysłać do sądu pismo podpisane podpisem elektronicznym (a
    tak przynajmniej się łudzę).

    Wszystko to lepsze niż balować przez 3 miesiące w błogiej nieświadomości
    a po powrocie gorzko zapłakać i próbować wzruszać domniemanie
    dostarczenia ....

    BTW: Można też przy okazji zmienić przepisy tak, że termin nadania w
    zagranicznym urzędzie pocztowym się liczy :) (poza tym, czy to nie
    nadawałoby się na jakieś "unijne zaskarżenie", że dyskryminacja
    podmiotów zagranicznych?)

    p. m.


  • 29. Data: 2009-11-16 18:36:45
    Temat: Re: [OT]Re: (nie)rezydent
    Od: Liwiusz <l...@b...tego.poczta.onet.pl>

    mvoicem pisze:
    > (16.11.2009 18:15), Liwiusz wrote:
    >> mvoicem pisze:
    >>
    >>> wyroku, na pocztę, czekam na telefon od brata z informacją kiedy
    >> A sąd powie - sprzeciw po terminie, nie liczy się data nadania w
    >> zagranicznym urzędzie pocztowym :P
    >
    > Mogę nadać tak żeby w ciągu tych X dni doszło (kurier, osobisty
    > posłaniec), mogę sam przyjechać ...
    >
    > Mogę wysłać kurierem do brata, jeżeli przyszło do niego w ciągu 5 dni to
    > nadaje na poczcie, jeżeli po 5 dniach okazuje się że kurier nawalił,
    > łapię uprzednio spakowaną podręczną walizkę i lecę samodzielnie nadać na
    > poczcie.

    Najlepiej niech brat wydrukuje i wyśle sprzeciw. Bez podpisu. Zanim
    sąd wezwie do usunięcia tego braku formalnego, to minie ze 2 miesiące.




    > Wreszcie mogę wysłać do sądu pismo podpisane podpisem elektronicznym (a
    > tak przynajmniej się łudzę).

    Łudzisz się :)



    > Wszystko to lepsze niż balować przez 3 miesiące w błogiej nieświadomości
    > a po powrocie gorzko zapłakać i próbować wzruszać domniemanie
    > dostarczenia ....
    >
    > BTW: Można też przy okazji zmienić przepisy tak, że termin nadania w
    > zagranicznym urzędzie pocztowym się liczy :) (poza tym, czy to nie
    > nadawałoby się na jakieś "unijne zaskarżenie", że dyskryminacja
    > podmiotów zagranicznych?)


    To nie jest dobry pomysł, chyba że chcemy z każdą decyzją czekać pół
    roku, czy może nie dotarł sprzeciw wysłany drogą morską z Polinezji
    Francuskiej :)


    --
    Liwiusz


  • 30. Data: 2009-11-16 18:36:58
    Temat: Re: (nie)rezydent
    Od: Krzysztof Halasa <k...@p...waw.pl>

    mvoicem <m...@g...com> writes:

    > Wg. jakiejś procedury. Listem poleconym na przykład. Cyfrowym podpisem,
    > w jakiś możliwie niekłopotliwy (ale bezpieczny) sposób.

    No jasne, wyslesz list polecony ze dzis jestes w miejscu A, a jutro
    kolejny list, ze jestes w B. Jak ktos ma dostarczyc poczte na tej
    podstawie?

    Troche wyobrazni.

    > Matka, ciotka, kochanka, znajomy. A jak ktoś nie ma zupełnie nikogo komu
    > można zaufać, to wynająłby sobie w takiej sytuacji firmę która by
    > odbierała przesyłki i informowała go o nich w umówiony sposób.

    Nie chodzi o zaufanie. Chodzi o to, ze odebranie pewnego rodzaju
    przesylek powoduje, za masz np. 2 tygodnie na podjecie odpowiedniego
    dzialania, bo w przeciwnym przypadku poniesiesz konsekwencje zaniechania
    dzialania. Takie dzialania moze podjac wylacznie adresat lub najczesciej
    osoba upowazniona przez niego notarialnie (jesli jest w stanie
    oczywiscie).

    > Tyle że problem powszechnie znanych osób, siedzących "na dupie"
    > zasadniczo w jednym miejscu którym nie można dostarczyć np. wezwania
    > istnieje. I to o tym chyba bardziej przedpiśca pisał, a nie o osobach
    > które zapadły się pod ziemię jak np. Stokłosa.

    Tyle ze posiadanie takiego "adresu do skutecznych doreczen" tego nie
    zmieni, chyba ze w Dobranocce. Jesli znamy miejsce przebywania danej
    osoby to mozemy jej dostarczyc korespondencje osobiscie, w razie
    potrzeby moze byc przy tym obecny notariusz itd. Zgodnie z obecnymi
    przepisami, nie trzeba wymyslac zadnych utopii.

    > Siedzibą osoby prowadzącej działalność gospodarczej jest jej miejsce
    > zamieszkania właśnie.

    Jak dla mnie, to siedziba firmy jest podstawowe miejsce prowadzenia
    dzialalnosci.

    >> Ale obowiazek meldunkowy to nie jest po prostu "obowiazek posiadania
    >> adresu". Zakladanie ze przesylka dostarczona na jakis adres jest
    >> dostarczona skutecznie mimo ze odbiorca ani jej nie odebral, ani nawet
    >> nie mial mozliwosci stwierdzenia, ze dostal jakas przesylke, to jest
    >> wylacznie metoda dla oszustow.
    >
    > Przecież tak jest teraz.

    Nie, dopiero dostarczenie przesylki adresatowi jest doreczeniem
    skutecznym. Kazde inne mozna podwazyc.

    > Kwestia czy zakładamy że ten kto ma dostarczyć przesyłkę ma ponosić
    > koszt poszukiwania tych nielicznych których nie ma tam gdzie mieli
    > być,

    Co to znaczy "mieli byc"? Ludzie nie maja obowiazku byc w okreslonym
    miejscu, moga (z nielicznymi wyjatkami) przebywac tam, gdzie im sie
    podoba. Nie powinni miec nawet obowiazku (znow z wyjatkami) nikogo
    o tym informowac, to nie powinno nikogo interesowac.

    > lub tych których w ogóle nie wiadomo gdzie szukać, czy też raczej ci
    > nieliczni mają ponieść koszty zatroszczenia się o to żeby można było im
    > dostarczyć przesyłkę.

    "Ci nieliczni" = cale spoleczenstwo. Ale to bez znaczenia.
    --
    Krzysztof Halasa

strony : 1 . 2 . [ 3 ] . 4 ... 6


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1