eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plFinanseGrupypl.biznes.bankiBezprawne zatrzymanie i zniszczenie karty - kto odpowie ?Re: Bezprawne zatrzymanie i zniszczenie karty - kto odpowie ?
  • Data: 2003-10-26 23:09:01
    Temat: Re: Bezprawne zatrzymanie i zniszczenie karty - kto odpowie ?
    Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    > Karnie - nie, umorza, winnego nie bylo i nie bylo przestepstwa ani
    > nawet wykroczenia.

    Tylko pod warunkiem, że ekspedientka otrzymała explicite polecenie
    niezwłocznego i bezwarunkowego zniszczenia karty z centrum
    rozliczeniowego. Na końcu się głębiej odniosę do Twojej tezy, gdyż uważam
    ją za chybioną.

    > Cywilnie - przeciwko komu? Klient banku ma umowe tylko z bankiem,
    > ale ta umowa raczej przewiduje niszczenie kart w takich przypadkach.

    A co ma do rzeczy z kim ma umowę klient? Jak mam umowę najmu lokalu z
    Kowalskim, a Malinowski mi zaleje lokal, to mam od Kowalskiego dochodzić
    odszkodowania? Odszkodowanie należy się od winnego szkody i Bank, jeśli
    nie jest winien, odpowiedzialności takiej ponieść nie może.
    >
    > Traktuj ja jako pracownika banku.

    Słuszna teza. W sumie można kasjerkę uznać za osobę działającą na zlecenie
    centrum rozliczeniowego. A zatem zgodnie z kodeksem cywilnym w razie
    wyrządzenia przez nią szkody odpowiedzialność cywilna spada na to centrum.
    (vide art. 429 kc) A zatem w konsekwencji takiego rozumowania, jeżeli
    klient udowodni, że centrum wydało bezpodstawnie polecenie zniszczenia
    karty, to wówczas ma pełne prawo dochodzić od centrum odszkodowania za
    poniesione straty. W zależności od tego, czy ekspedientka zadziałała
    zgodnie z instrukcję, czy nie, to ta odpowiedzialność centrum będzie
    wynikać z art. 415 lub 429 kc.

    Jeśli zaś centrum obliczeniowe wykaże, że winę ponosi inna osoba, to ta
    osoba poniesie odpowiedzialność cywilną. W każdym razie, jeśli kartę
    zniszczono bezpodstawnie, to odpowiedzialność cywilna na pewno spoczywa na
    tym, kto popełnił błąd, chyba że okaże się, że sprawcy wykryć się nie uda.
    Wówczas można ewentualnie zastanawiać się nad odpowiedzialnością cywilną
    za skutki niewłaściwych procedur.

    Możliwość zastrzegania kart przez telefon jest moim zdaniem jak
    najbardziej potrzebna. Ale nie może się ona wiązać z bezwarunkowym
    niszczeniem kart w ten sposób zastrzeżonych. Bo jak tak, to za chwilę
    kilku kretynów wpadnie na pomysł i zaczną dzwonić do banków i zastrzegać
    karty kolegów. Ot tak dla hecy. A banki będą łamać te karty, a klienci
    płacić. Rozumiem, że jeśli karta jest zastrzeżona, to transakcji nie można
    wykonać. Ale logicznym działaniem ekspedientki powinno być nie tyle
    łamanie tej karty, co wezwanie policji. W końcu ma przed sobą osobę, która
    najprawdopodobniej usiłuje popełnić przestępstwo. W takim wypadku nie
    należy niszczyć dowodu przestępstwa, tylko ująć sprawcę i w tym zakresie
    działanie ekspedientki jest irracjonalne. Jeśli takie działanie jest
    określone przez instrukcje centrum rozliczeniowego, to nienajlepiej to
    świadczy o tym centrum.

    Zastanówmy się, w jakich przypadkach karta może ulec zastrzeżeniu. Utrata
    przez właściciela, bez względu na okoliczności powoduje, że naturalną
    konsekwencją jest to, że do sklepu przyszła osoba bezprawnie usiłująca się
    posłuży cudzą kartą, a to przestępstwo. Jeśli z kartą jest jej właściciel,
    no to mamy dwie możliwości. Albo utracił on prawo do posługiwania się
    kartą i usiłując zrealizować transakcję usiłuje doprowadzić do
    niekorzystnego rozporządzenia mieniem bank lub sklep (w zależności od tego
    kto ponosi w tym wypadku straty), co jest przestępstwem oszustwa. Albo
    sprawa jest wynikiem nieporozumienia. No wydaje mi się, że innych
    możliwości nie ma.
    >
    > Zlosc nie jest scigana z KK.

    A tu się moim zdaniem bardzo mylisz. Złośliwość bywa bardzo często
    poważnym znamieniem obciążającym sprawcę. Jeśli przechodząc ulicą zatoczę
    się (promile) i rozbiję szybę, to będziesz mnie mógł ścigać cywilnie, ale
    nie karnie. Jeśli podejdę i złośliwie Ci ją rozbiję, to popełnię
    przestępstwo (wykroczenie). W wielu wypadkach kodeks karny wymaga
    celowości działania. W zasadzie, to w każdym poza przypadkami wymienionymi
    w ustawie wymagana jest właśnie celowość. Pisząc "złośliwie" miałem na
    myśli, że bez istnienia innych przesłanek. Po prostu tak, by uczynić komuś
    przykrość. W tym wypadku będzie to właśnie działanie umyślne.

    Używając słowa "złośliwie" chciałem w ten sposób wykluczyć losowe, nawet
    zawinione, złamanie karty. Gdy po prostu nie jest to celem sprawcy. Karta
    się łamie przy wkładaniu do czytnika albo upada na ziemię i przypadkowo
    zostaje nadepnięta na nierównym podłożu. Oczywiście takie przypadkowe
    uszkodzenie karty ściganiu karnemu nie podlega, choć odpowiedzialność
    cywilna pozostaje.
    >
    > Oczywiscie. Paszport itp. takze, a jednak go czasem niszczą.

    To też głównie chodzi mi o to, czy jest zapis w regulaminie zabraniający
    ekspedientce poczekania na wyjaśnienie sprawy. Być może, tak jak piszesz i
    tak by to nic nie dało. Ale moim zdaniem powinna była poczekać. W końcu
    obawa wyrwania tej karty przez klienta chyba nie zachodziła, skoro jak
    pamiętam, to tam był chyba ochroniarz. 5 minut by ją nie zbawiło, a mogło
    zaoszczędzić wielu kłopotów klientowi.

    Chodzi mi w tym wypadku ewentualnie o winę umyślną w postaci godzenia się
    przez ekspedientkę na to, że może popełnić przestępstwo. Jest to wina
    umyślna w zamiarze ewentualnym. Oczywiście, jeśli w wyniku wyjaśnień
    okazało się, że kartę należało zniszczyć, to o żadnej odpowiedzialności
    karnej mówić nie można. Ale jeśli by się okazało, że sprawę dało się
    "odkręcić" i łamanie karty nie było potrzebne, to wówczas nadal obstaję
    przy swoim stanowisku, że ekspedientka popełniła przestępstwo polegające
    na tym, iż niezachowując należytej staranności nie pozwoliła na
    wyjaśnienie sprawy i zniszczyła dokument, którym prawa dysponować nie
    miała prawa.

    Zauważ, że nie chodzi w art. 276 kk o prawo własności, ale prawo
    dysponowania (rozporządzania). Ta subtelna różnica ma kardynalne znaczenie
    dla meritum naszej sprawy. Chociaż karta jest własnością banku, to dokąd
    nie zaistnieją prawem przepisane okoliczności, bank nie ma prawa tym
    dokumentem rozporządzić i wydać polecenia jego zniszczenia, a w dalszej
    konsekwencji osoba działająca na zlecenie banku nie korzysta z ochrony
    prawnej wykonując takie polecenie. Te prawem przewidziane wypadki określa
    najczęściej regulamin karty bankowej. I to tam musiało by być napisane
    explicite, że ekspedientka nie ma prawa odczekania ani chwili. Nie sądzę,
    by taki zapis się tam znajdował.

    Gdyby jeszcze udowodnić, że to zniszczenie przyniosło jej korzyść
    materialną (ktoś tutaj podnosił kwestię premii za zatrzymanie karty), to
    uważam, że odpowiedzialność karna ekspedientki jest jak najbardziej
    realna. Tak więc uważam, że kasjerka łamiąc kartę i nie czekając na
    wyjaśnienie sprawy wykazuje się iście kawaleryjską fantazją, bo gdyby się
    okazało, że za kilka chwil przychodzi polecenie banku czy centrum
    rozliczeniowego zmieniające poprzednie polecenie, to niestety mogła by
    ponieść smutne konsekwencje swej nadgorliwości.

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1